środa, 21 lipca 2021

 Gdzie są niegdysiejsze śniegi

Dziś zaliczyłem testowy vylet w słowackie Tatry. Krótko:
Granica: Rano na granicy stał samochód milicji słowackiej i błyskał kogutami, ale milicjantów nie było, więc nikt mnie nie kontrolował. Gdy wracałem, samochód nadal błyskał, teraz na moim pasie, więc się za nim zatrzymałem. Na chodniku po drugiej stronie jezdni stała grupka milicjantów płci obojga i o czymś dyskutowała. Jeden z milicjantów pokazał mi gestem, bym jechał dalej. Tak więc nie miałem okazji, by sprawdzić, czy dokument szczepienia i rejestracja na ezdravie były właściwe.
Ceny: Paliwo w Piwnicznej Borownicach 5.75. Parking w Starym Smokowcu 10 euro. Jesienią ubiegłego roku było 6. Wniosek: wyjazd jednoosobowy, nawet bez żadnej konsumpcji jest bardzo drogi.
Warunki turystyczne: Przeszedłem szlak ze Starego Smokowca do Terinki przez Hrebienok i Chatę Zamkovskiego. Od Smokowca do Hrebienoka prawie pusto, bo "turyści" jadą kolejką (cena 11 euro). Od Hrebenioka do Zamkovskiego trudno wyprzedzalne grupy bab, chłopów, Sebów i Dżesik z bombelkami i psami, często noszonymi na rękach. Pod chatą Zamkovskiego tłum konsumentów, zapach oleju frytkopodobnego, a za chatą roboty ziemne. Od Zamkovskiego do Terinki luźniej, ale trzeba przepuszczać lub wyprzedzać grupy rodzinne. Właściwie to szedłem w tempie nosiczów (szerpów). Na 2015 m zimno, wietrznie, szczyty w chmurach, ziomy z pifkiem pochowane za skałami. Zejście miejscami wolniejsze niż wejście, bo cała szerokość chodnika zablokowana przez rodziny z bombelkami i psami. Gdzieniegdzie starsza pani w pozycji leżącej na poboczu przykryta folią termalną, a na Hrebienoku ambulans. Schodząc, przed samym Smokowcem mijałem grupę mężczyzn, którzy idąc, walili wódę z gwinta. Tempo (picia) mieli szybkie. 

Zdjęć kilka z fudżika z obiektywem szerokim. Lufy nie wyciągnąłem z plecaka, nie była potrzebna, bo ani Milenki, ani kamziczka nie było. O Cyganku nawet nie wspomnę.
 

PS Burdel w Bušovcach, gdzie zawsze, wracając z Tatr, miło było zerknąć na opalające się przed nim różnej grubości dziewczyny, przerobili na sklep spożywczy. Świat, który znałem, się kończy.