sobota, 21 stycznia 2023

 Jednoślad

Obszedłem na góry zwalić trochę śniegu z przycyny, bo dach na niej słabo pochylony i mogłoby dojść do katastrofy budowlanej. Śniegu w lasach niewiele, więcej na gałęziach niż na ziemi, ale na polanach tonie się po pas. Tytuł wpisu jest refleksyjny: za młodu zostawiałem w górach wiele śladów, bo przeważnie towarzyszyła mi wesoła ekipa, potem były dwa ślady, aż wreszcie jednoślad. Niedługo nawet i jego zabraknie, bo jak mówi pismo "duch unosi się nad wodami", czyli jak rozumiem śladów nie zostawia żadnych.

Poniżej zdjęć kilka i filmik z lasu. W pięćdziesiątej sekundzie słychać szczał. Rakiety.

PS W punkcie informacyjnym u Michaliny na Obłazach dowiedziałem się, że koło południa przechodziła grupa ośmiu młodych gniewnych, którzy wybrali się z Rytra na Przehybę. Przypuszczam, że jutro poczytamy o nich w informacjach podawanych przez ratowników GOPR-u, którzy dzień wcześniej przez siedem godzin tachali dwóch zamarzniętych bidoków ze Złomistego Wierchu na Przehybę (link). Warunki na szlakach są bardzo trudne, więc lepiej teraz siedzieć w więzieniu niż w górach.




 


 Obrazek o smaku kremówki papieskiej