Galicyanie, pamiątki rabacji
Wieliczka, grób ks. Stanisława Osuchowskiego
Stanisław
Osuchowski urodził się 23 IV 1802 w Świdniku, par. Tęgoborze jako
Stanisław Szewczyk, syn rolnika. Studiował we Lwowie. Święcenia przyjął w
1828 po czym trafił na wikariat do Wieliczki. Następnie jest katechetą
gimnazjum w Bochni, a 24 III 1833 obejmuje probostwo w Bodzanowie. Rok
później przenosi się na probostwo w Bieżanowie, wsi położonej tuż przy
granicy Rzeczpospolitej Krakowskiej na drodze między Krakowem a Bochnią.
Tu zakłada kronikę parafialną, którą przestaje prowadzić po tragicznych
wydarzeniach 1846 roku. Warto w całości przytoczyć zapis, którego
dokonał 27 lutego, gdyż znakomicie oddaje w nim przeżycia osoby
niesłusznie zaatakowanej, która obawia się utraty życia.
"Czwarta
godzina rano dnia 27-go Lutego 846 - chwila dla mnie najokropniejsza. -
Co chwila oczekuję śmierci z rąk oprawców. Moi parafianie miejscowi już
nie mają dla mnie respektu. Wściekłość w nich coraz się zmaga. Naradzają
się, jak znów do reszty zrabować - a mnie jeżeli w rabunku do szczętu
przebaczą, to być może inni chłopi przyjdą i mnie życie nazad zabiorą.
Jestem w całym tego słowa znaczeniu zupełnie niewinny, a kiedy to piszę,
stoję jakby już przed sądem Boga, a gorzej jak szubienicą, bo widzę, ze
w ludzkim sercu parafianów moich już się zakorzeniła wściekłość.
Posłałem list przez umyślnego chłopa Franciszka Balcaza do Komendanta
Straży granicznej do Wieliczki, pana Janiszewskiego z prośbą, aby mnie
mógł wybawić od możliwej śmierci przez zabicie przez któryś bądź
chłopów, bądź przez nadciągnąć mogących, bądź przez parafianów
Bieżanowskich - przez danie mi jakiej straży, albo ze strony wojskowej,
albo ze strony Straży granicznej. Oczekuję jakiej pomocy z większym
żądaniem, jak dusze w otchłani niegdyś będące Chrystusa, a jestem
niewinny. Niewinnym będąc, a pomyśleć, że za godzinę mogę ulęgnąć
straszliwej śmierci, a to rzecz okropna. Nie ma pewno nic
okropniejszego. Tak mnie cała noc zeszła. Tacy to ludzie i ich serca.
Hiena a tygrys niczym są w porównaniu z rozjadłymi ludźmi, czyli
rozbestwionymi. Już więcej pisać nie mogę. Cała noc bezsenna. - Boże;
niech się stanie Twoja Święta Wola ze mną! Będę miał mszę świętą, a idąc
do niej, zdaje mi się naprzód, że mnie przy ołtarzu zabiją. To
napisałem był w czasie zmowy chłopów na mnie, widząc na co się zanosi.
Cała noc spędziłem na paleniu cygarów i na gotowaniu się na śmierć równo
ze dniem - to napisałem w owym czasie na znak, żem do niczego nie
należał, żem o niczym nie wiedział, aby przynajmniej następca mój
wiedzieć mógł, jak sobie ze mną postąpiono, nie dawszy ku temu powodu.
Słyszałem jakieś proroctwo na początku r. 1846 takie: w roku 1845 nie
chciałbym być Żydem, - w roku 1846 szlachcicem, w roku 1847 chłopem, w
roku 1848 księdzem, a w roku 1849 ani tym, ani owym. Ja bym jeszcze
dodał, że bym w latach 1852 i 1853 nie chciał być gospodynią księżą, bo
na nie okrutnie teraz polowanie - a diabli wiedzą, skąd to się bierze,
kiedy zawsze gospodynie być musiały, a teraz księża nie są gorsi od
dawnych. -". [POLOWANIE NA SZLACHTĘ I KSIĘŻY. Z kroniki parafii w
Bieżanowie. Muzeum Etnograficzne w Krakowie, Nr 388/5, za: S-W, Rok 1846
w Galicji, s. 129 - 130].
Ksiądz Osuchowski wraca do tragicznych
wydarzeń w parafii w liście z dnia 1 maja 1846 do Kurii Biskupiej w
Tarnowie. Skarży się w nim na kryzys wiary i zaufania do księży wśród
ludu, który przekonany jest o swej niewinności, gdyż mimo mordów i
grabieży władza nie ukarała winnych. Obawia się, że księża, piętnujący
grabieże mogą zostać posądzeni o współdziałanie z powstańcami, których
bunt przeciw władzy cesarskiej był przyczyna rabacji.
W 1852 ks.
Osuchowski przeniósł się na probostwo w Wieliczce. Tam rozwinął
działalność duszpasterską i społeczną, pełniąc nawet krótko urząd
burmistrza. Zmarł 19 IX 1865 po długiej i ciężkiej chorobie. Został
pochowany w Wieliczce; jego grób nadal istnieje, choć napis na pomniku
jest mocno zatarty.
czwartek, 18 lipca 2024
Subskrybuj:
Posty (Atom)