Wieża widokowa na Bocheńcu widziana z Kordowca. Z dedykacją dla Tomasza.
Pogoda i widoczność nieszczególne, ale już sprawdziłem, że widać! Teraz pozostaje czekać na lepsze warunki i poprawić tę obserwację. Przy okazji całkiem gratis kwitnąca grusza.
Wieża widokowa na Bocheńcu
Bocheniec (395m) to wzgórze na Wale Okocimskim łatwo dostępne samochodowo z Jadownik. Miejsce ciekawe, ze ślicznym kościółkiem św. Anny, wałami grodziska Wiślan i cudownym źródełkiem, które zapewne "leczy oczy". Wieża przy ul. św. Anny jest ganc nowa, solidna i wysoka. Zasięg maksymalny widzialności - Skrzyczne 120 km. Oczywiście nigdy bym tam nie pojechał, bo wieżomania to moim zdaniem turystyczne disco polo, gdyby nie symulacje, które pokazuję poniżej. Niestety tylko symulacje, bo choć wziąłem lufę, chaty nie zobaczyłem, gdyż widoczność był gorzej niż marna. Na Bocheniec pewnie nie wrócę, ale postaram się sfotografować wieżę z Kordowca.
Wieża |
Symulacja z Kordowca |
Symulacja z Bocheńca |
Rozhľadňa na Čarnej hure (1 038 m n. m.). Čas: 1:49 h. Vzdialenosť: 3,5 km. Stúpanie: ↗ 467 m. Klesanie: ↘ 0 m.
Znakomity punkt widokowy na skraju Gór Lewockich z zasięgiem widoczności 160 km na wschód. Na miejscu duża wiata, taras z lornetą, grill, ławki, ławeczki, leżak, kibelek, symbole religijne. Wszystko gustownie urządzone, czyste i zadbane. Powyżej punktu widokowego atrakcyjna skała z okopami z czasów II wojny światowej. Mimo że końcowe podejście niebieskim szlakiem jest bardzo strome i dość wymagające, warto się tam wdrapać, bo wszystkie potrzeby duchowe i cielesne da się zaspokoić na miejscu. Można się (we własnym zakresie) najeść, napić, pomodlić i wysrać.
Wchodziłem na Hurę bez przekonania, bo w gęstej mgle, ale kiedy odpocząłem i zjadłem bułę podgrzaną na grillu, który ktoś wcześniej rozpalił, mokra zasłona się uniosła. Karpat Ukraińskich jednak nie udało mi się sfotografować, więc mam pretekst, żeby pójść tam jeszcze raz.
Nová vyhliadková veža nad obcou Údol czyli wieżomania
- Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi - powiedział primator wsi Udol, której przyznano 20 tysięcy euro na rozwój turystyczny regionu. A że smoły i cegły w okolicy nie było, użyto świerkowego drewna. Dotacji starczyło na 14 metrów, więc za mało, by Panu Bogu zaglądać w okna, wobec czego wyasfaltowano jeszcze polną drogę, aby uczynić ją poddaną pojazdom, postawiono parking dla rowerów, a placyk obsadzono tujami (thujami jak niektórzy wolą). Choć okazało się, że z wieży widać tyle samo co z ziemi, pojawili się turyści, głównie na motorach i quadach, a że wyasfaltowaną drogę zagrodzono, co sprytniejsi znaleźli już objazd i wdzierają się na miejsce samochodami. Wieża zapewnia odwiedzającym odpowiednią dawkę emocji wspinaczkowych, bo schody skonstruowano tak, że wchodzącym mieści się na stopniu tylko czubek buta, a schodzącym pięta.
Zazdrosny, sprawiedliwy, a przecież nierychliwy Bóg nie nie pomiesza języków, nie ześle ognia, ani nie zadmie w trąby burzące, tylko poczeka, aż pleśń, zgnilizna, korozja i robaki drzewne zjedzą radosne dzieła wydumanej potęgi miast, gmin, wiosek i wioseczek, w których jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne budowle w stylu Babel, o których złudnej trwałości nie myśli już nikt.
Wieża na Malniku
Niedawno oddana do użytku, imponująca konstrukcja, prawie jak Babel. Pogoda dziś była dość pomyślna, więc sfotografowałem dystans maksymalny. Malnik jest łatwo dostępny z Muszyny żółtym szlakiem. Ja szedłem bez szlaku od parkingu przy kościele, 1 h, 2,1 km, 266 m w górę. Mało mi było, więc ruszyłem jeszcze na Kraczonik, ale ze względu na mocno zmrożony, ale zapadający się śnieg, zrezygnowałem w okolicy szczytu Zimne. Szlak żółty jest porządnie wydeptany i prawie bezśnieżny do wieży. Dalej już nieprzetarty i momentami mocno oblodzony.
Makakrzyż
Wiadomo, że jest konkurs na makabryłę, ale nie jestem pewien, czy można zgłosić budowlę w kategorii makakrzyż, bo taki zbudowano na wzgórzu 341 m n.p.m. nad Ropczycami. Do potężnej konstrukcji z windą wiedzie "autostrada" ze znakami, na których wypisano myśli głębokie jak Rów Mariański (z rowu zresztą można zobaczyć "Giewont"). Dziwacznych symboli tam tyle, że ogarnąć nie sposób, zrozumieć tym bardziej. Co ciekawe, jak wynika z opinii zamieszczonych w mapach Google, całość budzi głębokie przeżycia u zwiedzających. Czyżby zwiedzającymi byli wyłącznie kierowcy tirów? Projektował tę potworność profesor Politechniki Rzeszowskiej, zapewne z wydziału transportu drogowego, więc to niejako tłumaczy zadziwiającą oryginalność całej konstrukcji.
PS Na marginesie podróży wywróżonych lotem bocianów: Naniosłem niedawno na mapy.cz kilkaset zdjęć z moich peregrynacji dziadowskich po Karpatach. Bardzo dużo użytkowników map je ogląda, więc cieszę się, że wreszcie komuś się moje fotografowanie pokątne przydaje, bo blog ogląda zaledwie kilkanaście osób dziennie. Kto wie, czy nie zlikwiduję bloga, zachowując jednak zdjęcia i wpisy z "pamiątek rabacji", bo jedynie one mają jakąś wartość. link do map