Wiadomo, że Zośka ciepła nie jest. Ale żeby aż tak?
Płochliwe bliźniaczki
żerują prawie cały dzień pod oknem na trawniku, gdzie najwięcej smakołyków. Trudno je jednak sfotografować, bo najlżejszy szmer powoduje ucieczkę. Rano do sławojki (nie mylić z żoną Sławoja) trzeba skradać się na paluszkach. Zdjęcie jakości jest marnej, bo zrobione przez zamglona szybę. Kiedy próbowałem lepszego ujęcia i nacisnąłem klamkę, zwiały.