Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rabacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rabacja. Pokaż wszystkie posty

środa, 24 kwietnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Uszew, grób ks. Jana Rzeszódko

Ks. Jan Rzeszodko (Rzeszóttko, Rzeszótko, Rzeszódko) urodził się w 1798 w Spytkowicach k. Jordanowa. Święcenia przyjął w 1822. Pracował jako wikary w Niepołomicach, od 1828 był proboszczem w Raciechowicach, a w latach 1837 – 1850 w Uszwi.
Ksiądz Jan Chochorowski z Gwoźdźca z ks. Józefem Tarchałą z Gnojnika, który był u niego w odwiedzinach, zostali przez chłopów aresztowani i po rewizji na plebanii odstawieni do Bochni. W drodze zostali w Uszwi przyjęci śniadaniem przez mandatariusza kameralnego Krzepellę, ale gdy posłali do miejscowego plebana Jana Rzeszótko, by pożyczył im 3 cwancygiery na obrok dla koni, ten schował się przed nimi i kazał powiedzieć, że go nie ma w domu.



 

 

wtorek, 23 kwietnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Radomyśl Wielki, grób ks. Ernesta Wodzińskiego

Mikołaj Ernest Wodziński urodził się 6 XII 1818 w Nowym Wiśniczu w rodzinie urzędnika. Po ukończeniu gimnazjum studiował filozofię w Przemyślu, teologię w Tarnowie i Wiedniu. Wyświęcony w 1843 pracował jako wikary w Bochni, a od 1845 w Czarnym Dunajcu. W 1846 z powodów politycznych został zwolniony z obowiązków duszpasterskich. Po amnestii w 1848 został wikarym w Makowie, potem w Skawinie. W 1856 objął probostwo w Grójcu, skąd udał się w 1862 na probostwo w Radomyślu. Zmarł 6 II 1872. Tyle oficjalna biografia.
W Bochni zetknął się Wodziński z E. Dembowskim i L. Mazurkiewiczem, emisariuszami, którzy ukrywali się u Antoniego Rylskiego w Gorzkowie. Z ich pomocą został zawiązany tzw. spisek bocheński, którego aktywnym uczestnikiem został ks. Wodziński. Spisek był dość rozległy, bo należało do niego 100 – 150 osób, głównie robotników salinarnych, rzemieślników, urzędników i studentów. Próbowano też wciągnąć do niego żołnierzy, co okazało się zgubne, gdyż pierwsze doniesienie do władz zrobił 27 IX 1845 żołnierz z pułku Nugent Stanisław Szerszenik. Po przeprowadzonym śledztwie uwolniono 31 osób, skazano zaś Kazimierza Górskiego górnika i szynkarza na karę śmierci, ułaskawiony na 10 lat, Augusta Przerwę Tetmajera studenta na 10 lat, Jana Szweda (Szwedzińskiego) krawca na 12 lat, Piotra Wrześniowskiego blacharza na 11 lat i ks. Mikołaja Ernesta Wodzińskiego wikarego w Bochni na 10 lat. Księdzu udowodniono, że pożyczał zakazane książki i prowadził agitację.
Zdaje się, że Wodziński do więzienia nie trafił. Wątpliwe, jak chce oficjalna biografia, że  znalazł się w Czarnym Dunajcu, chyba że przeniesiono go tam przed aresztowaniem. Pewniejsze, że uciekł do Paryża, gdzie miał kontakty a potem wrócił do Poznania i prowadził kawiarnię, w której spotykali się lokalni spiskowcy.
Ze skąpych informacji, które się zachowały, wynika, że szlachetnie urodzony Wodziński prowadził dość awanturnicze życie. Już w Bochni był „bardzo obdłużony” i miał romans z żoną komisarza straży skarbowej Heina. Zastanawia również napis na okazałym pomniku nagrobnym, który ufundowała „Wierna sługa”.




poniedziałek, 8 kwietnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Tarnów, grób ks. Marcina Leśniaka

 Marcin Leśniak (1800 – 1889) urodził się w Brzeźnicy, gimnazjum ukończył w Podolińcu, filozofię we Lwowie, teologię w Wiedniu. Od 1826 był wikarym w Podgórzu. W 1835 mianowano go proboszczem nowo utworzonej parafii Zawoja k. Makowa. „Działalnością charytatywna (wielu parafian ratował od głodu) i oświatową zdobył dużą popularność wśród chłopów w Żywieckiem i Wadowickiem, dzięki czemu zapobiegł rozszerzeniu się powstania chłopskiego w 1846 r. i rzezi, która temu powstaniu towarzyszyła”. (ks. Adam Nowak Slownik biograficzny kapłanów diecezji tarnowskiej 1786 0 1985).





niedziela, 7 kwietnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Tarów, grób ks. Józefa Leśnego

 Józef Leśny (1814 – 1896) urodził się w rodzinie zagrodników w Harklowej. Gimnazjum ukończył w Podolińcu, filozofię studiował w Koszycach, teologię we Lwowie i w Tarnowie. Po święceniach kapłańskich w 1838 r. był wikarym w Podgórzu. W lutym 1846 w celu objęcia probostwa w Dębnie „udał się po instytucje do Tarnowa, ale tu na skutek znanych wydarzeń zatrzymany przez władze trzy dni przebywał w Hotelu Krakowskim i powrócił do Pogórza z niczym, by przeżyć krwawą procesję i pochować we wspólnej mogile trzydzieści kilka ofiar. (ks. Adam Nowak Słownik biograficzny kapłanów diecezji tarnowskiej 1786 – 1985).




