Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rabacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rabacja. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 lutego 2025

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Grybów, groby Zielińskich i Stadnickich 

Przed rabacją uciekli na Węgry do Preszowa. Należące do nich majątki zostały zrabowane.




Pochowani Cyryl i Amalia Zielińscy,
Eustachy Stadnicki


Grób Konstancji na cmentarzu starym


Grób Olimpii na cmentarzu starym


piątek, 24 stycznia 2025

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Grybów, grobowiec Hoschów

Księga memorabilium miasteczka tego [Grybowa], w którego sąsiedztwie srożyła się burza rozruchów chłopskich, bardzo skąpe tylko bo ośmiowersowe przechowała i to bardzo ogólnikowe podanie o wypadkach r. 46. Na wiadomość o rozruchach, uciekli Ferdynand i Julia Hoschowie, właściciele Grybowa, tak samo Cyryl i Amalia Zielińscy właściciele Biały niżnej, Polany i Gródka do Preszowa na Węgry, dwory zaś w Biały, Polnej i w Siołkowy należących do Hoszów, spichrze i stajnie zrabowali częścią swoi, częścią obcy chłopi. Chłopstwo chciało uderzyć na miasteczko Grybów, lecz zostali odparci przez mieszczaństwo wsparte przez włościan Biały wyżnej i Kąclowy. [Dembiński, s.154]

artykuł prasowy 




środa, 18 grudnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji
Lipnica Wielka, domniemany grób ks. Józefa Napiórkowskiego

25 kwietnia 1846 r. ks. Józef Napiórkowski z Lipnicy Niemieckiej [Wielkiej] zwraca się z prośbą do dekanatu w Bobowej o przysłanie do jego parafii, której „lud jest nieco rozzuchwalony” misjonarzy „gdyż obcego księdza przemówienie mieć będą w większym poszanowaniu, niżeli własnego proboszcza, do którego są przyzwyczajeni”. Parafianie ks. Napiórkowskiego byli wyjątkowo czynni w rabacji. W Jasiennej zamordowano dziedzica Jana Grabczyńskiego i ekonoma Wawrzyńca Skoczka, ledwo z życiem uszedł sędzia Jan Kanty Lissowski (patrz post z 13 i 14 stycznia 2021), W Lipnicy Wielkiej życie stracili Stanisław Żdżański i Głowacki. Zrabowano dwory w Jasiennej, Lipnicy, Lipniczce i Jankowej. Zdaje się jednak, że proboszcz oprócz utraty autorytetu większych szkód nie doznał. Rok po tych wydarzeniach w Lipnicy Wielkiej zmarło na cholerę 165 osób, a z głodu 59. Zapewne jak w wielu innych wsiach Galicji ta klęska uznana została za karę boską po dokonanych morderstwach.
Józef Napiórkowski (Napierkowski) urodził się w 1779. Święcenia kapłańskie przyjął w 1807. Jako wikary pracował w Nowym Sączu, Muszynie i Ptaszkowej. Probostwo w Lipnicy Wielkiej objął w grudniu 1819. Zmarł tamże 15 VIII 1853. 


 

środa, 11 grudnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Lubcza, groby Przetockich

Dobrami w Kowalowej władali w latach 1802 - 1850 Przetoccy. Nestor rodu Franciszek z Przetoczyna Przetocki miał czworo dzieci.
Ignacy 28 lutego 1802 poślubił Teodozję Tokarzewską. Mieli 9 dzieci wśród których wyróżnił się Franciszek Fortunat Józef (1806 - 1869), "mgr praw i filozofii, żołnierz powstania listopadowego, podporucznik 3 pułku strzelców pieszych, odznaczony krzyżem Virtuti Militari, członek TPD w Bordeaux, przebywał w Paryżu, ożeniony z panną Tyc, zm. po 1895 (?)". [Czosnyka M. Kowalowa: zarys historii 1386 - 2016]
Salomea, starsza siostra Teodozji 16 marca 1812 r. poślubiła Konstantego (Ludwika?) Przetockiego (zm. 1843). Mieli czworo dzieci:
- Henryk Przetocki (1812 lub 1809 - 20 II lub 18 II 1846), podejrzewany o przygotowanie powstania, zabity w Smykowie u Ramułtów  pochowany w mogile zbiorowej w Tarnowie.
- Julian (Juliusz) Wergiliusz Przetocki (1823 -20 II lub 18 II 1846) , brat bliźniak Kryspina zabrany przez własne chłopstwo z dworu i zamordowany w drodze do Tarnowa,  pochowany w mogile zbiorowej w Tarnowie.
- Kryspin Przetocki (1823 -20 II lub 18 II 1846) , brat Henryka i Juliana. W dniu zabójstwa miał wyjechać do Ryglic. Zabity przez N. Malinowskiego i N. Jachera "ze złości, ze ich przedtem aresztował",  pochowany w mogile zbiorowej w Tarnowie
- Emilia (1819 - 1850), żona Adama Boreckiego, profesora szkoły realnej w Tarnowie, właściciela dóbr w Lubczy, matka Henryki Michaliny i Bronisławy Michaliny. Spoczywa na Starym Cmentarzu w Tarnowie.

