Nieco przesłodzony widok z Turbacza na zachód
Bratu na imieniny, bo kiedy tam stałem, przypomniało mi się, żeśmy dawno temu w pierońskim ciągłym deszczu szli obaj z Turbacza na zachód. Pamiętam, że kompletnie przemoczeni wleźliśmy w finale Percią Akademików na Babią, ukryci za kupą kamieni, zapaliliśmy po mokrym klubowym i powiedzieliśmy: Dość!
Ładnej pogody ducha!
link do wielkiego obrazka