sobota, 6 kwietnia 2024

Galicyanie, pamiątki rabacji

Tarnów, grób Stanisława Jordan -  Stojowskiego

Stanisław Jordan – Stojowski (1806 – 1891) syn Dyzmy Jordana – Stojowskiego i Julianny Heiter de Schönwet, mąż Ludwiki hr. Werszowiec – Rey z Przecławia zawiadywał częściowo zrujnowanym zamkiem w Dąbrowie Tarnowskiej, którą wraz z Nieczajną odziedziczył po ojcu. Ten żołnierz z 31 roku był przeciwny powstaniu. Anegdota głosi, że gdy jego szwagier Franciszek Wiesiołowski do spisku namówić go nie mógł, zaczął mu zarzucać skąpstwo. Stojowski wyjął plik banknotów i wrzucił do palącego się ognia na kominie, mówiąc, że nie o pieniądze i o życie mu chodzi, ale nie chce do szaleństwa i nieszczęścia przykładać ręki. Kiedy jednak zagrożono mu sądem wojennym, objął dowództwo nad oddziałem zmierzającym na Tarnów. Z tą zbieraniną doszedł prawdopodobnie do Łukowej, gdzie wobec braku jakiegokolwiek wsparcia i niemożności nawiązania kontaktu z innymi powstańcami, rozkazał wszystkim rozejść się do domów. Sam wrócił do Dąbrowy, gdzie już gromadziło się okoliczne chłopstwo. W zamku znajdowało się ok. 20 osób, w tym Stojowscy, Konopkowie, Górski, Popiel. Mieli broń, dostępu do zamku bronił wąski przesmyk, więc łatwo mogli odeprzeć atak nieuzbrojonego tłumu. Czerń, która pojawiła się w piątek, dokonała najpierw napadu na gorzelnię, przy okazji mordując rządcę dworskiego. Stanisław Jordan pewny swojej pozycji wyjechał z zamku konno, by przemówić do tłumu, ale ściągnięto go zaraz z konia i pobito. Następnie uderzono na zamek, wyciągnięto ukrytych po kątach surdutowych, porządnie ich obito, powiązano i załadowano na fury, by odwieźć do Tarnowa. Nie wszyscy odjechali żywi. Z zestawienia sporządzonego przez Wycecha wynika, że w Dąbrowie zamordowano rządcę Brzezińskiego, posesora Józefa Dulebę, dzierżawcę Partyni Jana Górskiego, dziedzica Ksawerego Stojowskiego, ekonoma Wyrzykowskiego i rządcę Zubka. Krwawe zapusty przerwało przybycie konnicy. Żołnierze opanowali tłum, a wojacy którzy zostali w miasteczku na dłużej, spalili przy okazji zamek, który zagradzał im drogę z kwatery do szynku. Wieziony na osobnym wozie Stojowski ocalał, gdyż nakazano, aby jadący z nim stróże chronili go przed razami, które hojnie rozdzielały tłumy na każdym postoju przy karczmie. Kolejna anegdota głosi, że ocalenie zawdzięczał czarnej kozie idącej za koniem, na którym wyjechał z zamku. Ponoć opowiedział zafrapowanym chłopom, że to zaczarowana księżniczka. W drodze do Tarnowa jak Szecherezada rozwijał tę baśń, więc zajęci słuchacze zapomnieli nadziać go na widły lub rozłupać mu cepem czaszkę. Pozostałą rodzinę Stojowskich z Dąbrowy ocalił znajomy Stanisława pułkownik Moltke. Mimo że do spisku przymuszony i w działania zbrojne niezaangażowany, przesiedział Stojowski dwa lata w więzieniu. Na marginesie warto dodać, że Stanisław był bratem Maryi Stojowskiej, żony zamordowanego Stanisława Bogusza z Rzędzianowic oraz Józefy Stojowskiej, żony zamordowanego w Smarżowej Nikodema Bogusza. 




czwartek, 4 kwietnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Siedliska Bogusz, grób ks. Antoniego Ruminowskiego

Antoni (Wąchała) Ruminowski urodził się 16 XI 1865 w Zabludzy. Teologię studiował w Tarnowie i tu przyjął w 1891 święcenia. Jako wikary i administrator pracował w Piwnicznej, Niedźwiedziu i Siedliskach Bogusz, gdzie objął w 1895 probostwo. Zebrał chłopskie zeznania o wydarzeniach 1846 roku. Niestety, parafianie obawiając się represji, zniszczyli je, gdy chory na gruźlicę Ruminowski wyjechał na kurację. Zachowało się jedynie zeznanie Jedrzeja Szydłoskiego, bezcenny dokument stanowiący przeciwwagę dla szlacheckich relacji i wnoszący wiele do poznania biografii Jakóba Szeli, którego Szydłoski był powinowatym. Ruminowski zmarł w Siedliskach 22 IX 1922 i tu został pochowany. 