W czasie rabacji w Kowalowej i okolicach śmierć ponieśli:
- Henryk, Julian, Kryspin Przetoccy (synowie dziedziczki),
- Jan Oczkowski, l. 50 - ekonom z Kowalowej,
- Jakub Walczyk (Walczak), l. 37 - furman,
- Stanisław Zięba (Ziemba), l. 24, - stróż,
- Ludwik Konarski, l. 26 - kucharz
Wszyscy zamordowani pochowani są w mogile zbiorowej na Starym Cmentarzu w Tarnowie

Dobra Przetockich w Kowalowej zostały sprzedane w 1850 ks. Franciszkowi de Paula Ząbeckiemu, a ten ulokował tam "panią", która wychowywała dwóch (księżych?) synów.






wtorek, 10 grudnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Lubcza, grób rodziny Broniewskich (Roman, Eleonora, Jadwiga)

Broniewski Roman h. Tarnawa (1810 - 1889) był synem Antoniego Jana Broniewskiego i Anieli Ossolińskiej. Miał trzech braci: Teodora, Michała i Jana. Najbardziej z nich znany jest Teodor (ok. 1809 - 1846), członek Stanów Galicyjskich, kurator ekonomiczny Zakładu Ossolińskich we Lwowie, dziedzic dóbr Strzelce w Galicji, ordynat na Zgórsku. 7 II 1844 w Szczucinie wziął ślub z Eleonorą Chwalibóg (1828 - 1904)). Mieli dwóch synów - Antoniego i Jana. Teodor i Jan z Partyni zostali okrutnie zamordowani we dworze Jamy - Przybysz (link). Po śmierci Teodora kuratorem ekonomicznym nad dobrami Ossolińskich osiadłych w Przybyszy został Roman Broniewski w imieniu małoletniego Antoniego. Drugi syn Teodora Jan zmarł 21 maja 1846 w Zgórsku.
Roman ożenił się z wdową po bracie Eleonorą z Chwalibogów. Małżeństwo gospodarowało w Lubczy i Dzwonowej. Mieli córkę Jadwigę (1851 - 1909). Nie udało mi się ustalić, czy Roman wziął czynny udział w powstaniu krakowskim. Wiadomo, że był "więźniem stanu", ale dotyczy to wydarzeń wcześniejszych. W wykazie aresztowanych w 1840 po rozbiciu spisku w przemyskiem  Andrzeja Józefczyka "Wspomnienie ubiegłych lat"  figuruje Broniewski Roman oficer od Mazzuchelli.



sobota, 7 grudnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Sromowce Wyżne, grób Marcela Drohojowskiego

 Marceli Feliks Drohojowski  syn Jana Maksymiliana właściciela Czorsztyna i Wiktorii z Grudnickich urodził się we Lwowie 9 stycznia 1817 r. Szkołę elementarną i gimnazjum ukończył w Nowym Sączu. Studiował we Lwowie na wydziale filozoficznym uniwersytetu, ale po dwóch latach przerwał naukę i w 1836 powrócił na stałe do domu. Już w 1843 wraz z bratem przejął zarządzanie majątkiem ojca, a po jego śmierci w 1853 gospodarzył w Czorsztynie, Hałuszowej i Sromowcach Niżnych. W roku 1882 podzielił majątek pomiędzy trzech synów i córkę. Zmarł 11 sierpnia 1909 roku i pochowany został przy kościele w Sromowcach Wyżnych. Jesienią 1901 roku spisał pamiętnik, w którym wspomina również wydarzenia 1846 roku i swój udział w nieudanym powstaniu. Drohojowski uważał, że ferment powstańczy był wywołany działalnością emisariuszy z Francji, którzy inspirowani rewolucją francuską zamierzali "wyrżnąć wszystką szlachtę, a chłopom rozdać jej grunta to wtedy stałoby się chłopstwo niepokonanym obrońcą ojczyzny". Szlachta polska o tych planach jednak nie wiedziała i pomagała emisariuszom zwiedziona hasłami patriotycznymi. Rząd austriacki, doskonale zorientowany w sytuacji wzmacniał pozycję chłopów umożliwiając im dochodzenie praw przez mandatariuszy i czyniąc z nich obrońcę cesarskiego porządku. Według Drohojowskiego chłopów przeciw szlachcie podburzali również wysyłani na wieś komisarze starosty. Mimo sceptycznego stosunku co do powodzenia powstania, na wieść, że wybuchło ono w kilku miejscach w Galicji, Drohojowski udał się na punkt zborny do Łapsz, które dzierżawił Krobicki. Stąd po przekroczeniu granicy zamierzano uderzyć na Nowy Targ. Jeszcze przed granicą niedoszli powstańcy spotykają posłańca od Krobickich z Harklowej, który przekazuje im, że chłopi się burzą i zagrażają dworom. Spiskowcy odsyłają więc wóz z bronią, a sami udają się do znajomego proboszcza we Frydmanie. Dociera tam również Krobicki z żoną, a wkrótce po nim jego synowie, którym udała się ucieczka z chłopskiego aresztu. Wkrótce dowiadują się też, że upadło postanie chochołowskie. Obawiając się aresztowania i reakcji poddanych, decydują się wszyscy udać na emigrację. Do Kieżmarku uciekają Marceli Drohojowski z bratem Tytusem, Krobiccy z trzema synami Marcelim, Alfredem i Konstantym i córkami oraz Tetmajer z Łopusznej z synem. Po kilku dniach pobytu wszyscy mężczyźni na wniosek komisarza finanzwachy w Nowym Targu Molitora zostają przez mieszczan kieżmarskich aresztowani. Wskutek zbieżności imion z Marcelim Krobickim, Drohojowskiemu udaje się opuścić areszt i uciec z Kieżmarku do znajomego w Łomnicy. Stamtąd pomagający zbiegowi Schneider odwozi go do właściciela dóbr Gömör (Gemer) Szentiavaniego. Drohojowski spotyka tam zbiegłego z Szaflar ks. Janiczaka [link]. Do Czorsztyna wraca dopiero po sześciu miesiącach tułaczki.

