Galicyanie, pamiątki rabacji
Janowice - pałac
W czasie rabacji pałac został zrabowany, a hrabia Felicjan Stadnicki porządnie obity.
Obecnie ta piękna budowla należy do ZAiKSu, który od wielu lat udaje remont.
Jasionów, grób ks. Feliksa Piękosia
Feliks Piekoś [Piękosz] (1808 - 1887) urodził się we Frysztaku w rodzinie mieszczańskiej. Po wyświęceniu w 1834 był wikarym w Tarnowcu i w Krośnie. Od 1842 do śmierci był proboszczem w Jasionowie, a w latach 1871 - 1876 dziekanem sanockim. Zmarł w Jasionowie i tu jest pochowany.
W
gorącym roku 1846 wraz z wikarym Wincentym Bukowskim i Kasprem
Winnickim komendariuszem z Trześniowa brał bezpośredni udział w
przygotowaniach do powstania. Wiadomo, że spiskowcy spotykali się u
Teofila Ostaszewskiego we Wzdowie, a ks. Piękoś odczytał publicznie
manifest dostarczony przez Goslara. Po aresztowaniu był wraz z księżmi
Bukowskim, Winnickim i Zgrzebnym więziony we Lwowie.
Nozdrzec, obelisk pańszczyźniany
Do Nozdrzca, miejsca urodzenia pamiętnikarza F. K. Preka, mojego przewodnika po starożytnościach galicyjskich, trafiłem tym razem w poszukiwaniu grobu spiskowca ks. Józefa Szymczakiewicza, który zmarł tutaj w 1856 roku. Na miejscowym cmentarzu zachowało się wiele starych nagrobków z zatartymi niestety napisami, toteż nie udało mi się zlokalizować grobu księdza. Trafiłem natomiast na ciekawy obelisk wzniesiony w 1862 roku na pamiątkę zniesienia pańszczyzny w Galicji. Część zanikających inskrypcji z pomnika została odczytana i umieszczona na pobliskiej tablicy informacyjnej.
Krzyże pańszczyźniane stawiano po 1848 roku w wielu wsiach zaboru austriackiego. Zamawiano mszę, a następnie w uroczystej procesji niesiono "pańszczyznę" (najczęściej w formie ksiąg z powinnościami) i zakopywano ją pod krzyżem. Panowało przekonanie, że jeśli krzyż zostanie zniszczony, pańszczyzna wróci.
Galicyanie, pamiątki rabacji
Bachórz, Dębina - grobowiec rodziny Skrzyńskich
Na początku XIX w. Bachórz zakupili Skrzyńscy h. Zaremba. Wincenty Skrzyński (1771 - 1850) zbudował okazały pałac i przy pomocy wybitnego ogrodnika Wojciecha Stęczyńskiego założył wspaniały ogród. Dwór był niezwykle bogato wyposażony. W czasie rabacji, gdy Skrzyńscy opuścili Bachórz, chłopi napadli na posiadłość i doszczętnie ją zrabowali. Rabantów powstrzymał w Dynowie przybyły z oddziałem huzarów komisarz Karol Neusser. Kilku buntowników zabito, wielu raniono, a złapanych obwożono po wsiach i okrutnie bito w obecności gromady. Skrzyńskim nie udało się jednak odzyskać zrabowanych ruchomości i posiadłość trzeba było urządzać od nowa.
Dwór miał szczęście do rabusiów, bo ponownie w 1915 splądrowali go i spalili Rosjanie. Ci sami zresztą w 1944 okradli oficyny, rozbili grobowiec i zrabowali trumny.