środa, 3 kwietnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Siedliska Bogusz, grób Józefy Bogusz i jej córek Zofii i Amalii

Józefa z Jordanów Stojowskich h. Trąby urodziła się ok. 1814 r. Była córką Dyzmy i Julianny z d. bar. Haiter. Jej dziadek Nikodem był właścicielem Smarżowej, a potem osiadł w Dąbrowie. Córka Nikodema Apolonia mimo sprzeciwu ojca poślubiła Stanisława Bogusza i w wianie otrzymała Siedliska. Ich syn Stanisław poślubił córkę Dyzmy Maryę, swą siostrę cioteczną  i osiadł w Rzędzianowicach, zaś z młodszą siostrą Maryi Józefą ożenił się w 1834 Nikodem, najmłodszy syn Stanisława i Apolonii. To małżeństwo osiadło w Smarżowej. Mieli czworo dzieci: Zofię (lat 10), Konstantego (8), Stanisława (6), Amalię (2). Taki wiek dzieci w 1846 podaje Adam Bogusz. Nikodem i syn Maryi Włodzimierz zostali zamordowani w dworze w Smarżowej przez bandę, którą dowodził syn Szeli Staszek. Zdaje się, że Józefa nie była świadkiem zabójstwa, gdyż przed napadem z siostrą Stanisławową i dziećmi uciekła z dworu i znalazła schronienie w chałupie Szeli [!].  Tam przebywały przez trzy dni aż do wtorku 24 lutego. Były świadkiem rządów Szeli, a nawet pisały dyktowane przez niego listy. Podobno Szela planował, że ożeni Staszka z Zosią Boguszówną. Kobiety i dzieci zostały uwolnione przez oficera Offenheima i odwiezione do Jasła.








wtorek, 2 kwietnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Siedliska  Bogusz, grób ks. Jana Jurczaka

Jan Jurczak urodził się 12 II 1803 w Orawce (ówcześnie w Królestwie Węgier). Kształcił się w Trzcianie (Trstená), Jászberény u franciszkanów, Győr, Lwowie, i Tarnowie. Święcenia przyjął w 1828 w Przmyślu. Jako wikary pracował w Niedźwiedziu, Czarnym Dunajcu, Ochotnicy, Małej. Potem administrował w Dobrkowie, a 5 I 1834 objął probostwo w Siedliskach Bogusz. Tutaj w 1846 znalazł się w oku cyklonu. "Podczas gdy rzeź szalała w Siedliskach, babka Apolonia wraz z ks. proboszczem Jurczakiem schronili się do kościoła siedliskiego, proboszcz wystawił Najświętszy Sakrament w puszce i zaintonował suplikacye. Chłopi, którzy rabując plebanię, wpadli do kościoła z cepami i kosami, poklękali i śpiewali »Święty Boże«. Gdy proboszcz skończył i odchodził od ołtarza, zarzucali mu sznury na szyję i chcieli go z kościoła wyciągnąć i zabić. Babka zrzucała sznury i broniła księdza, przywodząc im na pamięć ich wielkie zbrodnie. Darowali mu życie ze względu na zrobioną uwagę, że jak księdza zabiją, to nie będzie komu odprawiać nabożeństwa, bo nie tak prędko nowego dostaną. Zbili go tylko i związanego trzymali całą noc w kuchni pod strażą”. Tyle Adam Bogusz w monografii wsi Siedliska – Bogusz. Podobną relację znajdujemy w pamiętniku Ludwiki Gorayskiej: „Pleban miejscowy ks. Jurczak zamknął się przed własnymi w wilki zamienionymi owieczkami do świątyni, zmuszony otworzyć intonuje Święty Boże, po skończeniu którego zarzucili mu zbójcy powróz na szyję, i tak go z kościoła wyprowadzili". Z zeznania Andrzeja Szydłoskiego, które zapisał i ukrył przed zniszczeniem w 1905 roku ówczesny proboszcz Siedlisk ks. Antoni Ruminowski wynika, że plebania została doszczętnie zrabowana przez chłopów z Zawadki Brzosteckiej, a życie Jurczaka było zagrożone: „Parobek Kudłacz ukradł proboszczowi słoninę, sadło, kiełbasy, a Jurczaka chciał Radwański widłami przebić, ale Szela powiedział, że nie wolno, bo się bez księdza nie obejdziemy. Księdza nam trzeba. Nabożeństwo w kościele przez te dni się odprawiało, a w sobotę Jurczak dał ślub Węgrzynowi, Brzykowskiemu Wojtkowi jako dowód na to, że nie było przerwy w nabożeństwie kościelnym". Obaj byli powinowatymi Szeli. Niestety nie wiadomo, jakie były rabacyjne losy ks. Pawła Mazurkiewicza, który w 1866 był w Siedliskach wikarym.W zapiskach parafialnych ks. Jurczak wspomina jedynie, że po uwolnieniu  razem z nim i Boguszową znaleźli schronienie u Marcina Kuzara. Gorayska, powołując się na świadectwo proboszcza Jurczaka, usprawiedliwia Boguszów, którzy jakoby „ z ludem po ludzku i sprawiedliwie się obchodzili”. Co innego wynika z zeznania Szydłoskiego, który przytacza wiele wypadków, gdy chłopów „bito i katowano okrutnie” i nawet jeśli czyniła to służba dworska, nie odbywało się to bez wiedzy Boguszów. Po tych tragicznych wydarzeniach ks. Jurczak, „choć głowy nie miał gdzie oprzeć, bo został zrabowany ze wszystkiego”, nie zrezygnował z parafii jak wielu innych kapłanów, którzy doświadczyli traumatycznych przeżyć. Siedliskami zawiadywał aż do śmierci 28 III 1880 roku i został pochowany na miejscowym cmentarzu.





piątek, 22 marca 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Zakrzów - kamienny krzyż 

 Informacja ze strony https://www.parafiawojnicz.pl/krzyze-i-figury/:
"Zakrzów, krzyż z wizerunkiem Ukrzyżowanego, z piaskowca, wzniesiony w 1890 r., wedle tradycji ma być wyrazem wdzięczności za uniknięcie śmierci przez miejscowych dziedziców Dęmbickich [sic!] podczas rabacji w 1846 r., raczej z fundacji zmarłej w 1888 r. Joanny Dąmbskiej, wdowy po Władysławie Dąmbskim, odnowiony w 1996 r. staraniem miejscowej rady sołeckiej".