 




niedziela, 1 grudnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Siemiechów, grób ks. Bartłomieja Olesiaka

Bartłomiej Olesiak urodził się 6 VIII w Żdziarcu - Zorzy na Spiszu. Teologię studiował w Tarnowie. Po przyjęciu święceń pracował jako wikary w Wojniczu i Siemiechowie, gdzie administrował parafią od 1843, gdy ociemniały proboszcz ks. Jan Węglowski (1788 - po 1845) odszedł na emeryturę i osiadł w Ciężkowicach. 27 V 1845 ks. Olesiak objął formalnie probostwo. Rabacja w Siemiechowie miała bardzo krwawy przebieg. Chłopi zabili mandatariusza Karola Jaworskiego, aktuariuszy Adama Miklusińskiego, Józefa Talarka, Antoniego Teleżyńskiego i jego syna oraz ekonoma Piotra Nalepę. [S-W, s.373]. Właściciel wsi Tymoteusz Skrzyński, który wziął udział w wyprawie na Tarnów, ocalał szczęśliwie aresztowany w Rożnowie [D, s. 343 i dalsze]. W "Liber memorabilium parafii Siemiechów" ks. Olesiak zanotował: "W roku 1846 mój parafianin z zemsty podpalił stajnie plebańską w nocy 10 czerwca. Spaliły się 3 krowy, 3 konie, 1 wół, 2 ciołki, kury, gęsi, 3 duże świnie, oraz uprząż i wszelkie przybory rolnicze". Majątek plebana mocno więc ucierpiał, ale już kilka miesięcy po rabacji. W lutym chłopi zniszczyli i doszczętnie zrabowali zabudowania dworskie i magazyn gorzelniany. Nie oszczędzono również należącego do dworu folwarku pod Gromnikiem. 





czwartek, 1 sierpnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Dołega - dwór, Marianna (Maria) Pikuzińska

Źrodło: Rabacja na Powiślu. Dziennik Marianny Pikuzińskiej, Tarnów 2006, oprac. K. Bańburski, Wł. Konieczny

Dziennik Pikuzińskiej, cenne świadectwo czasów rabacji, to też i chyba przede wszystkim zapis rozterek duchowych siedemnastoletniej panny, którą matka dla podreperowania upadłego majątku w Dołędze chce wydać za Mikołaja [Rydla?], ponoć w pannie zakochanego. Swat Henryk Rogaliński zostaje przez matkę przyjęty, ale córka wspierana przez brata Teofila nie chce wyjść za mężczyznę, który jej się nie podoba i którego nie kocha. Zdaje się, że jednak pogodziłaby się z losem, gdyby nie zjawienie się w Dołędze Aleksandra Babczyńskiego (Bobczyńskiego z Niewistki), kolegi Teofila z gimnazjum. Ten wesoły młodzieniec zyskuje sympatię Marianny i sam w niej zakochany stara się być jak najbliżej dziewczyny. Jeździ za nią nawet do Krakowa. Niestety, matce ten zalotnik nie odpowiada. Jest dla niego niemiła i chroni przed nim córkę. Aleksander zamieszany w spisek zostaje aresztowany w Sanockiem. Pragnie poświęcić się dla rodziny Pikuzińskich i wziąć na siebie winę Teofila. Nie wie, podobnie jak rodzina, że ten został przez chłopów zabity już w pierwszym dniu powstania. Babczyński zostaje skazany na 20 lat. Marianna w 1848 wychodzi za mąż za trzynaście lat starszego Aleksandra Schwarzburg Günthera, syna Antoniego, żołnierza Napoleońskiego osiadłego w Galicji. Czy było to małżeństwo zawarte z miłości, czy z woli zrujnowanej po rabacji matki, nie wiadomo, gdyż dziennik urywa się wcześniej. W każdym razie małżeństwo doczekało się aż dziewięciorga dzieci. Marianna była, mimo braku wykształcenia, na które matki nie było stać, osobą inteligentną, nieprzeciętnej urody, nieco egzaltowaną, jednak asertywną. Dziennik prowadziła od września 1845 do stycznia 1847.

