niedziela, 31 marca 2019

Warto czasem zajrzeć do wsi Dúbrava

Oczywiście w towarzystwie lufy, bo do Gerlacha (ten najwyższy nad Spiskim Hradem) 55 km, a do Krywania (ostatni cycuś po lewej) - 64. Najbliżej była jelenina, ale gdzieś się śpieszyła.



sobota, 30 marca 2019

Zamiast słowa na niedzielę kolejny kościół wśród pagórków. Tym razem w Stranianach

Jutro pojadę na dalszy plener i może wlezę na jakąś górę. Sobotę spędziłem doprowadzając gorącą wodę z kuchni do starej łazienki. Zeszło trochę, bo kombinacji było dużo i żadnego sklepu z nyplami w pobliżu. W tygodniu wymienię jeszcze zardzewiały brodzik. Też będą komplikacje, bo piętnastoletni brodzik, to już typ zabytkowy i trudno będzie kupić jakiś pasujący.

piątek, 29 marca 2019

czwartek, 28 marca 2019

Wczorajsza, więc jeszcze ciepła panoramka spod Durbaszki

Na wprost Durbaszka, za nią Wysoka. Z lewej Beskid Sądecki. Lekko w prawo od osi, na horyzoncie Góry Lewockie, z prawej Magura Spiska.
W Małych Pieninach zalega jeszcze trochę śniegu, ale raczej na północnych stokach i w lesie. Kwiatów właściwie nie ma. Spotkałem  tylko jedno mizerne stanowisko przebiśniegów. Na polanach prowadzony jest latem intensywny wypas, więc  przypuszczam, że to owce zniszczyły całą florę.

PS Blog zmniejsza panoramy do rozmiaru ekranu, czego nie robiły google+.  Nie wiem, co poprawić, aby zdjęcia wyświetlały się pełnowymiarowe. W ogóle to niewiele wiem i coraz mniej rozumiem.





środa, 27 marca 2019

Zaiste malownicza była okolica
Dwie góry pochyliły ku sobie oblicza

Udało mi się wreszcie pokazać na jednym zdjęciu dwie najpopularniejsze polskie góry - na pierwszym planie Trzy Korony, w tle Babia Góra. Odległość między szczytami 66 km. Zdjęcie zrobiłem dziś po południu z Wysokiego Wierchu (899) w Małych Pieninach. Ledwo zdążyłem, bo widoczność malała z minuty na minutę i pod wieczór Babia po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Zdjęcie nie jest najlepszej jakości, ale też warunki, mimo braku zachmurzenia, najlepsze nie były.
Odległości od obiektywu:
Babia - 73,8 km
Trzy Korony - 7,6 km

niedziela, 24 marca 2019

Weekend na Kordowcu i w okolicach

Po roku daremnego oczekiwania na hydraulika, kupiłem zgrzewarkę do rur, wymieniłem pęknięty zawór i uruchomiłem nieczynną starą łazienkę. Przy okazji okazało się, że to dopiero początek remontu, bo zardzewiały brodzik trzeba wymienić i doprowadzić gorącą wodę z bojlera od kuchni. Zrobię to za tydzień, gdy kupię materiały i znajdę pomocnika. Kiedyś sam zrobiłem zgrzewarką całą łazienkę, ale ręce już nie te, już tej trzeciej brak.
W sobotę pogoda była piękna, nawet posiedziałem wieczorem pod chatą. Za to w niedzielę mgliło od rana i panował dziwny półmrok. Powłóczyłem się po lasach, żeby sprawdzić, co już wyrosło i zakwitło. W dolinie trafia się żywiec i zawilec, a na polanie Stus odkryłem tysiące przebiśniegów. Poza tym już pokazuje się tam czosnek niedźwiedzi.
A ponieważ w niedzielę wypada się wybrać na jakąś imprezę kulturalną, wysłuchałem koncertu żab w zbiorniku na polanie Scyrbok.
Ruch turystyczny był dość duży, ale do chaty nikt nie zaszedł. Na drugim obrazku widać nocujących w pobliżu. Taki nocleg jest może może mało komfortowy, ale bezpłatny. Można się umyć w żłóbku, z którego piją psy, zapalić ognisko, którego nie trzeba potem gasić, zostawić śmieci, które pozbiera właściciel polany.