Zakrzów rzeczywiście należał do Dębickich. Był własnością generała Ludwika Dębickiego, który zmarł w Krakowie w 1811. W Zakrzowie gospodarowała do śmierci generałowa Dębicka, która wzniosła nowy dwór. Razem z nią mieszkał syn Karol żonaty z Kunegundą z Ujejskich. Mieli oni szesnaścioro dzieci, z których do dorosłości uchowało się trzech synów i trzy córki. Jedna z ich córek poślubiła Kępińskiego, ciotecznego brata, właściciela Pierzchowa. Była świadkiem zamordowania syna Henryka, jego żony Stefanii oraz ich syna Mieczysława. W sąsiednich Nieznanowicach chłopi zamordowali też brata Kepińskiej Mieczysława Dębickiego. Nieco więcej szczęścia miała Celina Dębicka, wdowa po Karolu Dębickim, której rabacyjne przejścia opisałem w poście o Piotrkowicach. 

Niestety, nie odnalazłem informacji jakie były losy dworu w Zakrzowie. Wiadomo tylko, że nie był zrabowany. Czy w 1846 należał jeszcze do Dębickich, trudno powiedzieć. W wykazie Hipolita Stupnickiego "Zakrzew" figuruje jako własność spadkobierców Karola hr. Dębickiego, ale zdaje się, że już dużo wcześniej został z powodu podziałów i zadłużenia sprzedany Władysławowi Dąmbskiemu z Wojnicza. Spiskowcy, którzy przed wybuchem powstania odwiedzali Wojnicz, nieodmiennie wspominają, że spotykali się w Zakrzowie (sic!) u Dąmbskiego.

Syn Celiny, literat i dziennikarz Ludwik Dębicki wspomina: "Propaganda trwająca od roku 1836, skrystalizowała się w roku 1845 w spisek. Jednem z głównych ognisk spisku był słynny w gościnności Wojnicz Dąmbskich. Był to dom w swoim rodzaju jedyny w kraju. Kto chciałby opisać historyę Galicyi, Wojnicza pominąć nie może. Przez lat pięćdziesiąt, wszystko przez ten gościnny dom przepływało co chwila przynosiła; W epokach rewolucyjno - patryotycznych powstańcy i spiskowcy mieli tu swoje obozowisko i główną kwaterę, w późniejszych czasach reakcyi spotykano znów w Wojniczu urzędników i wojskowych. Najwięksi panowie i panie z arystokracyi zasiadali częstokroć do jednego stołu z najczerwieńszymi demokratami. W rodzinie gospodarstwa wszystkie opinie miały swoich przedstawicieli: konserwatyzm i tradycye przedstawiała matka gospodarza, pani Salomea z Jordanów Dąmbska, dama wielkiego tonu i powagi; synowa, rozumna i urocza Joanna Władysławowa Dąmbska, także Jordanówna z domu, reprezentowała gorący patryotyzm i egzaltacyę, którą powiększała bezdzietność. [Joanna odznaczała się] podniosłością duszy, darem rozumienia i uroczego wpływu, który oddziaływał na całe grono przesuwających się przez Wojnicz młodych marzycieli. Mąż pani Joanny, Władysław Dąmbski, należał do tych ludzi, których dom i kieszeń otwarta dla wszystkich bez rozróżniania, byle było w domu wesoło i pełno. Na częstych uroczystościach, krążyły gęsto kielichy, nie bez zbyt silnej zachęty gospodarza. Było także w tym dworze wielu krewnych i rezydentów, stale przemieszkujących. Siostra gospodarza, Wanda hr. Bobrowska, łączyła z urodą żywość usposobienia i wielką obrotność w zarządzie fortuną". 

Nie zawsze było u Dąmbskich wesoło i bezpiecznie. 16 grudnia 1845 zjazd w Zakrzowie rozpędziła komisja cyrkularna z Bochni. Ujęto przy okazji dwóch wysłanników poznańskich: obywatela ziemskiego Aleksandra Brudzewskiego i literata Ryszarda Berwińskiego. Obaj odsiedzieli dwa lata w Wiśniczu. 