Dołęga była wsią biskupią do 1782 roku. Po kasacie józefińskiej znalazła się w rękach prywatnych. Pierwszą właścicielką była Justyna Bratkowska (1794 - 1868), która majątek wniosła w wianie Julianowi Pikuzińskiemu. Małżeństwo to doczekało się dwojga dzieci: Teofila (1818 – 1846) i Marianny (1829 – 1906). Teofil ożeniony z Anna Burzyńską miał pięcioro dzieci i zamieszkał w nowo wybudowanym dworze, zaś Marianna po krótkim pobycie na pensji mieszkała z owdowiałą matką, która nosiła się z zamiarem sprzedaży podupadłego po śmierci męża majątku. Dwór w Dołędze był przez lata ośrodkiem tej szczególnej, samobójczej odmiany szlacheckiego patriotyzmu, który prowadził najczęściej na szubienicę, do więzienia, śmierci pod chłopskimi cepami, w a najlepszym wypadku do utraty majątku. Teofil Pikuziński działalność spiskową rozpoczął już w 1835 w bocheńskim gimnazjum. W grudniu 1845 groziło mu aresztowanie, gdyż knowań nie zaprzestał. Wziął udział w nieszczęsnej wyprawie na Tarnów. 18 lutego udał się na zbiórkę do Mikołaja Rydla w Woli Sczucińskiej, skąd powstańcy przez Bolesław, Łukową i Sieradzę zamierzali dostać się na cmentarz choleryczny w Klikowej, gdzie oczekiwano znaku do uderzenia na miasto od powstańców zdążających z południa. Teofil nie dotarł nawet do Łukowej, gdzie doszło do największej po Gdowie potyczki z chłopami, w której zginęło ok. 20 powstańców. Brat Marianny został prawdopodobnie zabity w karczmie Wytrząska k. Partyni. Tam widziano jego zwłoki, czego potwierdzenie rodzina uzyskała dopiero w latach trzydziestych XX w. Po wyjeździe Teofila we dworze zostały same kobiety z dziećmi. Służba się rozproszyła. Anna, żona Teofila przeniosła się z dziećmi do matki. Chłopi najpierw uderzyli na dom Teofila; wybili szyby i zrabowali wnętrze. Chwilę później wyłamano drzwi i tłuszcza wtargnęła do dworu Pikuzińskiej. Pod pozorem poszukiwania broni i ukrytych Polaków zrabowano dwór i zniszczono wyposażenie, nie czyniąc jednak krzywdy mieszkańcom. Na drugi dzień chłopi przyprowadzili przebraną w surduty służbę dworską – stolarza, kucharza, lokaja i furmana Teofila Purchlę. Kiedy zaczęli ich katować, Marianna rzuciła się im na ratunek, ale sama zagrożona, została zatrzymana przez matkę w pokoju. Banda nie zrabowała jednak stajni i spichrzu. Było więc mleko dla dzieci, ale kobiety zostały zupełnie bez pieniędzy.
W czasie powstania styczniowego dwór w Dołędze pełnił funkcję punktu zbornego udających się do powstania. Tu w kapliczce dworskiej odbierano od nich przysięgę. W dworze przyjmowano też na rekonwalescencję rannych powstańców, którymi opiekowała się Marianna. Obecnie dwór zgodnie z wolą ostatniej właścicielki Jadwigi z  Güntherów Tumidajskiej (1890 – 1981) pełni funkcję muzeum.

