Niedziela na Kordowcu albo suszenie szmat roboczych
niedziela, 12 maja 2024
sobota, 11 maja 2024
Mama z bombelkami
Tylko takie nieliczne okazy fotografuję tej wiosny, gdyż jak wieść niesie, dorodne starsze byki zostały jesienią wybite i zjedzone. Potwierdzają to poszukiwacze zrzutów, którzy wyjątkowo w tym roku nie znajdują w okolicy medalowych poroży.
Do lizawki pod cześnią zachodzi ciągle ta sama sarna, której już nawet nie wypada fotografować. Czasem przez polanę przemknie jeszcze bojowy koziołek i to już wszyscy odwiedzający mnie skromni przedstawiciele jeleniowatych.
Jakby dla rekompensaty przybyło natomiast przedstawicieli homo szkodnikus, którzy na motorach, quadach i modnych ostatnio rowerach elektrycznych pędzą po lasach sami nie wiedząc dokąd i po co. Prawie codziennie o świcie widzę z okna skradającego się ze sztucerem zielonego ludzika, który usiłuje jedynemu w okolicy koziołkowi dostarczyć zaproszenie na niedzielny obiad.
piątek, 10 maja 2024
Čergovský Minčol, szósty raz
Chyba to moja ulubiona góra widoczna z Kordowca, oczywiście prócz Radziejowej, na której byłem niezliczoną ilość razy, ostatnio przed dwoma tygodniami. Wycieczek na Radziejową nie polecam, bo tłumy tam jak na Babiej Górze, natomiast na Minčolu rzadko spotyka się ludzi.
Tym razem na Minčol postanowiłem wejść trasą najkrótszą, którą polecał mi kiedyś spotkany na szczycie Słowak. Twierdził, że z miejscowości Čirč można podjechać doliną dość daleko, prawie pod przełęcz Uhlisko. Okazało się jednak, że droga biegnąca doliną została niedawno pięknie wyasfaltowana i znaki dopuszczają jedynie ruch rowerowy. Tak więc piechura czeka do właściwego podejścia na przełęcz prawie sześć kilometrów asfaltowania. Trzeba jednak przyznać, że szeroka dolina potoku Soliska jest bardzo ładna, a po drodze przy źródłach zaprojektowano z myślą o cykloturystach kilka miejsc odpoczynkowych z gustownymi wiatami i stojakami na rowery. Roweru oczywiście nie miałem, za to można było bez dźwigania wody zatankować jetboila i wypić kawkę.
plan |
cyklotrasa |
szczytowanie |
paronamka z Tatrami i Kordowcem |
czwartek, 9 maja 2024
środa, 8 maja 2024
W całym ubiegłym roku w kraju doszło do 4943 wypadków z pieszymi (to wzrost o 181 wobec 2022 r.) i częściej zdarzały się potrącenia na pasach – było ich 2684, czyli o 221 więcej. Jednak piesi rzadziej tracili życie – zarówno na pasach, jak i poza nimi. Zginęło w sumie 457 z nich – o trzech mniej.
Tylko jelenie przechodząc przez jezdnię zachowują szczególną ostrożność. Pozostali piesi, jak wynika ze statystyki, mają bezwzględne pierwszeństwo.
czwartek, 2 maja 2024
środa, 1 maja 2024
wtorek, 30 kwietnia 2024
poniedziałek, 29 kwietnia 2024
piątek, 26 kwietnia 2024
czwartek, 25 kwietnia 2024
Wieża widokowa na Bocheńcu
Bocheniec (395m) to wzgórze na Wale Okocimskim łatwo dostępne samochodowo z Jadownik. Miejsce ciekawe, ze ślicznym kościółkiem św. Anny, wałami grodziska Wiślan i cudownym źródełkiem, które zapewne "leczy oczy". Wieża przy ul. św. Anny jest ganc nowa, solidna i wysoka. Zasięg maksymalny widzialności - Skrzyczne 120 km. Oczywiście nigdy bym tam nie pojechał, bo wieżomania to moim zdaniem turystyczne disco polo, gdyby nie symulacje, które pokazuję poniżej. Niestety tylko symulacje, bo choć wziąłem lufę, chaty nie zobaczyłem, gdyż widoczność był gorzej niż marna. Na Bocheniec pewnie nie wrócę, ale postaram się sfotografować wieżę z Kordowca.