Władysław Andrzej Dąmbski (1815 - 1877), syn Antoniego Onufrego Dąmbskiego i Salomei Jordan (1792 - 1893) był niezwykle czynnym spiskowcem. W Zakrzowie i Wojniczu (Zamościu) pod pozorem polowań gościł wielokrotnie Wiesiołowskiego, Mazurkiewicza, Dembowskiego, Heltmana. Dąmbski wyjeżdżał do Krakowa na narady które odbywały się w mieszkaniu śpiewaczki operowej Flory Bogdani, która opiekowała się później rannym Władysławem Jordanem z Wojnicza i sama była oskarżona. W czasie planowanego natarcia na Tarnów Dąbski i Chrząstowski mieli zerwać most na Dunajcu, aby przerwać komunikację i odciąć odwrót szwoleżerom, których powstańcy zamierzali wybić w Tarnowie. Wobec klęski powstańców, którzy właściwie do samego Tarnowa nie dotarli, do zniszczenia mostu raczej nie doszło. Nie było też wystąpień chłopskich w bliskiej okolicy Wojnicza. Władysław Dąbski został za działalność spiskową uwięziony. Wolność odzyskał po dwóch latach na mocy amnestii z 48 roku. Po powrocie gospodarował w Wojniczu. Zdaje się, że nie zaprzestał wystawnego życia, bo w 1876 ukończył budowę pałacu dla licznej rodziny, rezydentów i gości. Po jego śmierci majątkiem zarządzała egzaltowana żona Joanna z Jordanów po ojcu Walentym i Dąmbskich po matce Marii. Majątek Dąmbskich był niemały, skoro Jordanowie trwonili go aż do bankructwa w 1934. Obecnie częściowo zrujnowany pałac jest remontowany przez właściciela - gminę Wojnicz.

A krzyż na dawnej drodze do dworu w Zakrzowie, który stał się pretekstem tego artykułu? Trudno dziś z całą pewnością stwierdzić, kto był jego fundatorem i na jaką pamiątkę go postawiono. Ludowa tradycja chce ocalenia dziedziców Dębickich, co byłoby chwalebne dla mieszkańców Zakrzowa, którzy nie splamili się rabunkiem i krwią. Lokalny historyk przypisuje fundację Joannie Dąmbskiej, która w ten sposób miała upamiętnić zmarłego 13 lat wcześniej męża. Być może, ale i Joanna zmarła dwa lata przed fundacją. Jeśli więc fundacja, to raczej Salomei Dąmbskiej, która zmarła w 1893 przeżywszy 101 lat. Jest jeszcze inna możliwość.  Być może data wyryta na pomniku, jakoś zupełnie graficznie niepasująca do masywnego cokołu jest późniejsza i oznacza na przykład jego odnowienie.





czwartek, 21 marca 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Wojnicz, grób Władysława Jordana (1819 - 1891) 

" J.[Władysław Jordan] należał do rodziny Wincentego z Zakliczyna Jordna,dawnego oficera ułanów gwardyi ces. Napoleona, następnie majora milicyi krak, ożenionego z Maryą Dąbską z Wojnicza. J. urodził się w r. 1822 [!]. Jako bliski krewny Wł. Dąbskicgo [Władysława Dąmbskiego] przebywał często u niego w Zakrzowie, tam poznał się z emisaryuszamii zaciągnął do ich służby. Dembowski, przerzucając pole swego działania z Galicji zachodniej do Lwowa, oddał swą rolę w Krakowie Jordanowi. Ciężko ranny już następnej nocy (20 lut.) nie miał J. udziału w dalszych wypadkach. Odzyskawszy zdrowie poszedł na wychodźstwo do Francyi, lecz wrócił w sam dzień bombardowania Krakowa (20 kwiet. 1848) i dowodził uliczną ruchawką na Kleparzu. W kampanii węgierskiej (1849 r.) odznaczył się walecznością w legionie polskim, dostał się do Turcyi i dosłuży stopnia pułkownika w kozakach sułtańskich". [Louis Józef Tadeusz Kronika rewolucyi krakowskiej w roku 1846]

Do Krakowa Jordan przyprowadził zamiast kilku tysięcy spodziewanych powstańców zaledwie 60 pieszych słabo uzbrojonych i często nietrzeźwych ludzi. Walcząc z piechotą austriacką, Jordan miał słabego rumaka, więc zsiadł z niego, chcąc dosiąść schwytanego konia wojskowego. Wtedy został ciężko raniony pałaszami w głowę. Zemdlonego znalazły kobiety "niemoralnego życia", zaniosły do swego mieszkania i sprowadziły akuszerkę, która opatrzyła rannego. Aby Jordana ukryć przed policją, przebrano go za chorą położnicę i położono w łóżku obok kołyski. Kiedy powstańcy wyszli z Krakowa do Prus, rannego przewieziono chłopską furmanka do Kocmyrzowa i ukryto w stodole. Po wyzdrowieniu udał się Jordan do rodziny w Królestwie Polskim, a stamtąd wyjechał do Paryża.

Na wezwanie Władysława do Krakowa przybyli również jego bracia Seweryn i Zygmunt Jordanowie. Kazimierz znalazł się w oddziale Suchorzewskiego pod Gdowem, skąd po ucieczce z "bitwy" i krótkim uwięzieniu w Poznańskiem dołączył do brata i razem z nim udał się na emigrację.







środa, 20 marca 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Zbylitowska Góra, grób Wiktoryna Tretera