Wendorfowa

Dziennik Marianny Pikuzińskiej wyjaśnia los Wendorfów i przy okazji rozgrzesza ks. Ujejskiego oskarżonego przez Dembińskiego o brak serca dla pokrzywdzonych w rabacji [patrz post 9.07.2024].
Wendorfowa po wypadkach w Woli Przemykowskiej dostała pomieszania zmysłów. 1 marca w kościele chciała zastąpić księdza i śpiewała „Dominus”. Córki zabiegały, by mogła zobaczyć się z uwięzionym mężem, co według doktorów mogło jej przywrócić zmysły, ale zostały przez Breinla „wyproszone za drzwi”. Chorą musieli wiązać do łóżka i trzymać mocno, bo gryzła wszystkich. „ W parę tygodni po tych rabunkach – pisze Pikuzińska – byłyśmy w kościele, a po mszy wstąpiły na plebanię. Nagle wpada Józia Wendorfówna, blada jak trup, zamaczana – klęka przed ks. proboszczem, żeby jechał do matki, bo umiera na błoniu. Ale ks. Ujejski wiedząc, że obłąkana posłał tylko ludzi i konie, któremi i Józia pojechała. Niedługo przywożą ją nagą, pokaleczoną, zakrwawioną, futrem tylko owiniętą i powiązaną. Z twarzą siną, włosami rozczochranemi i śpiewającą krakowiaki. Ledwie kilku ludzi z pomocą córek zdjęli ją z wozu i złożyli w szpitalu. Opowiedziały, że matka parę dni była spokojną, że chciały przyjechać na plebanię, żeby się co dowiedzieć, ale na błoniach dostała takiego paroksyzmu, że wyskoczyła z wozu, potargała na sobie wszystko i uciekła po wodzie i lodach – ludzie zdołali ją schwycić i z pomocą nadeszłych ludzi powiązać. Parę dni leżała w szpitalu, żeby cokolwiek rany pogoić. Odwiedzałyśmy ją i przywoziły co mogły do jedzenia. Zawieźli ja potem do Bochni i tam umarła”. [Dziennik, s. 37, 38].
Nie rozgrzesza natomiast Ujejskiego i jego obecnej na plebanii siostry Józia Wendorfowa, której ksiądz odpowiedział, że „warjatów nie spowiada”, a jego siostra odmówiła wydania bielizny dla chorej. Nie wspomina również, by Ujejski wysłał konie po chorą. Została ona przywieziona do Zaborowa przypadkowo spotkaną chłopską furmanką.
Wendorfową umieszczono w „szpitalu” czyli w chłopskiej zimnej chałupie, gdzie nic prócz łóżka nie było. Chłopki dały jej ubranie, a Pikuzińska z córką zaopiekowały się chorą i pomogły Józi w przewiezieniu jej do domu. Po pięciu dniach po Wendorfową przyjechała w asyście żołnierzy córka Ludwika Treszkowa, której mąż był rządcą w Jadownikach. Tam 14 marca nie odzyskawszy przytomności Wendorfowa „skończyła męczeński żywot”. Pochowano ją w Brzesku ze składki Żydów, którzy wiedząc o nieszczęściu rodziny Wendorfów zebrali 100 złr. na pogrzeb. Wendorf został uwolniony kilka dni po pogrzebie małżonki. Zrujnowany przeniósł się do córki Elżbiety Gokertowej zamężnej w Medyni w Rzeszowskiem. Zabrał ze sobą Józię i najmłodszą Marynię, Rózię oddał do klasztoru benedyktynek w Przemyślu. Dziewiętnastoletnia Frania, która towarzyszyła ojcu w gehennie wkrótce zmarła. [Relacja Józi: Dziennik Literacki, nr 39, 1863] 

PS W dworze znajduje się słynny obraz  "Rabacja chłopska 1846" Jana Lenartowicza. Niestety, w czasie mojej wizyty był on wypożyczony. "Dziennika" Marianny Pikuzińskiej również nie udało mi się zakupić w muzeum. Na szczęście nieliczne tarnowskie biblioteki mają jeszcze kilka egzemplarzy tej książki; mnie udało się wypożyczyć ją w Wojniczu.


 

Kapliczka dworska

Parking i pole namiotowe

Wnętrze chałupy bogatego kmiecia

Wnętrze dworu




Marianna (Maria) Pikuzińska i Aleksander Günther

Dwór


poniedziałek, 29 lipca 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Bochnia, grób Romualda Żurowskiego


Romuald Seweryn Tadeusz Ferdynand Żurowski urodził się 7 II 1814 w Dźwiniaczu Górnym. Już jako siedemnastolatek wziął udział w powstaniu listopadowym, za co został skazany przez Rosjan na śmierć. Powróciwszy do Galicji ożenił się z Józefą Grabowską h. Jastrzębiec. Mieli pięcioro dzieci: Bolesław Stefan Dominik, Paulina Maria Magdalena, Stanisław August Dominik, Bronisława Maria, Kazimierz Wincenty. Żona wniosła w wianie majątek Bóbrka. Bardziej jednak niż gospodarowanie, Żurowskiego zajmowała praca spiskowa. Po spotkaniach z Goslarem stał się głównym ajentem rewolucyjnym urządzającym powstanie, do którego werbował okoliczna szlachtę. 18 lutego przywiózł (prawdopodobnie z Węgier) rozkazy rozpoczęcia ruchu do Cisnej. W Bóbrce zorganizował oddział, a po przybyciu innych, oddał się pod komendę Bułharyna. Po nieudanym ataku na Sanok, aby uniknąć aresztowania, wycofał się z Bułharynem na Węgry. Pod Leskiem doszło do starcia z chłopami ze Stefkowej, którzy wracali z Sanoka. Powstańcy zabili chłopa Mikołaja Łokockiego i jednego ciężko ranili. Tyle fakty, bo zamieszczona w Wikipedii relacja wnuka Romualda ma raczej charakter anegdotyczny. Na Węgrzech Żurowski odbył kampanię pod generałem Józefem Bemem, pracował w biurze Koszuta. Potem ukrywał się na Węgrzech lub, jak chcą niektóre źródła, wrócił w 1848 do Galicji. Ok. 1851 został uwięziony i odstawiony do Lwowa. Zwolniono go następnego roku na podstawie amnestii. Bóbrka została sprzedana już w 1848, gdyż opuszczony przez gospodarza i źle zarządzany majątek znacznie podupadł. W 1863 w Żurowskim znów odezwał się awanturniczy charakter, bo z trzema synami wziął udział w powstaniu styczniowym. Po jego upadku osiedlił się w Bochni, gdzie zmarł 7 IX 1883.

