niedziela, 9 sierpnia 2020

Tej nocy na Poczekaju świętowaliśmy z babką Ludwiką nasze urodziny. Były prezenty -  gwiazdy i burza. Zabrakło jedynie ciepłej żołądkowej gorzkiej z sąsieka. Ponieważ przewidywałem, że impreza będzie bezalkoholowa, pojechałem samochodem. Dobrze go mieć nocą, by zwiać w razie nadejścia burzy lub niedźwiedzia. Wracając, oświetliłem na mojej polanie pięknego byka, kozła, kozę i zająca. Pierwszy uciekł jeleń, za nim sarny, a zając ani drgnął. Nie wierzę już w "zajęcze serce".
Obserwując gwiazdy pomyślałem, że przecież nie wiadomo, czy patrzymy na nie z góry, czy z dołu.






Byle jaki motylek

z braku jeleniowatych, które zniknęły definitywnie. Pan leśniczy twierdzi, że to nie jego dzieło, więc sarny zostały po prostu skłusowane.
Zosi żal.