Wiktoryn (Wiktor) Treter (Tretter) (ur. ok. 1790) dziadek gen. Józefa Hallera, oficer powstania listopadowego, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari, poseł sejmu galicyjskiego, właściciel Niwki, współwłaściciel Zgłobic i Zalipia miał również swój epizod powstańczy w 1846. Wziął bowiem udział w nieszczęsnej wyprawie na Tarnów. Daleko nie ujechał, bo "złapano [go], jak ze Zgłobic ze szwagrem Smagłowskim jechał" (S-W, s. 49). Czy poniósł w tej awanturze jakieś szkody na ciele i majątku nie wiadomo. Więcej wiemy o jego towarzyszu Wincentym Smagłowskim, wiecznym spiskowcu, poecie, nauczycielu i bibliofilu. W czasie rabacji dzierżawił on Wolę Grządzką k. Tarnowa. Z Treterem był spokrewniony przez rodzinę Lasalle z Frysztaka, gdyż poślubił Józefę, siostrę Marii, drugiej żony Wiktora. Wiadomo, że Smagłowski został ciężko pobity i trafił do szpitala w Tarnowie, skąd po wyzdrowieniu odstawiono go do więzienia we Lwowie. Ucierpiał również jego majątek, ponieważ dom zrabowano i zniszczono bibliotekę. Warto dodać, że bratanek Wiktora, Hilary Treter należał do grona spiskowców z Akademii Terezjańskiej w Wiedniu, którzy usiłowali przedostać się do powstania, ale zostali złapani na granicy z Węgrami i odstawieni do więzienia w Wiedniu. Hilary poślubił później córkę Wiktora, a swoją kuzynkę Józefę Małgorzatę, co w rodzinach ziemiańskich nie należało do rzadkości. W ten sposób majątek pozostał w rodzinie.  




 


środa, 13 marca 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

 Zaczernie Groby i kaplica Jędrzejowiczów na placu przykościelnym

W działalność spiskową w Rzeszowskiem zaangażowani byli dwaj synowie Ludwika Jędrzejowicza i Heleny z Mieroszewskich: Henryk (1818 - 1875) i Jan Kanty (1810-1865). Jan Kanty walczył w powstaniu listopadowym pod dowództwem gen. Dembińskiego. Dosłużył się stopnia porucznika i Srebrnego Krzyża Zasługi. Wiadomo, że bracia gościli w Zaczerniu agitującego we Wschodniej Galicji Edwarda Dembowskiego, którego przywiózł tam Wiesiołowski. "Tam się zainteresowano sprawą i uradzono zjechać się w Tarnowie 13 marca, gdzie miał się odbyć teatr amatorski". 1 lutego 1946 Henryk Jędrzejowicz wraz z Nereuszem Hoszowskim reprezentował szlachtę  folwarczną na zebraniu w Zakrzówku u Władysława Dąmbskiego. Mimo doświadczenia powstańczego i zaangażowania w spisek, bracia w powstaniu krakowskim nie wzięli udziału. Henryk trafił na krótko do więzienia, a Jan Kanty w czasie rabacji uszedł z folwarku i schronił się u karbownika Franciszka Szarego na Górce. Chyba niepotrzebnie, bo dworów w bliskiej okolicy Rzeszowa nie rabowano, nie było też ofiar.






czwartek, 15 lutego 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Tropie, kościół parafialny, epitafium Adama Rawicz Siedmiogrodzkiego, rewolucyjnego komisarza cyrkułu bocheńskiego

Błogosławiony mąż, który w gronie łajdaków nie upodlił się 

Śmiertelnicy ulegają śmierci, a śmierć - miłości

"S. [Siedmiogrodzki] urodził się d. 31 grud. 1809 r. Nauki prawne skończył w r. 1834, poczem praktykował przez rok przy sądzie krym., pracował u adw. Malisza, wstąpił w r. 1836 do Prokuratoryi skarbowej i został przydzielonym Juwenalowi Boczkowskiemu w Tarnowie. W r. 1841 otrzymał posadę komornika granicznego w Wieliczce; a będąc stanu wolnego i mając cząstkę rodowego majątku na Będziszynie żył wystawnie i w zażyłości z okoliczną szlachtą. Po rozbiciu procesyi podgórskiej uciekł do Płaszowa, gdzie w stodole ukrył manifesta, gazety, kokardy i pieniądze z tax pochodzące (92 złr.), jak również przed procesyą otrzymane (270 złr.). Wyśledzony przez chłopów, zbity i obdarty nie doznał opieki na Podgórzu i utracił całe swoje mienie. Odstawiony do Bochni, w bardzo smutnym stanie, rzewnie płakał nad swoim losem w ciągu dość brutalnie prowadzonego śledztwa. Wyrokiem Sądu krym. we Lwowie z d. 10 lutego 1847 L. 1020 skazany na śmierć i wynagrodzenie szkody państwu, w kwocie złr. 26,349 53 m.k.ułaskawionym został (25 wrześ. 1847) na 20 lat ciężkiego wiezienia na Spielbergu. W r. 1848 odzyskał wolność". [Józef Tadeusz Luis Kronika rewolucyi krakowskiej w roku 1846, s. 98].

Siedmiogrodzki rządził w zajętej przez powstańców Wieliczce. Przemowy na rynku, uroczyste msze, procesje, kokardy i szarfy, kilka drobnych interwencji zbrojnych i daremne próby gromadzenia większych oddziałów z okolicznych majątków to w zasadzie cała jego powstańcza działalność, którą po wieści o rzezi pod Gdowem zakończyła w eskorcie dwóch krakusów sromotna ucieczka do Podgórza.