Wieża |
Symulacja z Kordowca |
Symulacja z Bocheńca |
środa, 24 kwietnia 2024
Galicyanie, pamiątki rabacji
Uszew, grób ks. Jana Rzeszódko
Ks. Jan Rzeszodko (Rzeszóttko, Rzeszótko, Rzeszódko) urodził się w 1798 w Spytkowicach k. Jordanowa. Święcenia przyjął w 1822. Pracował jako wikary w Niepołomicach, od 1828 był proboszczem w Raciechowicach, a w latach 1837 – 1850 w Uszwi.
Ksiądz Jan Chochorowski z Gwoźdźca z ks. Józefem Tarchałą z Gnojnika, który był u niego w odwiedzinach, zostali przez chłopów aresztowani i po rewizji na plebanii odstawieni do Bochni. W drodze zostali w Uszwi przyjęci śniadaniem przez mandatariusza kameralnego Krzepellę, ale gdy posłali do miejscowego plebana Jana Rzeszótko, by pożyczył im 3 cwancygiery na obrok dla koni, ten schował się przed nimi i kazał powiedzieć, że go nie ma w domu.
wtorek, 23 kwietnia 2024
Galicyanie, pamiątki rabacji
Radomyśl Wielki, grób ks. Ernesta Wodzińskiego
Mikołaj Ernest Wodziński urodził się 6 XII 1818 w Nowym Wiśniczu w rodzinie urzędnika. Po ukończeniu gimnazjum studiował filozofię w Przemyślu, teologię w Tarnowie i Wiedniu. Wyświęcony w 1843 pracował jako wikary w Bochni, a od 1845 w Czarnym Dunajcu. W 1846 z powodów politycznych został zwolniony z obowiązków duszpasterskich. Po amnestii w 1848 został wikarym w Makowie, potem w Skawinie. W 1856 objął probostwo w Grójcu, skąd udał się w 1862 na probostwo w Radomyślu. Zmarł 6 II 1872. Tyle oficjalna biografia.
W Bochni zetknął się Wodziński z E. Dembowskim i L. Mazurkiewiczem, emisariuszami, którzy ukrywali się u Antoniego Rylskiego w Gorzkowie. Z ich pomocą został zawiązany tzw. spisek bocheński, którego aktywnym uczestnikiem został ks. Wodziński. Spisek był dość rozległy, bo należało do niego 100 – 150 osób, głównie robotników salinarnych, rzemieślników, urzędników i studentów. Próbowano też wciągnąć do niego żołnierzy, co okazało się zgubne, gdyż pierwsze doniesienie do władz zrobił 27 IX 1845 żołnierz z pułku Nugent Stanisław Szerszenik. Po przeprowadzonym śledztwie uwolniono 31 osób, skazano zaś Kazimierza Górskiego górnika i szynkarza na karę śmierci, ułaskawiony na 10 lat, Augusta Przerwę Tetmajera studenta na 10 lat, Jana Szweda (Szwedzińskiego) krawca na 12 lat, Piotra Wrześniowskiego blacharza na 11 lat i ks. Mikołaja Ernesta Wodzińskiego wikarego w Bochni na 10 lat. Księdzu udowodniono, że pożyczał zakazane książki i prowadził agitację.
Zdaje się, że Wodziński do więzienia nie trafił. Wątpliwe, jak chce oficjalna biografia, że znalazł się w Czarnym Dunajcu, chyba że przeniesiono go tam przed aresztowaniem. Pewniejsze, że uciekł do Paryża, gdzie miał kontakty a potem wrócił do Poznania i prowadził kawiarnię, w której spotykali się lokalni spiskowcy.
Ze skąpych informacji, które się zachowały, wynika, że szlachetnie urodzony Wodziński prowadził dość awanturnicze życie. Już w Bochni był „bardzo obdłużony” i miał romans z żoną komisarza straży skarbowej Heina. Zastanawia również napis na okazałym pomniku nagrobnym, który ufundowała „Wierna sługa”.
poniedziałek, 22 kwietnia 2024
Stali goście na nocnym poczęstunku
Tylko jednego z nich lubię, bo ten drugi, paskudny szkodnik niszczy izolację na strychu. Mógłbym go złapać do żywołapki i wywieźć gdzieś daleko, ale to nic nie da, przyjdą następne. Wszystkiego z lasu nie wywieziesz, nawet gdy jesteś wiernym funkcjonariuszem Solidarnej Polski.