 



sobota, 27 lipca 2024

 

Galicyanie, pamiątki rabacji

Brzezie, grób Antoniego Hałdzińskiego

"Zborczyce (Hałdzińscy) Te należały do Antoniego Hałdzińskiego i żony jego Maryi ze Strzyżowskich. Napadnięty przez rabusiów Hałdziński, wyszedł do nich do sieni, nie mogąc zrozumieć czego by chcieli i uderzony kosą powalił się na ziemię. Żonę, która broniąc męża zakrywała go własnym ciałem, młócili jakoby snopek słomy cepami i co tylko pod ręka mieli, a obronił ją kancelista bocheński Wizthum, który dowodził bandami rozbójników i obojętnie patrzał jak mężczyzn mordowano". Tyle u Dembińskiego (D., Rok...,s. 402).
Zdaje się jednak, że młockę przeżyła nie tylko Maria, ale i Antoni, jako że na cmentarzu w Brzeziu k. Wieliczki znajduje się grób Antoniego, który zmarł dopiero 28 I 1886 przeżywszy 78 lat. Pomnik zmarłemu wystawiła małżonka Marya Gozdawa z Strzyżewskich (ok. 1814 - 1890). Mimo że Antoni Hałdziński jest we wszystkich dostępnych źródłach wymieniany jako zabity w rabacji, sądzę, że to powtarzana bezkrytycznie na podstawie jednego zapisu omyłka. Nie ma też zapewne racji autor skądinąd znakomitej strony o Szczytnikach i Świątnikach (link) sugerując, że w grobie pochowany jest syn zabitego Antoniego Hałdzińskiego. Trudno bowiem przypuszczać, że wzorem Edypa ożeniłby się z własną matką.



 

czwartek, 25 lipca 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Bochnia, grób ks. Maksymiliana Stanisławskiego

Maksymilian Stanisławski z Przybysławic urodził się w 1807 w Jaśle, gimnazjum ukończył w Przemyślu, gdzie później studiował teologię i przyjął święcenia kapłańskie Wziął udział w powstaniu listopadowym jako dowódca i podoficer 11 pułku piechoty liniowej. Został odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari.
Jako wikary pracował w Kobylance, a w 1841 objął probostwo w Iwoniczu. Z powodu działalności konspiracyjnej zmuszono go do opuszczenia diecezji przemyskiej. W 1844 przeniósł się na probostwo do Sułkowic. Tu znów z podobnych przyczyn nie zagrzał długo miejsca. Został pozbawiony probostwa i przeniesiony na wikariat do Nowego Sącza, a wkrótce potem do Pilzna. W 1849 otrzymał probostwo w Lubzinie, z którego zrezygnował w 1878. Rezydował w Tarnowie i Bochni, gdzie zmarł 24 VIII 1881.



 

 

środa, 24 lipca 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Szczytniki, kapliczka pańszczyźniana

Kapliczka pw. Świętego Stanisława, której powstanie tradycja wiąże ze zniesieniem pańszczyzny.



 

piątek, 19 lipca 2024

Galicyanie, pamiątki rabacji

Wieliczka, grób Larysz Niedzielskich ze Śledziejowic

Erazm Niedzielski urodził się w 1812 roku, zmarł 16 IV 1881 w Śledziejowicach. Od 1839 po śmierci ojca Kajetana Niedzielskiego zarządzał kluczem śledziejowickim w skład którego wchodziły wsie Śledziejowice, Kokotów, Zabawa (należała do Antoniego), Mała Wieś i Zaborów (należał do Jana). Żoną Erazma była Emma z Komarów z Gosprzydowej (1820 - 1910). Dwór w Śledziejowicach został wybudowany w latach 1822 - 1824. W 1846 został zrabowany, wnętrza zniszczone, spalony dach. Tuż przed wybuchem powstania krakowskiego władze przeprowadziły w Śledziejowicach rewizję, zaś Erazm otrzymał od barona Lipowskiego z Winiar wiadomość, aby z powodu buntu chłopskiego jak najszybciej wyjechali do miasta. Zdaje się, że to się Niedzielskim udało, wbrew temu co podaje relacja zamieszczona u Dembińskiego, jakoby starosta bocheński wysłał do Huciska ludzi ze straży finansowej, którzy obili barona Karola Lipowskiego, oraz dwóch jego zięciów Henryka Komara i Erazma Niedzielskiego, po czym ofiary z połamanymi rękami i nogami odwieźli do Bochni. (Ostaszewski - Barański uznaje ich za zabitych). Miała to być zemsta za ranę, którą odniósł syn starosty strzelając w Krzeszowicach do powstańców. Bardziej prawdopodobne, że chodzi tu o napad opisany w kronice parafii Dziekanowice. Ofiarami pobicia byli baron Karol Lipowski, jego zięć Antoni Niedzielski (młodszy brat Erazma, mąż Zofii Lipowskiej?) i krewny pan Baum. We wtorek 24 lutego przy próbie ucieczki zostali oni zatrzymani przez chłopów w Kunicach. Pewnie nic by się im nie stało, gdyby nie hasło do bicia rzucone przez jakiegoś kaprala lub pocztyliona z Gdowa. Najwięcej dostało się Lipowskiemu, który został uznany za powstańca, ponieważ miał na sobie mundur oficera ułanów. Potem katowali ich jeszcze chłopi z Winiar. Lipowskiego przed śmiercią uratował ubogi komornik Piech z Kunic, za co potem wynagrodzony został zbożem. Pobitych wrzucono do powozu i odwieziono do Bochni. Zdaje się, że pokrzywdzono również panny Lipowczanki, którym zbóje odwożący ofiary "siedzieli na kolanach". Autor relacji dziwi się, że starosta, który przyjaźnił się z baronem nie ukarał chłopów, ale wynagrodził ich pieniężnie za dostarczenie ofiar. Wawel Luis opisując losy powstańców zajął się najmłodszym z braci Niedzielskich - Janem. Ten na wieść, że powstanie ma wybuchnąć wrócił do kraju z Wiednia i zatrzymał się w Wieliczce u Suchorzewskiego. Wawel Luis powtarza, że Erazm udał się do Sławkowic, wsi jakoby należącej do żony z domu Lipowskiej. Tam został obity i z Lipowskim odstawiony do Bochni. Jan zaś odwiózł bratową do Wieliczki. Sam wziął udział w powstaniu jako adiutant Suchorzewskiego, za co został skazany na 6 lat. Zwolniony w 1848 zachorował na gruźlicę i zmarł na początku 1850. Został pochowany na cmentarzu ojców reformatów w Wieliczce, potem przeniesiony do grobu rodzinnego. Niedzielscy byli kolekcjonerami dzieł sztuki. Zbiory zapoczątkowane przez Kajetana powiększał Erazm i jego syn Stanisław. Ten ostatni   Sporządził datowany na 25 października 1893 roku "Spis osób zamordowanych przez chłopów w roku 1846, o ile dało się zebrać", który obejmuje ułożone w porządku alfabetycznym 403 nazwiska ofiar rabacji.






