Wysoka 1050 m najwyższy szczyt Pienin albo szybki numerek po obfitym obiedzie.
Kiedy człek poje, to mu się chce spać. Jak pośpi po obiedzie, to potem w nocy spać nie może i znów jeść mu się chce. Żeby się ratować, najlepszy po obfitym obiedzie jest szybki numerek. Dziś, pojadłszy wpierw porządnie, wyskoczyłem na Wysoką ze Staranskiego sedla. Po sławiackiej stronie tradycyjnie pustki, jedynie dużo krów, psów i pasterz. Na łąkach cudnie kwitną zimowity jesienne, mylone często z krokusami, ale nie przez bydło, które trucizny nie jada. Od polskiej strony walą na szczyt nieprzebrane rzesze. Spocone grubasy niosą w plecakach tłuste kiełbasy i piwko albo bombelka. Ponieważ końcowe podejście jest strome, a skały bardzo śliskie, grubasy wsparci na zadkach pytają każdego mijanego: Daleko jeszcze? Widoczność była niezgorsza, więc nawet lufa się wyjątkowo przydała. Panoram będzie więcej, z opisami, pod warunkiem, że będę miał lepszy sygnał internetu.