czwartek, 12 maja 2022

 Plotki i ploteczki z na Radziejową wycieczki

Temperatura (Uwaga!) + 27 stopni w cieniu, wiatr silny, w porywach bardzo silny, zachmurzenie częściowe. Powietrze gęste od pyłków, kurzu i śmieci lasowych. Wyszedłem z niebieskim plecakiem, wróciłem z zielonożółtym.
Na Poczekaju "chołupina bez kumina" stoi z przyzwyczajenia, ale stajnia się prawie rozpadła. Kilka dni temu rozmawiałem z turystami, którzy przechodząc przez Poczekaj, poznali nową właścicielkę nieruchomości. Pokazała im wnętrze i poinformowała, że zamierza w chatce urządzić muzeum (?). Kim jest ta pani, nie wiem, bo mnie się "nie opowiedziała".

Na Niemcowej Wielocha stał na rusztowaniu i przybijał do daszku nowy gont, który sam zrobił przy pomocy piły i ośnika. Całą zimę tym ośnikiem strugał też dranki, którymi był obity dom. Najpierw je zerwał, potem każdą przestrugał, pomalował i na nowo przybił. Tak to chłopy górskie pożytecznie spędzają czas zimowy, pracując narzędziami made in Noe. W robocie towarzyszyła mu żona, która zabroniła mi "kamerować" i owca, która się nie odzywała.

Na Polanie Niemcowa borówczyska omroziło tylko odrobinę. Te zielone pięknie kwitną, więc będzie mnóstwo borówek i śmieci po borówcorzach.

Na Rogaczu świerki i jodły, które posadzono na miejscu po wyłamanym lesie, rosną zdrowo i już za kilka lat zasłonią ponownie widok na Tatry.

Pod Radziejową spotkałem trzy pracujące kobiety i jednego pilarza. Ekipa usuwała suszyce, konary i śmieci wzdłuż szlaku na szerokości 5 metrów. Dlaczego Lasy Państwowe czyszczą okolice szlaków w tak szerokim pasie, nie wiem. Kobiety objaśniły mnie, "żeby państwu było wygodnie", ale mnie się zdaje, że to obawa przed odszkodowaniami, które trzeba by płacić nieostrożnym "turystom", co weszli do lasu i spotkali tam jakieś drzewa, których przecież w lesie nie powinno być, bo stanowią jawne zagrożenie!

Na Radziejowej nie było nikogo (!), więc spokojnie, w towarzystwie jerów, które już na stałe zbierają tam okruszki, zjadłem obiad i wypiłem kawkę.

Kiedy wracałem, ruch turystyczny wzmógł się niespodziewanie. Najpierw spotkałem ledwie dyszącą parkę, a potem stado przebierańców w wojskowych mundurach polowych w sile jednej kompanii. Ci, mimo że młodziutcy, dzieci prawie, dychali w tych strojach maskaradowych jeszcze słabiej, a kamienistą ścieżką płynął pot. Pewnie była to jakaś średnia szkoła "wojskowa", których ostatnio namnożyło się na fali patriotycznej propagandy, nadziei dobrych zarobków i nic nierobienia. Tak było rzeczywiście do tej pory przy wojsku. Tania kantyna, spanie na służbie i tylko czasem nerwy, bo "jedzie panika" (kontrola). Sielanka się niestety skończyła i dziwię się rodzicom, którzy posyłają dzieci do takich szkół. Lepiej byłoby takiego gówniarza, kandydata na mięso armatnie otruć w domu, gdy tylko skończy podstawówkę. Koszt byłby mniejszy, a efekt końcowy taki sam. 

Natomiast na odcinku Kordowiec - Rogacz - Kordowiec nie spotkałem już na szczęście żadnych "turystów".

Chołupina bez kumina

Chołupina z kuminem

Wszystko z drewna prócz chłopa i owcy
(choć kto ich tam wie)

Jak nówka nieśmigana

Pole borówczysk do zaśmiecenia

Młodzież na Rogaczu

Menu: herbata, wołowina o smaku
teriyaki, kawa, jabłko

Z wieży. Tatry właściwe, Niskie i Babia w śniegu

Posprzątane dla pańskiej wygody

Kamienie niesprzątnięte (jeszcze)

Krajobraz, który wkrótce zniknie


Pejzaże wiosenne z bydlętami

To drugie bydlę bezrozumne pędzące na śmierdzącym pierdzikółku przepędziło koziołka. Czytałem o łowcach, którzy rozpinają na leśnych drogach druty, wcześniej dokładnie wymierzając wysokość, na której znajduje się szyja motorzysty. Cóż, nie popieram, ale rozumiem.