Aktualna mapa odnalezionych pamiątek
Galicyanie, pamiątki rabacji
Izdebki, kaplica grobowa Bukowskich
Wincenty Bonawentura Bukowski, syn Leona dziedzica Izdebek urodził się w 1808 r. w Siennowie pow. Przeworsk. W 1831 służył w powstaniu pod Ramorinem. Po upadku powstania gospodarował u ojca w Galicji. W spisek powstańczy zaangażował się z księdzem Felixem Antonim de Valois Szostkiewiczem. 20 lutego ksiądz zwołał gromadę na uroczystą mszę, ogłosił zniesienie pańszczyzny i wezwał chłopów do ataku na Sanok. Bukowski potwierdził słowa księdza i ponowił apel do zgromadzonych, którzy nowiny przyjęli w milczeniu i pozostali bierni. Spiskowcy wyruszyli więc sami w trzech saniach. Byli to Bukowscy (Edward i Bonawentura), Szumańczowski, Kotarski i ks. Szostkiewicz z bratem Henrykiem. W drodze dogonił ich Kabath z Gumnisk i nakłonił do powrotu. Tymczasem chłopi dostali rozkaz aresztowania panów, więc 22 lutego wszystkich pojmali i odstawili do cyrkułu.
Ostaszewski - Barański podaje, że na dwór w Izdebkach napadnięto już 20 lutego. Banda wyciągnęła mężczyzn na dziedziniec, "pastwiła się nad nimi w dziki sposób, zmuszając kobiety, aby patrzyły na tę scenę. Po kilkugodzinnych mękach, ułożono półżywych na jeden stos, herszt bandy kazał przygrywać muzyce z urąganiem hrabianeczki, magnateczki teraz z nami w taniec zmuszano omdlałe do tańcowania! Następnie zabrano wszystkich na wozy i odwieziono do cyrkułu, złupiwszy poprzód doszczętnie dwór cały. (...) W cyrkule nieszczęśliwe ofiary rzucono do lochu więziennego bez żadnego opatrzenia i trzymano 49 godzin."
Wincenty Bonawentura został skazany na śmierć. Karę zmniejszono i w rezultacie trafił 3 czerwca 1847 do Spielbergu z wyrokiem 12 lat twierdzy. Towarzyszył mu ks. Szostkiewicz, którego skazano na 15 lat. Obaj zostali uwolnieni 23 marca 1848 r. po ogłoszeniu amnestii.
Po powrocie Wincenty Bonawentura zamieszkał z żoną Felicją Kamieniecką u jej rodziców w Jarosławiu. W Jarosławiu zamieszkał również uwięziony na krótko jego ojciec Leon hr. Bukowski.
Galicyanie, pamiątki rabacji
Trześniów, grobowiec rodziny Textoris (Textorys)
Dnia 22 lutego 1846, gdy gmina haczowska napadłszy na dom dzierżawcy wsi Trześniowa w obwodzie sanockim, takowy rabować zaczęła, przybyła moja gmina trześniowska w pomoc, i odebrała wszystko, tak że żadnej nie poniosłem szkody, a gdy niebezpieczeństwo coraz groźniej postępowało, natenczas gmina ta udała się do pomieszkania mego, a wziąwszy mnie pod swoją opiekę, wspierała mnie radą i uczynkiem, bym pod żadnym względem uszkodznym nie został, ba co największa, że odebrała mnie od gminy haczowskiej, i sama mnie do cyrkułu sanockiego bez naruszenia jednego włoska odstawiła - a gdy znów inna gmina powtórnie dom mój rabować zamierzała, przybyli gospodarze i niewiasty trześniowskie, zabrali z mego domu wszelkie ruchomości i zaniósłszy je do siebie na wieś, do ostatniej chwili takowe nietknięte przechowali, i w ręce żony niżej podpisanego potem wrócili.
Na wielkanoc 1846 rozeszła się znowu wieść, iż podobnie jak w lutym 1846 r. dziać się mają napaści, dowiedziawszy się o tym gmina trześniowska zabrała powtórnie wszelkie moje ruchomości, i zwróciła takowe po świętach bez najmniejszego uszkodzenia.
Upraszam czyn ten szlachetny podać do publicznej wiadomości.
Trześniów 6 maja 1848.
Edward Textorys
Stefan Dembiński (Rok 1846..., s. 364) przytacza oświadczenie Textorisa jako dowód na to, że poddani nie zawsze rabowali, bili czy mordowali własnych panów, ale czyniły to anonimowe bandy z sąsiednich wiosek. Wiadomo, że we dworze u Textorisa gościł Goslar i inni spiskowcy, ale sam gospodarz do spisku powstańczego raczej nie należał i do marszu na Sanok się nie wybierał.