sobota, 26 czerwca 2021

 Szwaczka albo Skojarzenie


 link

piątek, 25 czerwca 2021

 Buk, horror i dziczyzna

Działo się tej doby, oj działo. Najpierw rekordowy upał, a po południu trąby powietrzne i burki gradowe. Na szczęście (dla mnie) głównie nad Kotliną Sądecką. Tam też największe zniszczenia. U mnie tylko nieprzespana, jasna od błyskawic noc, wyrwany z korzeniami buk i, jak zwykle o poranku, dziczyzna.

Podobno kiedyś codziennością będą trąby powietrzne - link





środa, 23 czerwca 2021

 W trawie



Link muzyczny

wtorek, 22 czerwca 2021

 Kosodrozd

Lejeni nie będzie mimo zamówienia, bo przychodzą w ilościach hurtowych, ale późno, po zmierzchu. Można je obserwować, ale fotografować już raczej nie ze względu na brak światła. Poroża wreszcie im odrosły i wytarły, więc wyglądają imponująco. Szkoda, że nie mam fotopułapki, ale te urządzenia lepszej klasy są bardzo drogie, a tanie szybko się psują. Ostatnie upały odsłoniły nowych mieszkańców okolic chaty. Łatwo teraz obserwować węże wygrzewające się na kamieniach. Drozdy już żerują samodzielnie, przyzwyczaiły się do mnie i kompletnie nie reagują na moja obecność. Wśród żerujących na skoszonym trawniku pojawia się jeden ptak wyglądający na skrzyżowanie drozda z kosem. Niby jest to samiczka kosa, ale kropki na piersiach odziedziczyła chyba po mamie drozdowej. Żeruje zresztą z młodymi drozdami i nie jest tak panicznie płochliwa jak kosy. Na obu zdjęciach można zauważyć, że kosodrozd ma kleszcze. To wina myszarek leśnych, które wyżywiły miliony nowych pasożytów.

Do regularnego zamieszczania zdjęć wrócę zapewne na początku lipca, kiedy dla zaszczepionych otworzą granice i będzie można pojechać do Słowacji i Rumunii.




sobota, 12 czerwca 2021

 Obrazek wesoły



piątek, 11 czerwca 2021

Obrazek smutny


 

środa, 9 czerwca 2021

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Krościenko n. Dunajcem, aleja lipowa upamiętniająca ofiary rzezi.





czwartek, 3 czerwca 2021

 Znów jelenie - obrzydzenie





środa, 2 czerwca 2021

Pani drozdowa coś niewyraźna, chyba dlatego, że pracuje jak szalona. Wykarmiła już dwa takie wyraźne kurczaki, które odleciały. Teraz ganiają za nią jeszcze trzy bobasy i rozdziawiają dzioby. To ciekawe, że nie wystarczą im trzy posiłki dziennie; właściwie to muszą jeść bez przerwy. Pani drozdowa, choć napracuje się do bólu skrzydeł, na żadną wdzięczność liczyć nie może, bo kiedy taki grubas odrobinę dorośnie i zrozumie, że sam potrafi zapychać brzuch, odleci i tyleś go widziała.



 Zdarza się, że na Kordowiec, mimo ostrzeżeń że teren jest prywatny, a wstęp wzbroniony, przychodzą jakieś jelenie.




 Galicyanie, pamiątki Rabacji

Gawłuszowice, Leon Górski

Leon Górski dzierżawca dóbr Gawłuszowice wraz z ks. Zembrzyckim 18 lutego wyjechał do Padwi, gdzie spodziewał się znaleźć bezpieczne schronienie.  Tam w zamieszaniu, gdy gromada chciała powiesić pana Miecznikowskiego, Górski schronił się na poddaszu plebanii. Na drugi dzień ukrył się u kolonisty  Niemca, który "acz protestant, ale serca anielskiego był człowiek". Kiedy czerń przyszła po Górskiego, wybronili go synowie kolonisty. Potem inny kolonista nazwiskiem Reis zgodził się nocą wywieźć Górskiego do kolonii Reichsheim (Sarnów) w tarnowskim. Kiedy koloniści tej osady odkryli, że zamiast obiecanej słoniny, Reis przywiózł Górskiego, odstawiono ich obu do Tarnowa. Reis wkrótce został zwolniony, a Górski dopiero po jakimś czasie wrócił do swojej dzierżawy "bez szwanku na zdrowiu, ale nie bez uszczerbku dla majątku".