niedziela, 1 września 2024

Jackowa Pościel. Dolina Pamięci. 20 lat po

Odwiedzając Jacka, coraz częściej żałuję, że na wiosnę, tuż po jego tragicznej śmierci, na drzewie, nad ławeczką, na której zmarł, przybiłem drewnianą tabliczkę. Pewnie od tego zaczęło się zabudowywanie tej uroczej polanki głazami upamiętniającymi tych, co zmarli w górach. Kamolce i ołtarz jeszcze by jakoś uszły, ale ławki, miejsce na ognisko, to już przesada, gdyż całość przypomina amfiteatr z miejscem piknikowym, a nie symboliczny cmentarz. Wiele lat temu chodziłem tam z babcią Nowakową, królową tych gór, która trochę winiła się tragedii, jaka miała tu miejsce, gdyż wracający do Piwnicznej Jacek wyszedł właśnie do niej, ale nie zastał jej w domu. Pamiętam, jak oburzało ją, że miejscowi chłopcy z Polany urządzili tam sobie placyk do gry w siatkówkę. Teraz pewnie by się jej tam podobało, a i kiełbaskę z ogniska chętnie by zjadła. Bo lubiła.
Szkoda, że projektując to miejsce zdano się na żywioł i lokalne widzimisię, a nie wzięto za wzór cudownie kolorowego Tatrzańskiego Cmentarza Symbolicznego (Symbolický cintorín pri Popradskom plese).

PS w nawiązaniu do porannego postu. Kiedy wracałem z Niemcowej, było już po kościele, więc w śmietniku na Poczekaju trwało w najlepsze nowe rykowisko lokalsów. Stada piesków, bombelków, aut i perfumowanych Grażynek. Babce by się podobało i kiełbaskę by zjadła.




 Rykowisko

Koło północy obudził mnie ryk. Jelenie, pomyślałem i wyskoczyłem z łóżka. Jakież był moje rozczarowanie, gdy zamiast walczących byków zobaczyłem na polanie kilka terenówek. To, jak mawiała babka, "modzież z Modowa" wspinała się mechanicznie na poczekajskie grillowisko w celu odbycia rykowiska. W mglisty poranek poszedłem na Poczekaj z nadzieją zastania tam trupów, na których mogły żerować jakieś drapieżniki godne sfotografowania. Znów się zawiodłem, bo w grillowisku i okolicznych krzakach powiększyły się jedynie stosy śmieci. Trupy zwieziono wcześniej.