 

 

środa, 14 lutego 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

 Trzęsówka,  Kaplica - mauzoleum Piaseckich

Trzęsówkę Piaseccy nabyli w 1816 roku od Kuczkowskich. Józef Piasecki (ok. 1790 - 1863) ożeniony z Antoniną Sokołowską posiadał areał dworski 410 ha, przy czym areał chłopski wynosił w tym samym czasie 960 ha. W latach 1818 - 1822 na miejscu starego dworu zbudowali Piaseccy pałac w stylu klasycystycznym, który niestety się nie zachował. Piasecki, choć najpewniej w powstaniu udziału nie wziął, jeździł jednak do Krakowa, skąd przywoził wiadomości rozpowszechniane na tak zwanych "zjazdach obywatelskich". Pewne, że pod koniec 1845 był u baronów Kaliksta i Eustachego Horochów we Wrzawie i "usposabiał ich do powstania". Piasecki w latach 1861 - 63 był posłem do Sejmu Krajowego Galicji I kadencji. Zmarł w 1863, a kaplicę grobową wybudowała w 1869 prawdopodobnie  jego żona lub córka Wanda zamężna przed rokiem 1853 z Feliksem Dolańskim. W majątku Piaseckich do rozruchów chłopskich nie doszło.



 

 



wtorek, 13 lutego 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Podole - Górowa, grób ks.  Józefa Świderskiego

 Józef Śwderski urodził się 1  III 1801 w Jordanowie w rodzinie mieszczańskiej. Teologię studiował we Lwowie i tu w 1830 przyjął święcenia kapłańskie. Pracował jako wikary w Dobrkowie i Ochotnicy Dolnej. W 1837 został proboszczem Raciechowicach, po czym w 1845 objął probostwo w Podolu. Zmarł tamże 5 X 1877.

Rabacja na terenie Podola Górowej miała burzliwy przebieg. Nie mamy niestety relacji Świderskiego z tych wydarzeń, ale ks. Antoni Wieczorek w "Pamiętniku kościoła i parafii Tęgoborzy" zanotował, że "do kościoła w Podolu o 1,5 mili na wschód leżącego, ci złoczyńcy nie tylko w czapkach i kapeluszach weszli, ale nawet jeden na koniu wjechał". Ks. Antoniewicz, który rok po wydarzeniach odprawiał w Podolu misje, pochlebnie wyraża się o "młodym, bardzo uprzejmym proboszczu Podola", który jednak opowiadał misjonarzom o wypadkach z dalszych okolic, głównie tych, jakie miały miejsce w klasztorze w Zakliczynie. Antoniewicz zaznacza jednak, że "w samem Podolu żadne wprawdzie zabójstwo popełnione nie zostało nie tak z braku chęci, jak raczej dla braku ofiar, lecz wynagrodzili to sobie Podolanie, po innych przeciągając miejscowościach, zrabowawszy najprzód własnego dziedzica". W zakończeniu przedstawia misjonarz relację pani D., "która we dworku za wsią mieszkała" napadniętej w nocy przez okoliczna bandę, która chcąc wymusić od niej pieniądze, wrzuciła jej dziecko do rozpalonego pieca piekarskiego. Pani D. mocno poparzone dziecko ocaliła, a banda "cichaczem się wyniosła".

Nie udało mi się ustalić, kim była "pani D." i jej dziecko. Być może chodzi o rodzinę Długoszowskich z Gródka, par. Podole.




poniedziałek, 12 lutego 2024

 Galicyanie, pamiątki Rabacji

Podole - Górowa, grób Marcelego Żuk Skarszewskiego i Józefy z d. Kirchner

Marceli Żuk - Skarszewski (1815 lub 1817 - 1882) był zaangażowany w spisek powstańczy, jednak nie podzielił losu swych braci Leonarda, Faustyna, Prota i do więzienia w Nowym Sączu nie trafił. Zrabowano za to w Gródku nad Dunajcem majątek (Witkówka, Tabaszowa, Załęże), który wniosła w wianie jego żona Józefa Kirchner. Działalności patriotycznej nie zaprzestał, gdyż później angażował się w pomoc powstańcom styczniowym.
Szersze informacje o rodzinie Żuk - Skarszewskich - post 17 grudnia 2023.




niedziela, 11 lutego 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Zbylitowska Góra, pomnik nagrobny hr. Moszczeńskich

Z listu Franciszka hrabiego Moszczeńskiego do Kazimierza Krasickiego. Zbylitowska Góra pod Tarnowem 27 lutego 1846: 

"Słysząc o okropnych bezprawiach i morderstwach całego obwodu tarnowskiego i większej części bocheńskiego, zapewne musisz mnie liczyć do rzędu nieboszczyków. Jednak cudowną łaską opatrzności żyję dotąd z żoną i dziećmi kroku z domu nie zrobiwszy. (...) Zapewne już wiesz, że 18 - tego w nocy wybuchło w okolicy między Tarnowem a Dąbrową powstanie, które miało zdobyć miasto, było podobne zebranie i na innych punktach między innymi i w Szczepanowicach, głosili chłopom wolność namawiając do współdziałania. Lecz gorzko przepłacili zbrodnicze swe zamachy. Chłopstwo bowiem jakby na jeden głos ruszyło się zewsząd i nielitościwie pomordowało lub na wpół ubitych dostawiło do urzędu obwodowego. Gdyby na tym koniec, winni lub uwiedzeni tylko byliby padli ofiarą, lecz lud rozhukany, bez wędzidła i hamulca nie umiejąc rozróżnić winnego od tego, który żadnego udziału nie miał, zakosztowawszy krwi kapał się w niej tym chętniej, ile mając przed sobą na widoku spełnienie osobistej często zemsty lub sposobność rabunku. I tak trzy dni mordowało chłopstwo bezwzględnie co tylko nie nosi siermięgi lub opończy żydowskiej. Płeć żeńska została oszczędzona z małymi wyjątkami. Rząd patrzał obojętnie na tę rzeź, gdzie tyle niewinnych ofiar padło, nie mając dostatecznej siły do wstrzymania rozhukanego ludu".

