niedziela, 20 lipca 2025

 Na pewnego filmowca

Aż do znudzenia
Kręcił jelenia


 







sobota, 19 lipca 2025

 Kandydat

Wakacje w pełni, toteż mimo deszczowej aury nie brakuje klientów w Barze pod Cześnią. Przychodzą samotne matki z dziećmi, dobrze rokujący ubodzy studenci i przystojni młodzi mężczyźni. Wszyscy konsumują we względnej zgodzie, dopóki miejsca przy żłobie nie zajmie kandydat na prezydenta rykowiska.

PS Zajączek, który nadal żeruje w pobliżu domu, zaczął przyprowadzać starszego kumpla. Trudno ich razem sfotografować, bo starszy ucieka zaraz, jakby był pod wpływem środków oburzających. Obawiam się, że ten niewiadomego pochodzenia kumpel może namówić zajączka na jakieś szkodliwe zioło.


 

 


 


piątek, 18 lipca 2025

Nič še ty neboj, moja milá Mariška, jak vidziš, ta ja furt s fľašečku. Tvoj Gusti. 

Takie słowa pocieszenia na odwrocie fotografii przesłanej żonie napisał jej mąż  Gustáv (Gusti) Popovič z Wyżnego Sławkowa  na Górnych Węgrzech (obecnie Słowacja), który 20 września 1932 pozował z innym dziesięcioma robotnikami na belce zawieszonej 259 m nad poziomem nowojorskiej ulicy. Ponieważ Gusti trzymał się flaszeczki, przeżył niebezpieczną robotę przy budowie wieżowca Comcast Building, najwyższego w kompleksie Rockefeller Center i szczęśliwie powrócił do rodzinnej wsi, by zająć się wypalaniem wapna. Technikę wypału wapiennych skał dolomitowych poznał zapewne pracując na nowojorskich budowach. 
Można przypuszczać, że była to prywatna manufaktura Popoviča. Mieszkańcy Sławkowa i okolic, którzy potrzebowali wapna, przywozili do niego kruszone skały dolomitowe, a on topił je w prymitywnym piecu opalanym drewnem. Gusti Popovič rocznik 1880 zginął pod koniec wojny w 1945 na własnym podwórku uderzony odłamkiem po wybuchu bomby.

PS (bo musi być jakieś PS) Będąc białym niewolnikiem budowlanym w Nowym Jorku słyszałem, że drapacze chmur budowali Indianie Nawaho, którzy jakoby nie znają lęku wysokości. Ta fotografia definitywnie burzy ten mit. Ani jeden widoczny na zdjęciu chłop galicyjsko - węgierski nie pozuje w pióropuszu, a lęk wysokości skutecznie zwalcza pudełko z darmowym lunchem lub, jak w przypadku Gustáva, fľašečka.

Dół po piecu i tablica informacyjna znajdują się w pobliżu kamieniołomu w Wyżnym Sławkowie. Nie było tego miejsca na mapach.com, więc zasugerowałem uzupełnienie. Zostało już uwzględnione, punkt jest naniesiony na mapę.


Gusti

Informačná tabuľa

Ruiny pieca

czwartek, 17 lipca 2025

 A po nocy przychodzi dzień, a po burzy Smrekovica, najwyższy szczyt Braniska (po raz drugi)

Byłem tam przed dwoma laty, ale to jeszcze nie powód, by nie zmierzyć tej samej trasy przy pomocy chytrego zegarka. Poprzednio zdjęcia były lepsze link, bo widoczność dopisała. Wczoraj, po licznych burzach, ulewach i zamgleniach było prawie jak w tropikach. Na szczycie oczywiście jetboilowalismy, oyakata japońska wołowina (ja) i oyakata japoński klasyczny (córka). Tam też spotkaliśmy jedynego turystę, Słowaka, który dziwił się, że na każdej słowackiej górze jest pełno Polaków. Wytłumaczyłem mu, że nas jest dużo, a gór mamy mało i gdzieś się musimy zmieścić.


 

Chytré hodinky:

Dystans 14,30 km
Czas trwania 05.10.38
Śr. tempo 21'43" km
Kroki 20 583
Różnica wysokości 886,0 m
Zejście łącznie 908,0 m

Tempo było niewielkie ze względu na śliskie skały na odcinku 3 - 5.

Film z burzowej nocy:  


 
trasa 

Panorama słabo opisana z Zielonej Skały
link do większej


środa, 16 lipca 2025

 Wczesne śniadania popija się oranżadą wschodzącego słońca.

PS Wczoraj podano, że jeden Polak wrócił na Ziemię. A co z pozostałymi?


