sobota, 5 października 2019

Starosądeccy cykliści krótko cieszyli się z nowych ścieżek rowerowych, których gmina zbudowała ostatnio kilkanaście.
Uchwalono bowiem w Starym Sączu wiekopomną rezolucję, czyniącą miasto strefą wolną od gender i LGBT. Mimo że uchwała jest niezgodna z konstytucją i zdrowym rozsądkiem, weszła w życie przegłosowana przez radnych z jedynie słusznej partii.  Jedna z radnych biorących udział w dyskusji argumentowała, że nie wyobraża sobie, aby w grodzie św. Kingi mogło dochodzić do jakichś wynaturzeń. Ciekawy to argument, bo przywołana patronka miasta miała zdaje się dość poważne problemy seksualne, przekładając nad biednego męża Bolesława kobiety, którym zapewniła wygodny klasztor i całkiem spory biznes. Obecna uchwała przypomina mi inną, którą rajcy sądeccy podjęli w wiekach średnich. Na prośbę jednego z miast Sądecczyzny o wypożyczenie kata odpowiedzieli: Kata wam nie pożyczymy, bo go trzymamy dla siebie i dla naszych dzieci.
Uchwała ta mniej więcej ma takie znaczenie, jakby podjęto decyzję, że miasto jest wolne od afrykańskiej malarii. W żaden sposób nie wpłynie ona bowiem na przeludnienie i urbanizację dolin Popradu i Dunajca. Gdyby ogłoszono Sądecczyznę strefą wolną od idiotów, zaludnienie zmniejszyłoby się do poziomu tego z czasów świętej patronki, a do puszczy karpackiej powróciłyby nosorożce włochate.