Slovenská láska
Ławeczka na polanie Grimov laz w Górach Slańskich to jeszcze nic takiego. Wszystkich przebił Franciszek Kapy, którego ogłoszenie znalazłem na jednej z tablic informacyjnych przy ścieżce na Kapušiansky hrad.
Horská chata majora Kukorelliho
Zdjęcie zrobiłem o poranku, gdym się stamtąd ewakuował. Osobliwa obsługa i wszyscy goście jeszcze spali, bo mieli intensywny wieczór i noc. Chatarka (rozmiar szafa trójka) ostrzegała mnie, że w nocy może być głośno. Było, wieczorem darły się bombelki, w nocy ich madki i ojce. Zdaje się, że byłem jedyną trzeźwą osobą w promieniu paru kilometrów. Obiekt niedrogi, w sam raz dla miłośników reliktów socjalizmu i mrocznych pamiątek partyzanckich. Trochę żałowałem wyboru, bo miałem namiot, a wracając z gór, znalazłem kilka uroczych polan nad potokami. Ale cóż, wojna nie tylko w Polszcze pospolita, wróg u bram, trza pić!
PS Miłośnikom militariów nie radzę się tam zatrzymywać 26 sierpnia, bo kroi się wielka impreza wojenna, na której słowackie grupy rekonstrukcyjne będą symulować ataki, być może, jak w trzydziestym dziewiątym, na polskie posterunki graniczne.