Moszczeński, wyraźnie potępiając zryw powstańczy, nie podaje, dlaczego jego piękny, zachowany do dziś dwór w Zbylitowskiej Górze został nietknięty, ale raczej nie była to "cudowna łaska opatrzności". Prawdopodobnie ocalenie zapewniła Moszczeńskim bliskość Tarnowa, w którym stacjonowało wojsko lub to, że chłopi z otaczającego Tarnów latyfundium Sanguszków rabowali raczej w dalszej okolicy.





sobota, 10 lutego 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Zakliczyn, grób powstańca Aleksandra Ekielskiego

Aleksander Ekielski (1806 - 1858) - kapitan artylerii Wojska Polskiego Królestwa Kongresowego, geometra, powstaniec listopadowy, emigrant wziął również udział w powstaniu krakowskim. O "awanturze chrzanowskiej" pisze dokładnie Józef Tadeusz Luis w "Kronice rewolucyi krakowskiej w roku 1846", rozdz. "Śmierć porucznika Beega w Chrzanowie", s. 57 i dalsze. Tam też w przypisach dokładny biogram Aleksandra Ekielskiego (link).




piątek, 9 lutego 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Pilzno, grób ks. Karola Szczeklika

Ks. Karol Szczeklik urodził się 26 IX 1864 w Pilźnie. Szkołę ukończył w rodzinnej miejscowości, gimnazjum i studia w Tarnowie. Tu w 1887 przyjął święcenia. Jako wikary pracował w Łękach Górnych, po czym kontynuował studia w Wiedniu. Po powrocie objął katedrę teologii moralnej w Seminarium Duchownym w Tarnowie. Rodzinnemu Pilznu poświęcił monografię "Pilzno i Pilźnianie"(link), w której miedzy innymi opisał rok 1846, który "smutno zaznaczył się w Pilźnie" i "przypatrzył się tej okolicy, w której plan z piekła zapożyczony, wykorzystując głupotę ludzi i grający na najniższych instynktach, był przeprowadzony z taka dokładnością i taka grozą, jak nigdzie w kraju".(Rok 1846, Rozdział II, s. 77 - 85) 





czwartek, 8 lutego 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Pilzno, grób ks. Ferdynanda Celarskiego

Ferdynand Anastazy urodził Celarski się 21 I 1808 w Jodłowej. Teologię studiował w Przemyślu i tu w 1831 przyjął święcenia kapłańskie. Jako wikary pracował w Żmigrodzie Nowym, potem administrował w Nienaszowie i był proboszczem w Moszczenicy. W 1838 przeniósł się do diecezji tarnowskiej i otrzymał probostwo w Pilźnie. Zmarł tamże 13 II 1872.
Kiedy spiskowcy zamordowali w Pilźnie burmistrza Kaspra Markla, wieść szybko rozeszła się po okolicznych wsiach. Chłopi, którzy widzieli w burmistrzu swego obrońcę, ściągnęli gromadami do miasteczka. Na rynku zorganizowali straże uzbrojone w kosy. Siłą dołączyli do wartujących proboszcza Celarskiego i wikarego Leona Kozłowskiego. Wobec grożącego wszystkim niebezpieczeństwa, ks. Celarski wyszedł z procesją na rynek, ale chłopi rzucili się na księży. Ci ratowali się ucieczką do zakrystii, gdzie przed samosądem uratowały ich żelazne drzwi. Obawy księży nie były bezpodstawne, jeśli wziąć pod uwagę los wikarego z Dobrkowa Franciszka Goleckiego, którego poranionego i związanego przywieziono do Pilzna, ale gdy mieszczanie odmówili jego uwięzienia, skatowano go cepami na rynku i odwieziono do Dobrkowa, gdzie porzucony pod stajnią dokonał żywota. Mordercze nastroje uspokoił w Pilźnie poczmistrz Jan Pawliczek, późniejszy burmistrz w latach 1856 - 1872, odczytując chłopom fałszywe pismo rządowe, które jakoby nakazywało im wrócić do swoich wsi i tam strażować.
Siostra proboszcza Waleria Celarska, która rezydowała w Sieradzy u pułkownika Starzyńskiego, również cudem przeżyła rozruchy. Pułkownika nie było wtedy w domu, gdyż wyjechał do młodszego syna. Kiedy chłopi rzucili się rabować dwór, próbę obrony podjął jego syn Aleksander, który niedawno wrócił z nieudanej wyprawy na Tarnów. Widząc jednak beznadziejność swego położenia, zastrzelił się na oczach matki. Kobiety ocalały, choć pułkownikową Konstancję próbował jakiś chłop zabić. Zrabowany i zadłużony wcześniej majątek został wkrótce zlicytowany. Kupił go znacznie poniżej wartości znienawidzony przez szlachtę Żyd Luksemburg. Inna sprawa, że przyczyną tej nienawiści były właśnie długi, które lekkomyślnie zaciągano u tego tarnowskiego bankiera.
Warto dodać, że ksiądz Celarski w piśmie z 11 stycznia 1856 do biskupa Pukalskiego relacjonował przypadki ludożerstwa w parafii Dobrków. Głód, który nawiedził te okolice po rabacji, choć był uznawany za karę boską za dokonane zbrodnie, miał inne przyczyny: nieurodzaj, epidemie i brak jakiejkolwiek pomocy ze strony zrujnowanej własności ziemskiej.