Czarna śmierć słowacka
Przeczytałem, że na Słowacji już same czarne strefy, łóżek covidowych mają ino 20 w zapasie, więc mocno zaniepokojony o losy Cyganka i Milenki pojechałem sprawdzić, czy jeszcze żyją, a jeśli żyją to dlaczego i po co. Słowaków najwięcej jest w Piwnicznej, w przygranicznej biedronce. Potem już pustawo, widać ci co nie w Polsce na zakupach wymierają pomału. Policia stała nie na przejściu, ale na bocznej drodze do miejscowości Kacze. Wstąpiłem do przygranicznego sklepu, żeby zapytać, czy w ogóle można do tego zapowietrzonego kraju wjechać. Baba słowacka powiedziała, że policia czeka na migrantów, którzy przedostają się do Polski. W poniedziałek mają wprowadzić jakieś obostrzenia dla niezaoczkowanych, prawdopodobnie wsadzą ich na trzy tygodnie do domowej kwarantanny. Jako w pełni zaoczkowany zaryzykowałem więc dalszą podróż na Vabec, żeby zerknąć na Tatry, bo znajomych spotkać już się nie spodziewałem. Rzeczywiście wisi jakaś czarna zaraza nad Słowacją, więc zrobiłem jej zdjęcie i prędko wróciłem do Krainy Powszechnej Pisiej Szczęśliwości.
