piątek, 22 marca 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Zakrzów - kamienny krzyż 

 Informacja ze strony https://www.parafiawojnicz.pl/krzyze-i-figury/:
"Zakrzów, krzyż z wizerunkiem Ukrzyżowanego, z piaskowca, wzniesiony w 1890 r., wedle tradycji ma być wyrazem wdzięczności za uniknięcie śmierci przez miejscowych dziedziców Dęmbickich [sic!] podczas rabacji w 1846 r., raczej z fundacji zmarłej w 1888 r. Joanny Dąmbskiej, wdowy po Władysławie Dąmbskim, odnowiony w 1996 r. staraniem miejscowej rady sołeckiej".

Zakrzów rzeczywiście należał do Dębickich. Był własnością generała Ludwika Dębickiego, który zmarł w Krakowie w 1811. W Zakrzowie gospodarowała do śmierci generałowa Dębicka, która wzniosła nowy dwór. Razem z nią mieszkał syn Karol żonaty z Kunegundą z Ujejskich. Mieli oni szesnaścioro dzieci, z których do dorosłości uchowało się trzech synów i trzy córki. Jedna z ich córek poślubiła Kępińskiego, ciotecznego brata, właściciela Pierzchowa. Była świadkiem zamordowania syna Henryka, jego żony Stefanii oraz ich syna Mieczysława. W sąsiednich Nieznanowicach chłopi zamordowali też brata Kepińskiej Mieczysława Dębickiego. Nieco więcej szczęścia miała Celina Dębicka, wdowa po Karolu Dębickim, której rabacyjne przejścia opisałem w poście o Piotrkowicach. 

Niestety, nie odnalazłem informacji jakie były losy dworu w Zakrzowie. Wiadomo tylko, że nie był zrabowany. Czy w 1846 należał jeszcze do Dębickich, trudno powiedzieć. W wykazie Hipolita Stupnickiego "Zakrzew" figuruje jako własność spadkobierców Karola hr. Dębickiego, ale zdaje się, że już dużo wcześniej został z powodu podziałów i zadłużenia sprzedany Władysławowi Dąmbskiemu z Wojnicza. Spiskowcy, którzy przed wybuchem powstania odwiedzali Wojnicz, nieodmiennie wspominają, że spotykali się w Zakrzowie (sic!) u Dąmbskiego.

Syn Celiny, literat i dziennikarz Ludwik Dębicki wspomina: "Propaganda trwająca od roku 1836, skrystalizowała się w roku 1845 w spisek. Jednem z głównych ognisk spisku był słynny w gościnności Wojnicz Dąmbskich. Był to dom w swoim rodzaju jedyny w kraju. Kto chciałby opisać historyę Galicyi, Wojnicza pominąć nie może. Przez lat pięćdziesiąt, wszystko przez ten gościnny dom przepływało co chwila przynosiła; W epokach rewolucyjno - patryotycznych powstańcy i spiskowcy mieli tu swoje obozowisko i główną kwaterę, w późniejszych czasach reakcyi spotykano znów w Wojniczu urzędników i wojskowych. Najwięksi panowie i panie z arystokracyi zasiadali częstokroć do jednego stołu z najczerwieńszymi demokratami. W rodzinie gospodarstwa wszystkie opinie miały swoich przedstawicieli: konserwatyzm i tradycye przedstawiała matka gospodarza, pani Salomea z Jordanów Dąmbska, dama wielkiego tonu i powagi; synowa, rozumna i urocza Joanna Władysławowa Dąmbska, także Jordanówna z domu, reprezentowała gorący patryotyzm i egzaltacyę, którą powiększała bezdzietność. [Joanna odznaczała się] podniosłością duszy, darem rozumienia i uroczego wpływu, który oddziaływał na całe grono przesuwających się przez Wojnicz młodych marzycieli. Mąż pani Joanny, Władysław Dąmbski, należał do tych ludzi, których dom i kieszeń otwarta dla wszystkich bez rozróżniania, byle było w domu wesoło i pełno. Na częstych uroczystościach, krążyły gęsto kielichy, nie bez zbyt silnej zachęty gospodarza. Było także w tym dworze wielu krewnych i rezydentów, stale przemieszkujących. Siostra gospodarza, Wanda hr. Bobrowska, łączyła z urodą żywość usposobienia i wielką obrotność w zarządzie fortuną". 

Nie zawsze było u Dąmbskich wesoło i bezpiecznie. 16 grudnia 1845 zjazd w Zakrzowie rozpędziła komisja cyrkularna z Bochni. Ujęto przy okazji dwóch wysłanników poznańskich: obywatela ziemskiego Aleksandra Brudzewskiego i literata Ryszarda Berwińskiego. Obaj odsiedzieli dwa lata w Wiśniczu. 

Władysław Andrzej Dąmbski (1815 - 1877), syn Antoniego Onufrego Dąmbskiego i Salomei Jordan (1792 - 1893) był niezwykle czynnym spiskowcem. W Zakrzowie i Wojniczu (Zamościu) pod pozorem polowań gościł wielokrotnie Wiesiołowskiego, Mazurkiewicza, Dembowskiego, Heltmana. Dąmbski wyjeżdżał do Krakowa na narady które odbywały się w mieszkaniu śpiewaczki operowej Flory Bogdani, która opiekowała się później rannym Władysławem Jordanem z Wojnicza i sama była oskarżona. W czasie planowanego natarcia na Tarnów Dąbski i Chrząstowski mieli zerwać most na Dunajcu, aby przerwać komunikację i odciąć odwrót szwoleżerom, których powstańcy zamierzali wybić w Tarnowie. Wobec klęski powstańców, którzy właściwie do samego Tarnowa nie dotarli, do zniszczenia mostu raczej nie doszło. Nie było też wystąpień chłopskich w bliskiej okolicy Wojnicza. Władysław Dąbski został za działalność spiskową uwięziony. Wolność odzyskał po dwóch latach na mocy amnestii z 48 roku. Po powrocie gospodarował w Wojniczu. Zdaje się, że nie zaprzestał wystawnego życia, bo w 1876 ukończył budowę pałacu dla licznej rodziny, rezydentów i gości. Po jego śmierci majątkiem zarządzała egzaltowana żona Joanna z Jordanów po ojcu Walentym i Dąmbskich po matce Marii. Majątek Dąmbskich był niemały, skoro Jordanowie trwonili go aż do bankructwa w 1934. Obecnie częściowo zrujnowany pałac jest remontowany przez właściciela - gminę Wojnicz.

A krzyż na dawnej drodze do dworu w Zakrzowie, który stał się pretekstem tego artykułu? Trudno dziś z całą pewnością stwierdzić, kto był jego fundatorem i na jaką pamiątkę go postawiono. Ludowa tradycja chce ocalenia dziedziców Dębickich, co byłoby chwalebne dla mieszkańców Zakrzowa, którzy nie splamili się rabunkiem i krwią. Lokalny historyk przypisuje fundację Joannie Dąmbskiej, która w ten sposób miała upamiętnić zmarłego 13 lat wcześniej męża. Być może, ale i Joanna zmarła dwa lata przed fundacją. Jeśli więc fundacja, to raczej Salomei Dąmbskiej, która zmarła w 1893 przeżywszy 101 lat. Jest jeszcze inna możliwość.  Być może data wyryta na pomniku, jakoś zupełnie graficznie niepasująca do masywnego cokołu jest późniejsza i oznacza na przykład jego odnowienie.