Zamiast słowa na niedzielę kolejny kościół wśród pagórków. Tym razem w Stranianach
Jutro pojadę na dalszy plener i może wlezę na jakąś górę. Sobotę spędziłem doprowadzając gorącą wodę z kuchni do starej łazienki. Zeszło trochę, bo kombinacji było dużo i żadnego sklepu z nyplami w pobliżu. W tygodniu wymienię jeszcze zardzewiały brodzik. Też będą komplikacje, bo piętnastoletni brodzik, to już typ zabytkowy i trudno będzie kupić jakiś pasujący.
Dobrze to wyglada... Zamawiam mycie. Posprzątam dokładnie po sobie, a nawet upiekę ciasto owocowe. Chyba sa w lesie czerwone, fioletowe, okrągłe, pachnace...zapomnialam ich nazwe...
OdpowiedzUsuńTo małe, czarne i pachnące, to chyba borówka. Gdyby nie pachniała, to mógłby to być Murzynek Bambo albo Cyganek. Ciasta na Kordowcu upiec nie można, chyba że w garnku lub na patelni. Ale borówek do zażerania prosto z krzaka jest pod dostatkiem.
UsuńW takim razie ciasta nie bedzie. Pozostaje zazeranie z krzaka.
Usuń