Darz bór!
Właśnie przejrzałem kartę fotopułapki. Pusta, ani jednego filmu z tej nocy. Jelenie ukryły się w matecznikach, na polanę nie wyszły. Wcale się im nie dziwię, bo w okolicy rozpoczął się sezon łowiecki link. Też zostanę dziś w chałupie.
Darz bór!
Właśnie przejrzałem kartę fotopułapki. Pusta, ani jednego filmu z tej nocy. Jelenie ukryły się w matecznikach, na polanę nie wyszły. Wcale się im nie dziwię, bo w okolicy rozpoczął się sezon łowiecki link. Też zostanę dziś w chałupie.
Nic ciekawego
Noc bez zwierząt jest nocą straconą
Długi weekend bożocielny, ruch motorowy wzmożony, więc zwierz nie wychodzi z mateczników. Fotopułapka zarejestrowała jedynie jakiegoś nieletniego, który rozjeżdżał polanę quadem. Włościanie nasi działający w szarej strefie w ostatnich latach niezwykle się wzbogacili. Kupują więc bombelkom quady i krosy, żeby nie "siedziały na telefonach i komputerach", bo to niezdrowe. Zapewne mają rację, bo siedząc na telefonie lub komputerze można się przegrzać, napromieniować i zniszczyć sobie sprzęt. A taki quad lub kros to już świeże powietrze, las i przygoda. No i szacunek, bo młodemu włościaninowi, który ryczy rurą drogiego motoru wydaje się, że piesi uskakujący w krzaki bardzo go podziwiają. Jest to też osobliwa forma aborcji, gdyż rodzice niejednego niechcianego bombelka, z którym tylko same problemy, mają często cichą nadzieję, że go z tych gór zwiozą w czarnym worku. I po kłopocie, bo takie duszenie poduszką, bicie, przypalanie papierosami, rzucanie o ścianę, łamanie rączek, nóżek i żeberek, to są czynności męczące i w dodatku zagrożone wysoką karą. Lepiej więc dziecku kupić na pierwszą komunię niedrogi chiński quad. Czytam, że nadleśnictwo krośnieńskie wraz z policją zorganizowało akcję "Quady 25". Kilku małolatów zatrzymano, kilka mandatów wlepiono. Akcja wywołała społeczne oburzenie włościan.
Kiedy wczoraj obcinałem żywopłot, zauważyłem krążącego orła. Byłbym może go sfotografował lepiej niż ostatnio, bo był dość nisko, ale od aparatu dzielił mnie duży dystans, więc nie pobiegłem, gdyż zapewne gdybym już obleciał i przy okazji nie wywinął orła, lotnik byłby już daleko. Wieczorem poszedłem na Poczekaj w nadziei, że sfotografuję zachód słońca za bukiem na grzbiecie Jaworzyny (1068). Pamiętam, że babka wracając ze stajenki w najdłuższy w roku dzień, siadała na krzywej ławeczce i obserwowała, jak daleko zajdzie słońce, żeby mieć o czym opowiadać. Posiedziałem chwilę pod stajenką, na góry popatrzyłem i wróciłem z tym wspomnieniem na Kordowiec, bo drzewa na Poczekaju znacznie już podrosły i widok na Jaworzynę się zamknął. Na zachód nie czekałem jeszcze z innej przyczyny. Z doliny bowiem dolatywały głośne zapowiedzi spikera i rzępolenie góralskich kapel. Zdaje się, że w Piwnicznej na Nakle były jakieś Wiławianki.
PS Pliszka jednak się nie pozbyłem. Przyleciał wczoraj z partnerką i w najlepsze używali sobie publicznie. Zdaje się, że będą kolejne pliszki bombelki i walka samca z samochodowymi lusterkami.
![]() |
Poczekaj. Najkrótszy dzień w roku |
Przesilenia magiczne
Słońce wstaje już za Zadnimi Górami. Wiem jednak, że nie dojdzie do Makowicy i za kilka dni zawróci spod szczytu. Chyba że udam się z aparatem kilkaset metrów na północ i stamtąd sfotografuję wschód. Choć to iluzja, tylko w ten sposób mogę pomóc wędrowcowi.
Już niedługo Noc Kupały. Jak co roku o tej porze zasiądę na ławce przed chatą i będę wypatrywał zakwitania paproci. Może tym razem się uda? Kiedyś przecież musi.
PS Na Noc Kupały zaplanowałem również uroczyste oddanie do użytku sedesu i przydomowej oczyszczalni ścieków. Sądząc po nazwie święta, to chyba najlepszy termin na taką uroczystość. Imiennych zaproszeń nie wysyłam, ale gdyby ktoś szedł na góry za potrzebą, może wstąpić na małe co nieco.
Mencenice
Jeszcze nie tak dawno ganiałem wieczorami po łąkach z aparatem jakbym chciał sfotografować Jezusa. Dziś, po całym dniu koszenia zasiadam zmęczony do kolacji na huśtawce i gapię się w obłoki.
PS Tytułowe Mencenice (Męczenice), to miejsce o którym często mówiła babka Ludwika. Niestety, zapomniałem gdzie to jest. Niedługo zapytam.
Zasraniec
Widoczny na zdjęciu pliszek jest namiętnym miłośnikiem motoryzacji. Prawie całymi dniami przesiaduje na lusterkach lub kole zapasowym i ozdabia je oraz szyby, walcząc ze swoim odbiciem. Chronię samochód jak mogę, bo wstyd jeździć osranym autem. Mógłbym pliszka poczęstować ołowiem, ale mi go żal, bo widzę, że zalatuje do stodoły, gdzie pewnie ma gniazdo. Nie chcę odbierać ojca dzieciom, bo to nie Podkarpacie, gdzie pijani milicjanci mordują komunistów (link), odbierając nie tylko ojca dzieciom ale i cenny głos w wyborach najpopularniejszego opiekuna seniorów.
Nie będzie Niemiec pluł w twarz naszej kozie
Ludzie chodzą w góry z różnych powodów. Dla treningu fizycznego, relaksu, bycia bliżej natury, przygody, a nawet by popełnić samobójstwo. Osobliwa jest motywacja autora ulotek systematycznie co roku zawieszanych na drzewach wzdłuż czerwonego szlaku. Były już ulotki antyszczepionkowe i antyukraińskie. Te najnowsze wywieszone w ostatnią niedzielę traktują o emigrantach i Niemcach.
Wydaje mi się, że autorem tych oryginalnych apeli kieruje strach. Jeśli postępująca paranoja tego osobnika osiągnie apogeum, następne ulotki ostrzegające przed sobą samym wywiesi na drzewach w ostępach rezerwatu Baniska, gdzie nie chodzi już nikt. Podziwiam heroizm, poświęcenie i pracowitość autora, który nawet zadał sobie trud tłumaczenia na arabski apelu skierowanego do domniemanych migrantów, którzy nie maja nic lepszego do roboty niż zdobywać diamentową odznakę GSB. Niepotrzebnie użył jednak trudnego słowa "redyk", które może być dla nich niezrozumiałe.
Czy nie prościej byłoby poinformować, że wszystkie nasze narodowe kozy i owce są już zajęte przez lokalnych pasterzy?