Coś ci powiem, ale na ucho

Nocleg na Koncinie, czyli zapalenie płuc gwarantowane

Zbiornik pod Żabieńcami, latem trudno dostępny

Zbiornik pod Żabieńcami

Przebiśniegi na Stusie

Staw koncertowy na polanie Scyrbok






czwartek, 21 marca 2019

Pierwszy wieczór wiosny spędziłem na Vabcu

Cyganka nie było, ale przyplątał się Bach, bo dziś jego urodziny.

Link

Z Dąbrówki Szczepanowskiej chyba Tatry

Na wieży widokowej. Pani jakaś młoda do dziecka:  Widzisz te białe górki, tam daleko? To chyba Tatry.
Kobieta wykazała się (chyba) dużą wiedzą. Kiedyś prowadziłem wycieczkę gimnazjalistów na Przehybę. Zatrzymałem towarzystwo na Rogaczu, skąd w tym dniu znakomicie było widać Tatry i zapytałem:
- Jakie góry widać przed nami?
- Alpy?
- Błąd, to Himalaje - odpowiedziałem. I zapatrzeni w ekraniki smartfonów poszliśmy dalej.
Należy zauważyć, że zdarzenie to miało miejsce jeszcze przed reformą oświaty, więc młodzież wtedy  wiedziała, że istnieją Alpy i Himalaje. Obecnie uczą się dzieci, że jest jedna ważna góra - Wzgórze Wawelskie, gdzie pochowany jest prezydent Lech Kaczyński, który walcząc za ojczyznę, poległ w zamachu. A pod wzgórzem, to wiedzą nawet maluchy, mieszka smok.



środa, 20 marca 2019

 Rytro. Rysunek Stęczyńskiego z natury, 1851 r.


wtorek, 19 marca 2019

Galicyanie, pamiątki rabacji

Dwór Dunikowskich w Stróżach koło Zakliczyna, obecnie Dom Pomocy Społecznej.

Odwiedziłem Stróże nie z powodu upośledzonych kobiet (tak daleko nie musiałbym jeździć), ale pewnego zdarzenia związanego z tą miejscowością. Otóż w czasie rabacji galicyjskiej przebywał w tym, a raczej w starszym, przebudowanym przez Dunikowskich dworze podróżnik, rysownik, pisarz i krajoznawca Bogusz Zygmunt Stęczyński, patron moich peregrynacji galicyjskich. Stróże należały wtedy do rodziny Niemyskich, u których pracował ojciec podróżnika Wojciech Stęczyński, znawca i założyciel ogrodów. Zdaje się, że właśnie u niego postanowił przezimować Stęczyński.

Poniżej na zdjęciu - dwór Dunikowskich stan obecny, ujęcie zza ogrodzenia,

Skany rękopisu Stęczyńskiego dotyczące zdarzenia, a zaczerpniete z  dzieła z roku 1850 Szląsk. Podróż malownicza w 25 - ciu pieśniach wyśpiewał Bogusz Zygmunt Stęczyński 










 

poniedziałek, 18 marca 2019

Cień wielkiej góry

Wczoraj wieczorem byłem na Vabcu. Śniegu tam już niewiele, więc wjechałem na polanę pod lasem. Widoczność była dobra, ale niebo cukierkowe, niedramatyczne. Góry stoją, jak stały, Cyganka nie było.
Na zdjęciu Sławkowski Szczyt, jeszcze zimowy i niedostępny. Mam nadzieję, że w czerwcu, gdy zejdą śniegi a TANAP zezwoli, wejdę na tę górę i zrobię w końcu kilka zdjęć ze, a nie spod szczytu. W niedzielę jakiś pan spotkany na wieży w Dąbrówce, pytał mnie, czy przez ten wielki obiektyw widać Afrykę. Z Dąbrówki widać było tylko Tatry, no ale z Tatr mam nadzieję obejrzeć piękne Murzynki, które opalają się na piaskach Sahary. Całkiem gołe.