niedziela, 21 kwietnia 2024
Chołupina bez kumina, akt ostatni
Stan krytyczny. Wiatr zerwał papę i deszcz pada do środka. Nowi właściciele nie interweniują, czekają aż się buda rozpadnie, by na jej miejscu "legalnie w ramach remontu" wybudować pałac. Babka patrzy na to umieranie z nieba i leje łzy rzęsiste. Stąd na Poczekaju rosa, która nigdy nie wysycha.
sobota, 20 kwietnia 2024
piątek, 19 kwietnia 2024
czwartek, 18 kwietnia 2024
środa, 17 kwietnia 2024
wtorek, 16 kwietnia 2024
Szukam, szukania mi trzeba
Gumowce, mały szkolny plecak, w nim kilka tanich piw i żelazna kondycja. Tyle wystarczy, by zostać poszukiwaczem poroża (zrzutów), które jelenie gubią od końca lutego aż do maja. Początek sezonu jest najlepszy, bo pierwsze poroże zrzucają ośmio - dziesięcioletnie byki. Trafiają się wtedy okazy z sześcioma i więcej odnogami, grube i ciężkie. Zbieracze, jeśli jest śnieg, znajdują trop jelenia i idą za nim aż do skutku, nawet kilka dób. Ten system gwarantuje znalezienie całego poroża, gdyż byki zrzucają tyki pojedynczo, ale najpóźniej do 24 godzin. Kiedy już nie ma śniegu, znalezienie zrzutu w lesie graniczy z cudem, ponieważ wzrok rozpraszają liczne gałęzie, a tropy na suchym gruncie są niewidoczne. Zdarza się jedynie, że w bezwietrzne dni można namierzyć chmarę po zapachu. Jelenie pachną jak konie. Najlepiej w końcu sezonu przenieść się na polany, gdzie wraz z pojawieniem się pierwszej trawy żerują całe chmary jeleni. Znajdowane tu zrzuty nie są już tak cenne jak te zimowe, gdyż poroże tracą byki młodsze - dziesiątaki, ósmaki, szóstaki i wreszcie szpiczaki. Za to łatwiej je znaleźć, bo wystarczy systematycznie przejść zygzakiem polanę. Dużą pomocą dla zbieracza jest dobra lornetka. Zamiast penetrować całą łąkę można usiąść u jej podnóża i obserwować uważnie wybrane fragmenty. Lornetowanie pozwala zaoszczędzić czas, gdyż poszukiwacz nie musi ganiać do każdego patyka i suchego żdźbła, które z daleka przypominają poroże. "Zawodowi" szperacze wyruszają na łowy o świcie, gdy jeszcze nie oślepia słońce i nie ma konkurencji. Dobrze szuka się też w pochmurne jasne dni, kiedy światło jest rozproszone. Niektórzy do poszukiwań używają motorów i quadów. Można wtedy pokryć większy teren, ale też wiele przegapić. Na Słowacji spotkałem poszukiwaczy konnych, którzy mogli się pochwalić pięknym kompletem szesnastaka. Ten sposób poszukiwań jest zapewne najskuteczniejszy, bo teren widzi się z góry, szukający się nie męczy i z łatwością wjeżdża w trudno dostępne miejsca. Tylko skąd wziąć konia?
Wytrawny poszukiwacz obserwuje nie tylko trawy, ale też krzewy i drzewka, bo zdarza się że zaczepiają się na nich tyki, które jeleń traci zjadając młode listki. Są też poszukiwacze leniwi, ale sprytni, którzy zamiast przebiegać knieje, zwabiają rogacze do siebie. Ustawiają lizawki albo buraki cukrowe nakrywają stosem gałęzi, licząc na to, że byk zrzucając przeszkodę, odłamie tykę. Ten sposób jest jednak mało skuteczny, bo do lizawek przychodzą głównie sarny, a smakołyki wykładane pod gałęziami wyjadają chętnie borsuki lub dziki.
Kilka dni temu, gdym wyszedł o świcie na fotograficzny patrol, spotkałem zawodowego zbieracza. Narzekał, że wczesną wiosną nie było śniegu, a na łąkach znajduje słabe zrzuty młodych byków, gdyż te medalowe zostały przez dewizowców wystrzelane jesienią. Zdaje się, że ma rację, bo i ja nie widuje w tym roku starszych okazów. Na Kordowiec przychodzą głównie łanie z cielętami, młode szpiczaki i staruszkowie z uwstecznionym porożem.