czwartek, 18 lipca 2024

  Galicyanie, pamiątki rabacji

Wieliczka, grób ks. Stanisława Osuchowskiego

Stanisław Osuchowski urodził się 23 IV 1802 w Świdniku, par. Tęgoborze jako Stanisław Szewczyk, syn rolnika. Studiował we Lwowie. Święcenia przyjął w 1828 po czym trafił na wikariat do Wieliczki. Następnie jest katechetą gimnazjum w Bochni, a 24 III 1833 obejmuje probostwo w Bodzanowie. Rok później przenosi się na probostwo w Bieżanowie, wsi położonej tuż przy granicy Rzeczpospolitej Krakowskiej na drodze między Krakowem a Bochnią. Tu zakłada kronikę parafialną, którą przestaje prowadzić po tragicznych wydarzeniach 1846 roku. Warto w całości przytoczyć zapis, którego dokonał 27 lutego, gdyż znakomicie oddaje w nim przeżycia osoby niesłusznie zaatakowanej, która obawia się utraty życia.
"Czwarta godzina rano dnia 27-go Lutego 846 - chwila dla mnie najokropniejsza. - Co chwila oczekuję śmierci z rąk oprawców. Moi parafianie miejscowi już nie mają dla mnie respektu. Wściekłość w nich coraz się zmaga. Naradzają się, jak znów do reszty zrabować - a mnie jeżeli w rabunku do szczętu przebaczą, to być może inni chłopi przyjdą i mnie życie  nazad zabiorą. Jestem w całym tego słowa znaczeniu zupełnie niewinny, a kiedy to piszę, stoję jakby już przed sądem Boga, a gorzej jak szubienicą, bo widzę, ze w ludzkim sercu parafianów moich już się zakorzeniła wściekłość. Posłałem list przez umyślnego chłopa Franciszka Balcaza do Komendanta Straży granicznej do Wieliczki, pana Janiszewskiego z prośbą, aby mnie mógł wybawić od możliwej śmierci przez zabicie przez któryś bądź chłopów, bądź przez nadciągnąć mogących, bądź przez parafianów Bieżanowskich - przez danie mi jakiej straży, albo ze strony wojskowej, albo ze strony Straży granicznej. Oczekuję jakiej pomocy z większym żądaniem, jak dusze w otchłani niegdyś będące Chrystusa, a jestem niewinny. Niewinnym będąc, a pomyśleć, że za godzinę mogę ulęgnąć straszliwej śmierci, a to rzecz okropna. Nie ma pewno nic okropniejszego. Tak mnie cała noc zeszła. Tacy to ludzie i ich serca. Hiena a tygrys niczym są w porównaniu z rozjadłymi ludźmi, czyli rozbestwionymi. Już więcej pisać nie mogę. Cała noc bezsenna. - Boże; niech się stanie Twoja Święta Wola ze mną! Będę miał mszę świętą, a idąc do niej, zdaje mi się naprzód, że mnie przy ołtarzu zabiją. To napisałem był w czasie zmowy chłopów na mnie, widząc na co się zanosi. Cała noc spędziłem na paleniu cygarów i na gotowaniu się na śmierć równo ze dniem - to napisałem w owym czasie na znak, żem do niczego nie należał, żem o niczym nie wiedział, aby przynajmniej następca mój wiedzieć mógł, jak sobie ze mną postąpiono, nie dawszy ku temu powodu. Słyszałem jakieś proroctwo na początku r. 1846 takie: w roku 1845 nie chciałbym być Żydem, - w roku 1846 szlachcicem, w roku 1847 chłopem, w roku 1848 księdzem, a w roku 1849 ani tym, ani owym. Ja bym jeszcze dodał, że bym w latach 1852 i 1853 nie chciał być gospodynią księżą, bo na nie okrutnie teraz polowanie - a diabli wiedzą, skąd to się bierze, kiedy zawsze gospodynie być musiały, a teraz księża nie są gorsi od dawnych. -". [POLOWANIE NA SZLACHTĘ I KSIĘŻY. Z kroniki parafii w Bieżanowie. Muzeum Etnograficzne w Krakowie, Nr 388/5, za: S-W, Rok 1846 w Galicji, s. 129 - 130].
Ksiądz Osuchowski wraca do tragicznych wydarzeń w parafii w liście z dnia 1 maja 1846 do Kurii Biskupiej w Tarnowie. Skarży się w nim na kryzys wiary i zaufania do księży wśród ludu, który przekonany jest o swej niewinności, gdyż mimo mordów i grabieży władza nie ukarała winnych. Obawia się, że księża, piętnujący grabieże mogą zostać posądzeni o współdziałanie z powstańcami, których bunt przeciw władzy cesarskiej był przyczyna rabacji.
W 1852 ks. Osuchowski przeniósł się na probostwo w Wieliczce. Tam rozwinął działalność duszpasterską i społeczną, pełniąc nawet krótko urząd burmistrza. Zmarł 19 IX 1865 po długiej i ciężkiej chorobie. Został pochowany w Wieliczce; jego grób nadal istnieje, choć napis na pomniku jest mocno zatarty.




