niedziela, 10 maja 2020

Odkurzony fudżik

Przywiozłem stary aparat, bo mi się go żal zrobiło. Nie wszystkie funkcje już działają, jak to w starych aparatach, które mają różne choroby współistniejące, ale okazjonalnie, jeśli coś pięknego pojawi się w wizjerze, staje na wysokości zadania i można zrobić całkiem przyzwoite zdjęcie. Dziś na górach ruch ogromny, jakby naród z łańcucha spuścił. Zamknąłem drzwi i nie wychodzę, na dzwonki nie reaguję. W powietrzu aż gęsto od pyłu, bo kwitną buki i jodły. Mocno wiatruje, więc dach, ściany i samochód przybrały żółtozielony kolor.






3 komentarze:

  1. Daje rade staruszek a kolory jak żywe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary fuji ma doskonałą matrycę, czego niestety nie da się powiedzieć o moim nowym nikonie przeznaczonym raczej do portretu i makro niż do krajobrazu. Firma Fujifilm zatrzymała się na S5 Pro, choć ostatnio pojawił się średnioformatowy aparat tej firmy. Niestety, żeby go zakupić, najpierw trzeba zarobić pierwszy milion, a to mi raczej nie grozi.

      Usuń
  2. Bagatela, prawie tyle co wykończenie mojego mieszkania. Nawet jak stanieje a ja dożyję, zabawka dość droga. Cena i cacko robi wrażenie

    OdpowiedzUsuń