niedziela, 17 marca 2019

Daleka obserwacja

Mimo że spędziłem ostatnie dwa dni w samochodzie, zauważyłem jednak, że pogoda była rewelacyjna, ciepło i znakomita widoczność. Przejeżdżając przez Wielką Wieś w kierunku Wojnicza, zobaczyłem na wzgórzu za Dunajcem nową wieżę widokową. Nie mogłem jej odpuścić. Na obrazku widoczek z wieży w Dąbrówce Szczepanowskiej. Tatry oczywiście było widać, ale o tym innym razem, bo dziś daleka obserwacja.

Odległości:
Mogielnica - 52 km
Łopień - 50,2 km
Ćwilin - 55,3 km
Kamionna - 37,5  km
Lubogoszcz - 60 km
Babia Góra - 103,7 km
Polica - 95,7 - km

Szczał poglądowy


Szczał z lufy


piątek, 15 marca 2019

Od jutra po Słowackich cestach można jeździć  na letnich oponkach
Niedługo pojadę sprawdzić, co nowego u Cyganka. Stęskniłem się za nim.
Tymczasem coś z archiwum vabcowego


środa, 13 marca 2019

Obrazek ze złotej godziny

 

wtorek, 12 marca 2019

Porównanie lokalne

Stary i niepotrzebny jak triangul na Połomi.

poniedziałek, 11 marca 2019

Dwa rzuty oka na osiedle Makowica

Kiedyś sądziłem, że się wyludni jak Niemcowa, gdyż mieszkańcy chętnie pozbywali się wiekowych chałup ze względu na częsty brak wody i trudności komunikacyjne. Do Rytra trzeba było schodzić półtorej godziny i drugie tyle wychodzić pod stromą górę. Pamiętam wypadek, gdy na dziecko nadepnął koń i matka musiała zbiec z nim na dół, gdyż na Makowicę karetka pogotowia nie dojeżdżała  Mieszkańcy osiedla kupowali więc działki w Rytrze i stawiali na nich nowe domy. Wszystko zmieniło się, gdy utwardzono leśną drogę i wyjazd na górę stał się łatwy, nawet dla samochodów osobowych. Osiedle jak widać się rozbudowuje, ale nawet teraz zdarza się, że zimą, gdy spadnie większy śnieg, dzieci nie przychodzą do szkoły. Wtedy samochodem się nie przebije, a nóg do chodzenia już prawie nikt nie używa.


niedziela, 10 marca 2019

Rzut okiem z Kordowca

na sarnę

na sarny

na sarnę

na lisa

na przebiśniegi

na pierwszą pszczołę

na góry o poranku

na góry wieczorem

na zamek przez lufę

na Kotlinę Sądecką


 

piątek, 8 marca 2019

W Moszczenicy największy smog panuje w okolicach kościoła




czwartek, 7 marca 2019

Konsekwentnie
dążymy do tego, aby KAŻDY OBATEL miał swój domek, swój samochód, swoją matkę, żonę, kochankę, swojego ojca, męża, kochanka, swoje dzieci, swojego spowiednika, swojego psa, swój kocioł węglowy, swój zasiłek socjalny, swój telewizor, komputer, smartfon, swoje buty, skarpety i majtki.
Wspólne mają być jedynie nasze poglądy polityczne i nasza religia.

środa, 6 marca 2019

Ostatki w kotlinie Dunajca i Popradu




wtorek, 5 marca 2019

Rododendrony w Rodniańskich - trasa znana, z Przysłopu na Gargalau.

Info dla Adama, ale relacja jest z 14/15 czerwca. W maju jeszcze może nie być.

