Codzienny raport grzybowy, część druga
Na zdjęciu szybki udój wieczorny. Kilogram prawdziwków w skupie 20 - nawet 50 zł. Na zdjęciu jest ok 5 kg, ale gdyby zbierać w wersji skupowej, czyli stare i wszystkie z robactwem, za godzinę można udoić 10 kg.
Horská chata majora Kukorelliho
Zdjęcie zrobiłem o poranku, gdym się stamtąd ewakuował. Osobliwa obsługa i wszyscy goście jeszcze spali, bo mieli intensywny wieczór i noc. Chatarka (rozmiar szafa trójka) ostrzegała mnie, że w nocy może być głośno. Było, wieczorem darły się bombelki, w nocy ich madki i ojce. Zdaje się, że byłem jedyną trzeźwą osobą w promieniu paru kilometrów. Obiekt niedrogi, w sam raz dla miłośników reliktów socjalizmu i mrocznych pamiątek partyzanckich. Trochę żałowałem wyboru, bo miałem namiot, a wracając z gór, znalazłem kilka uroczych polan nad potokami. Ale cóż, wojna nie tylko w Polszcze pospolita, wróg u bram, trza pić!
PS Miłośnikom militariów nie radzę się tam zatrzymywać 26 sierpnia, bo kroi się wielka impreza wojenna, na której słowackie grupy rekonstrukcyjne będą symulować ataki, być może, jak w trzydziestym dziewiątym, na polskie posterunki graniczne.
Na gorąco
Kiedy zszedłem z gór Slańskich, wielu Słowaków pytało mnie, czy są huby (grzyby). W języku ogólnokarpackim informowałem, że ne znam, bom chodil za chodnikami, ne po lesach. Żeby sprawdzić, czy są, wyskoczyłem dziś na kwadransik, 50 metrów za chatę. I już dalej nie pójdę, bo przeraża mnie obieranie.