 

wtorek, 15 lipca 2025

 Cerkiew Opieki matki Bożej w Komańczy

Zamiast kolejnego szczytu z Korony Karpat. Miał być  Vysoký grúň (Wysoki Groń), najwyższy szczyt pasma Laborecká vrchovina, na który zamierzałem wejść z Zubeńska, a po zejściu namiotować przy ruinach cerkwi. Kiedy dojechałem do Smolnika, okazało się, że asfaltowa droga do Zubeńska jest niestety prywatną drogą Lasów Państwowych i na miejsce można dojechać tylko będąc członkiem. Zawróciłem. W drodze powrotnej żałowałem trochę, bo mimo upału mogłem asfaltować na piechotę kilka kilometrów tą nieszczęsną drogą i wleźć na Wysoki Groń. Może kiedyś...

PS 1 W babińcu cerkwi jest kramik z różnościami religijnymi. Nic niestety nie kupiłem, bo polakierowany obrazek przyklejony na płytce wiórowej, który udaje ikonę, kosztuje ponad 100 zł. Takie dzieła sztuki nabywam namiętnie w Rumunii w cenie dziesięciokrotnie niższej.
 A jeśli o Rumunii mowa: Cerkiew w Komańczy pierwotnie należała do grekokatolików, ale w 1963 komuniści oddali ją prawosławnym. Było to zgodne z polityką demoludów, bo jeśli już jakaś religia miała być, to niechby to było rosyjskie prawosławie. Księża greckokatoliccy w Polsce i tak mieli szczęście, bo w Rumunii po delegalizacji kościoła greckokatolickiego pozamykano ich w więzieniach i w większości wymordowano. Miało to i dobre strony, bo przybyło rumuńskiemu kościołowi unickiemu świętych męczenników. Otilia Bălaș w książce  Sfinţii noştri (Nasi święci), którą kiedyś kupiłem w rumuńskiej cerkwi za 10 lei, podaje szczegółowe biografie siedmiu współczesnych męczenników (Valeriu Traian Frentiu, Vasile Aftenie, Ioan Suciu, Tit Liviu Chinezu, Ioan Balan, Alexandru Rusu si Iuliu Hossu). W 1930 roku w Rumunii było 13,108,227 wyznawców prawosławia, czyli 72.59% ogółu, grekokatolików 1,427,391, tj. 7.90%. W 1992 tuż po upadku reżimu komunistycznego było 19,802,389 (86.81%) prawosławnych i zaledwie 223,327 (0.98%) grekokatolików.
 

Z Bieszczadów wraca się z duszą na ramieniu wśród stad oszalałych motocyklistów, którzy prowadzą swoje ogromne maszyny jedną, prawą ręką, bo lewą ciągle muszą pozdrawiać jadących z naprzeciwka. Transplantolodzy lubią to!

PS 2 Romantycznym miłośnikom Beskidu Niskiego i Bieszczadów radzę zajrzeć na cmentarz za cerkwią. Są nadal tacy, który większym niż wy sentymentem darzą te góry.  Oni mają historię, a wy serki kozie i budy z  proziakami. 



 Zdjęcia do  PS 2:

 




 

 

poniedziałek, 14 lipca 2025

Jawornik, najwyższy szczyt Pogórza Bukowskiego (Korona Karpat)

Start i finał Wola Sękowa Roztoki - bez znaków (i bez sensu)

  Chytré hodinky:

Dystans 6. 01 km
Czas trwania 01:25:26
Śr. tempo 14'13 km
Kroki 7650
Różnica wysokości 304,4 m
Zejście łącznie 337,7 m

Niby łatwo na mapie, ale sporo błądziłem w chaszczach. Droga leśna całkowicie zarośnięta, z głębokimi koleinami, w których czają się żaby i inne potwory . Wyżej kąsają pokrzywy, a z ramion trzeba co jakiś czas zrzucać wygłodniałe kleszcze. Potoczki na dole, które trzeba przebyć wpław  to pikuś w porównaniu z wybujałą florą pod Jawornikiem. Szczyt jest nieoznakowany; namierzyć go można jedynie korzystając z nawigacji mapy.com. Parking (składnica drewna?) w Roztokach, skąd wyruszyłem, może pomieścić kilkaset aut albo jeden średniej wielkości boeing.
Gdyby ktoś się na ten interesujący inaczej pagorek wybierał, niech idzie bezśnieżną zimą albo suchą późną jesienią. W deszczowe lato obowiązuje kombinezon OP1.

Mapa optymistyczna

 
Lotnisko w Roztokach

Szczyt z widokiem na brzozę