Zbieranie zrzutów jest w Polsce legalne i może to robić każdy. Ważne, żeby chodzić pojedynczo, bez psów, nie płoszyć niepotrzebnie zwierząt i przede wszystkim nie śmiecić tymi niezbędnymi dla poszukiwań puszkami po piwie. Na poszukiwaczy czyhają tylko nieliczne niebezpieczeństwa. Pechowiec może trafić na niedźwiedzia, agresywnego dzika lub zamiast zrzutów przynieść do domu całą kolekcję kleszczy. Znalezione poroże można korzystnie sprzedać w skupie lub kolekcjonerom, pociąć na gryzaki dla psów, skonstruować żyrandol albo po prostu zachować na pamiątkę. Znaleziskami nie powinno się zbytnio przechwalać, bowiem znam przypadek, że zbieraczowi mieszkającemu samotnie w górach spalono chałupę, by zatrzeć ślady kradzieży sporej kolekcji.
Darz wór!
Objaśnienia:
- poroże (wieniec): dwie tyki z odnogami,
- róża: pasek uperlenia w miejscu przyrośnięcia tyki do możdżenia,
- tyka: jedna część poroża,
- widlica: zakończenie tyki w kształcie dwóch odnóg,
- korona: zakończenie tyki trzema lub więcej odnogami,
- liczba (np. dziesiątak): ilość odnóg na jednej tyce mnożona przez 2.
Tyka z opisem |
Nadoczniak nie zawsze występuje |
Grot zakończony widlicą |
Drugie poroże bez rozwidlenia grotu |
Mała kolekcja |
poniedziałek, 15 kwietnia 2024
niedziela, 14 kwietnia 2024
sobota, 13 kwietnia 2024
piątek, 12 kwietnia 2024
Traktory zdobędą wiosnę!
Pani Dorota z Pogórza Ciężkowickiego chwaliła mi się kiedyś, że zakupiła owce i już nie musi płacić za koszenie. Ponieważ nie stać mnie na owce, do koszenia zamówiłem inne, darmowe zwierzęta. Mam nadzieję, że sprawią się dobrze i nie będę musiał poszukiwać chłopa z traktorem, który w Polsce nie służy przecież do prac polowych tylko do wymuszeń.
czwartek, 11 kwietnia 2024
środa, 10 kwietnia 2024
poniedziałek, 8 kwietnia 2024
Galicyanie, pamiątki rabacji
Tarnów, grób ks. Marcina Leśniaka
Marcin Leśniak (1800 – 1889) urodził się w Brzeźnicy, gimnazjum ukończył w Podolińcu, filozofię we Lwowie, teologię w Wiedniu. Od 1826 był wikarym w Podgórzu. W 1835 mianowano go proboszczem nowo utworzonej parafii Zawoja k. Makowa. „Działalnością charytatywna (wielu parafian ratował od głodu) i oświatową zdobył dużą popularność wśród chłopów w Żywieckiem i Wadowickiem, dzięki czemu zapobiegł rozszerzeniu się powstania chłopskiego w 1846 r. i rzezi, która temu powstaniu towarzyszyła”. (ks. Adam Nowak Slownik biograficzny kapłanów diecezji tarnowskiej 1786 0 1985).
niedziela, 7 kwietnia 2024
Galicyanie, pamiątki rabacji
Tarów, grób ks. Józefa Leśnego
Józef Leśny (1814 – 1896) urodził się w rodzinie zagrodników w Harklowej. Gimnazjum ukończył w Podolińcu, filozofię studiował w Koszycach, teologię we Lwowie i w Tarnowie. Po święceniach kapłańskich w 1838 r. był wikarym w Podgórzu. W lutym 1846 w celu objęcia probostwa w Dębnie „udał się po instytucje do Tarnowa, ale tu na skutek znanych wydarzeń zatrzymany przez władze trzy dni przebywał w Hotelu Krakowskim i powrócił do Pogórza z niczym, by przeżyć krwawą procesję i pochować we wspólnej mogile trzydzieści kilka ofiar. (ks. Adam Nowak Słownik biograficzny kapłanów diecezji tarnowskiej 1786 – 1985).