Link
 
Muzyka dawna

Link



poniedziałek, 4 marca 2019

W wolnej chwili,

gdy za oknem już ciepło, ale przewala się z wiatrem kolejny front niżowy, dobrze zaplanować letni vylet albo po rumuńsku - tur. Będą to, po raz trzeci już, kochane Góry Rodniańskie, ale tym razem z wejściem na Pietrosula, Gargalau i Ineu. Wszystkie te urocze pagórki widoczne są na zdjęciu poniżej i miło jest na nie popatrzeć, aż ślinka cieknie i nóżki same przebierają.

niedziela, 3 marca 2019

Z rakietami, ale bez lufy czyli o tym, jak trudno se w lesie dogodzić

Pomyślałem dziś rano, że dobrze byłoby dogodzić sobie ostatni raz na rakietach. A skoro rakiety, to bez lufy, no bo klamotów za dużo i wszystko nieporęczne. Na początku Wielkiej Roztoki odbiłem od razu w lewo, na swoją stałą rakietową trasę. Niestety, zamiast śniegu było błoto i niezliczone strumyczki. Zastanawiałem się, czy nie schować rakiet w lesie pod liśćmi i wracając zabrać je, ale skoro można było iść szybciej niż zwykle, zdecydowałem, że wreszcie sprawdzę, dokąd moja rakietowa droga prowadzi. Pierwszy raz przekląłem rakietowy bagaż, gdy zobaczyłem dwie łanie w ciemnobrązowej, zimowej jeszcze szacie. Były całkiem blisko, ale nie dla szerokokątnego obiektywu, który zabrałem. Potem widziałem jeszcze stado trzech saren i liczne tropy wilków. W połowie drogi przedzierać się musiałem przez teren zrywkowy. Mimo leśnego doświadczenia, szedłem z duszą na ramieniu, bo ziemia rozmaka, osuwa się i pnie mogły zjechać samoistnie. Moja rakietowa droga po prawie dwóch godzinach doprowadziła mnie do rezerwatu Baniska. Nie spodziewałem się, że tam dotrę, ale skoro już byłem, po odpoczynku przy chatce, razem z dwojgiem przybyłych turystów, ruszyłem w górę, wreszcie po śniegu, na Zaołtarz. Podejście było bardzo strome, więc moi towarzysze wkrótce zawrócili, a ja nadal na butach, bo śnieg był twardy, twardo prułem pod górę. I pewnie bym dopruł pod Radziejową, gdybym nagle nie zauważył, że równolegle do mnie pruje stado sześciu dzików. Na szczęście nie wyczuły mnie, bo wiatr wiał w moja stronę. Jednak zatrzymałem się, szybko wyjąłem rakiety i jak ruski sojuz pomknąłem w dół. A kiedy mknąłem, przemyśliwałem, że na butach uciekałbym niewiele wolniej, a lufą ściągnąłbym wszystkie sztuki, łącznie z potężnym odyńcem, który zamykał pochód.

Droga rakietowa, niegdyś

Wilczy trop
Zrywkowo

Jak rżnąć, to namiętnie i na całego

Prawdziwe, nieogrodowe przebiśniegi w Baniskach

Mizerniejsze niż w ogrodzie, ale tak piękne i delikatne, że modlić się do nich można

Polana Baniska

sobota, 2 marca 2019

Wyniesienie lufy na Kralovą Studnię, bo miało być widać Połoninę Borżawę, a nie było.

Wojkowa w połowie zimowa, w połowie wiosenna. Wyżej zimowo. Temperatura ujemna, paskudny wiatr i metrowe zaspy, na szczęście "górujące". Pod wieżą modzież z Malcova na pikniku. Pogadałem, zjadłem domacnej slaniny, nie napiłem się, bom auto miał w dole. 



Widoczek na Wojkową



Pamiątkowa tabula, jak to dzielne chłopy z Lenartova stawiali wieżę



Widoczek ze śnieżnej polany na Busov


Widoczek z wieży na Cergov


Jeszcze jeden, z tabulą


Szczał z lufy w Cergov