wtorek, 16 marca 2021

 Przed kilku laty odwiedziła Kordowiec pewna sympatyczna Chinka. Wypytałem ją, jak wymawiać nazwisko noblisty Mo Yan ('mo jan', a nie 'mo dzian' jak myślałem), ale zapomniałem jej zaproponować, aby ugotowała sobie nietoperze, które gnieżdżą się na strychu i często budzą mnie w nocy, latając po pokoiku, w którym śpię. Ponieważ boję się, żeby mi to latające świństwo nie wplątało się we włosy albo przegryzło tętnicę, zakupiłem u pana Daniela (danpro.sklep.pl) budki dla nietoperzy i powiesiłem je na południowej ścianie. Niech sobie tam zwisają na zewnątrz, a ja spokojnie się wyśpię, bo nie jestem jak Isabelle Adjani (Lucy Harker), która w ekstatycznym poświęceniu pozwoliła się wyssać do sucha.
 Budek dla kosów nie kupiłem, bo mi się zdaje, że już się ścielą, więc na zakładanie dla nich domków trochę za późno.






 Galicyanie, pamiątki rabacji

Lubzina, Woytawscy

W liście do pp. Stefanów Hubickich Bonawentura Rydel pisze: "Pan Franciszek Woytowski, szwagier uciekł nietknięty pocztą do Lwowa, Józef Woytowski po okropnem zbiciu i trzechmiesięcznem więzieniu, zostaje dziś na wolnej stopie".

Na cmentarzu parafialnym w Lubzinie znajduje się grób Józefa Woytawskiego (zm. 13 lutego 1865) i Franciszka Woytawskiego (zm. 3 lipca 1857). Mimo róznicy w pisowni nazwisk, zapewne chodzi o te same osoby, gdyż żoną Bonawentury Rydla była Joanna z Woytawskich z Ostrowa w Ropczyckiem.