 

środa, 17 lipca 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Wieliczka, grób ks. Leopolda Perischa

Leopold Andrzej Alojzy Perisch urodził się 22 XI 1807 w Krzeczowie k. Bochni. Studiował we Lwowie i Przemyślu, gdzie w 1831 przyjął święcenia. Jako wikary pracował w Nowym Sączu, Wadowicach, Nowym Wiśniczu, Podstolicach. Administrował w Skawinie i Łękawicy, gdzie w 1836 został proboszczem. W 1841 objął probostwo w Porąbce Uszewskiej. Tu zastała go rabacja. "Chłopstwo zabrało tutaj ze sobą ówczesnego plebana księdza Leopolda Perischa, brata jego Wiktora i organistę, by ich do Bochni odstawić. Księdza Perischa puściła zgraja rabusiów z Dembna przybyłych, na wstawienie się gromady Porąbki, tamci zostali odstawieni do Bochni, zkąd po dwu tygodniach razem z Płockim z Dołów zostali na wolność puszczeni" [Dembiński, Rok, s. 279]. 5 IX 1886 Perisch objął probostwo w Wieliczce, gdzie zmarł 28 VI 1878. Spoczywa w grobie razem z siostrą Anielą (zm. 1886) i bratem (?) Kasprem (1806 - 1879).


 

 

wtorek, 16 lipca 2024

Galicyanie, pamiątki rabacji

Gdów, kaplica cmentarna, grób ks. Ludwika Kusionowicza, autora opisu bitwy pod Gdowem

Ludwik Kusionowicz urodził się 3 VIII 1816 w Czchowie. Teologię studiował w Wiedniu, w Tarnowie przyjął święcenia kapłańskie. Od 1840 pracował jako wikary w Podgórzu. W 1842 objął probostwo w Gdowie.
Zawdzięczamy mu opis rzezi powstańców w Gdowie i okolicach, której był naocznym świadkiem i sam o mało co życia nie stracił, gdy "kilku chłopów z Kobylca parafii Łapanowskiej wpadło konno na salę plebanii Gdowskiej. Byliby księdza plebana Ludwika Kusionowicza i wikariusza Jana Witka zabili, jakoż już zmierzali się do nich, gdyby im właśnie parafianie nie przyszli w pomoc". Ks. Kusionowicz zmarł 27 XII 1888 w Gdowie i został pochowany w kaplicy ufundowanej przez Eleonorę Fihauser.

Fundatorka kaplicy Eleonora Lanckorońska była żoną urodzonego w 1766 r. Jędrzeja Fihausera, właściciela Falkowic, dzierżawcy Kunic. Jędrzej zmarł w 1828. Jej dwór w Falkowicach został zrabowany, ukradziono nawet mundur Jędrzeja. Oficjalistów i ekonoma wsadzono na wóz i odstawiono do Bochni. Inny współwłaściciel majątku gdowskiego Henryk Fihauser, syn Anastazji, który poślubił Eleonorę Wojnarowicz z Brzany również z zaburzeń nie wyszedł bez szwanku. Henrykostwo z dziećmi za zgodą ks. Kusionowicza ukrywali się przed czernią w kościele, a potem opłaciwszy chłopów zbożem, ziemią i gotówką, zostali odstawieni do Bochni, gdzie Henryka uwięziono. Według przekazów wybudowana na odludnym terenie kaplica Eleonory Lanckorońskiej miała być miejscem spotkań spiskowców krakowskich, a nawet sądzono, że prowadzą do niej tajne tunele. Eleonora zmarła bezpotomnie w 1850 roku.