Wczoraj po uruchomieniu suszarni poszedłem za szlak na krótki rekonesans grzybowy. Znalazłem zaledwie dwanaście prawdziwków. Przestały rosnąć, bo ciepły wiatr wysuszył ściółkę. I całe szczęście! Jeszcze tydzień takiej obfitości i spaliłbym cały zapas drewna.
Zdjęć z Kordowca nie zamieszczam, były wczoraj. Jest na górach piękna zielonozłota ciepła jesień. A jak taka jesień wygląda, to każdy już wie. Natomiast pokazanego na zdjęciu szczytu Deno (2790 m) prawie nikt nie widział.
środa, 2 października 2019
wtorek, 1 października 2019
Wichur Mortimer szaleje, a my nic
Susząc grzyby, zrobiłem kilka jesiennych zdjęć. Zalotnika niestety nie widać, przychodzi nocą. Kiedy dziś zjeżdżałem po piątej, widziałem go w towarzystwie dwóch dziewczyn. Oświetlony reflektorami samochodu nie śpieszył się wcale, jakby chciał powiedzieć: No i co ty na to?
Do lasu wczoraj wejść się nie dało, bo wichur Mortimer zginał jodły do ziemi. Zjeżdżając przed świtem, modliłem się, żeby na drodze nie leżało jakieś drzewo, bo nie miałem w samochodzie piły. Na szczęście były tylko gałęzie i suche konary, podobnie jak na dachu, który znów trzeba będzie zamiatać.
Susząc grzyby, zrobiłem kilka jesiennych zdjęć. Zalotnika niestety nie widać, przychodzi nocą. Kiedy dziś zjeżdżałem po piątej, widziałem go w towarzystwie dwóch dziewczyn. Oświetlony reflektorami samochodu nie śpieszył się wcale, jakby chciał powiedzieć: No i co ty na to?
Do lasu wczoraj wejść się nie dało, bo wichur Mortimer zginał jodły do ziemi. Zjeżdżając przed świtem, modliłem się, żeby na drodze nie leżało jakieś drzewo, bo nie miałem w samochodzie piły. Na szczęście były tylko gałęzie i suche konary, podobnie jak na dachu, który znów trzeba będzie zamiatać.
poniedziałek, 30 września 2019
Kiedy w niedzielę koło południa wróciłem do chaty z kilkoma koszykami grzybów do obierania, do Milenki zaraz ktoś zadzwonił i musiała pilnie zjechać. Nie podejrzewam, że uciekła przed pięciogodzinną mozolną robotą. Nie, bo dba o mnie przecież. Zawsze, gdy zbliża się pora obiadowa, mówi: "Kochanie, mięso na obiad masz w zamrażalniku".
Grzybów jest dużo, za dużo. Nie zbierać żal, bo piękne i zdrowe, zbierać żal, bo roboty z suszeniem na kilka dni.
Na szczęście, gdy grzyby już schną, można o zmroku obserwować rykowisko, które odbywa się tuż za żywopłotem. Ostatniej nocy była jedna tylko łania i byk, który porykując, próbował przyjemności. Ale co się zbliżył do zbliżenia, łania odbiegała. W dodatku co chwila zza krzaków wyłaził jakiś konkurent, którego zalotnik musiał przeganiać. Jakby tego było mało, gazda beczał przez okno na didgeridoo. Nerwowe te zaloty, więc jeśli będą z tego jakieś jelątka, to na pewno z ADHD i dysleksją,.
Grzybów jest dużo, za dużo. Nie zbierać żal, bo piękne i zdrowe, zbierać żal, bo roboty z suszeniem na kilka dni.
Na szczęście, gdy grzyby już schną, można o zmroku obserwować rykowisko, które odbywa się tuż za żywopłotem. Ostatniej nocy była jedna tylko łania i byk, który porykując, próbował przyjemności. Ale co się zbliżył do zbliżenia, łania odbiegała. W dodatku co chwila zza krzaków wyłaził jakiś konkurent, którego zalotnik musiał przeganiać. Jakby tego było mało, gazda beczał przez okno na didgeridoo. Nerwowe te zaloty, więc jeśli będą z tego jakieś jelątka, to na pewno z ADHD i dysleksją,.
niedziela, 29 września 2019
Kot nieodłączny
Wiele razy prosiłem Milenkę, żeby zostawiała go w domu. Na próżno, wszędzie łazi z tym kotem. Po "naszych" Tatrach z psami chodzić nie wolno. Słowacy wprowadzą psi zakaz od nowego roku. O kotach niestety nic nie wiadomo. Zabieranie zwierząt domowych w góry wysokie nie jest dobrym pomysłem. Psy na nagich skałach nadmiernie się męczą, kaleczą, cierpią pragnienie, przegrzewają się, płoszą świsty i kamziki. Kot Milenki większych szkód nie czyni, bo płoszy najwyżej muchy, ale wydaje nieprzyjemne odgłosy i szarpiąc się, pazurami rozdziera plecak. Pożytku z niego nie ma żadnego.
Wiele razy prosiłem Milenkę, żeby zostawiała go w domu. Na próżno, wszędzie łazi z tym kotem. Po "naszych" Tatrach z psami chodzić nie wolno. Słowacy wprowadzą psi zakaz od nowego roku. O kotach niestety nic nie wiadomo. Zabieranie zwierząt domowych w góry wysokie nie jest dobrym pomysłem. Psy na nagich skałach nadmiernie się męczą, kaleczą, cierpią pragnienie, przegrzewają się, płoszą świsty i kamziki. Kot Milenki większych szkód nie czyni, bo płoszy najwyżej muchy, ale wydaje nieprzyjemne odgłosy i szarpiąc się, pazurami rozdziera plecak. Pożytku z niego nie ma żadnego.
piątek, 27 września 2019
Subskrybuj:
Posty (Atom)