czwartek, 15 lipca 2021

 Transpłciowość kosmiczna

Dziś o świcie słońce zupełnie przypominało wschodzący nad górami księżyc. Świeciło tylko dla siebie, ziemię zostawiając ciemną i głuchą.


 

środa, 14 lipca 2021

 Lejeniowate

Prosił Swavek o zdjęcia lejeni, ale nie było mnie ostatnio w ich krainie, bom z piłą i sekatorem zwiedzał Podkarpacie. Dziś, kiedy wróciłem, przywitała mnie kózka, która przyszła na lizawkowy deser. Jest upa trzydziestogradusowy, więc much i bąków natrętnych chmary, co widać na zdjęciu.

Kosztorys naprawy Df -a wreszcie nadszedł. Jest, zgodnie z moimi  przewidywaniami, niemały a części będą sprowadzać z zagranicy, więc pewnie trochę to potrwa. Toteż na razie nieśmiertelny fudżik będzie mi towarzyszył w górach wysokich, do których wkrótce, po ochłodzeniu pójdę. Eura dla zapłacenia parkingów kupiłem, paszport covidowy wydrukowałem, ubezpieczenie dla ewentualnego śmigłowca i transportu zwłok opłaciłem. Czas iść ponad chmury, bo lato i lata uciekają.



czwartek, 8 lipca 2021

 Papierowe niebo

Ponieważ wiele osób przyzwyczajonych do codziennych zdjęć pyta, co z aparatem, informuję, że jest w Warszawie w serwisie Nikona, gdzie "oczekuje na kosztorys". 

Zdjęcie poniżej zrobiłem dziś niezniszczalnym Fuji S3 Pro, który sobie zostawiłem kiedyś na pamiątkę. To dobry aparat, o ciekawej matrycy, ale niestety bardzo wolny i dość toporny. Poza tym nie obsługuje wszystkich obiektywów, które mam. Zabieram go jednak na wycieczki, bo chodzenie po górach bez sprzętu fotograficznego nie ma żadnego sensu; ugrzać i zmordować można się bez wychodzenia z chałpy. Wczoraj na przykład obniosłem go wraz z dwoma obiektywami na Przehybę. Nie wyciągnąłem sprzętu z plecaka, bo krajobraz był upalnie zamglony a Tatry ledwie zarysowane. Plecak wypełniłem i obciążyłem maksymalnie dla przetestowania, zabierając dużo wody, sprzęt i nawet dwie kurtki. Dobrze się go nosi, bo cały ciężar jest na biodrach a nie na ramionach. Na Przehybie ludności turystycznej kilkoro, ale bez tłumów, głownie sportowo - rowerowe towarzystwo. Ceny noclegów ujednolicone - 60 zł za miejsce bez względu na rodzaj pokoju, co mnie nie dziwi, bo ogromnie wzrosły ceny energii, śmieci, paliwa i tysiąca innych rzeczy koniecznych do utrzymania schroniska. Z menu 2 naleśniki w cenie 20 zł i za tę samą kwotę 2 dowolne piwa Grybów.  Oczywiście wybrałem naleśniki. Natomiast na Radziejowej tłum brzuchatych chłopów bez koszul (choć w gaciach na szczęście), bab, rozdartych bombelków i psów szczekających zajadle. Pierwszy raz nie wchodziłem na wieżę, przeprułem szczyt i zatrzymałem się dopiero na Kordowcu. Dziś grzeje mocno, sianko ładnie schnie, ruch turystyczny wzmożony, bo zachodzą do chaty liczne myszarki leśne.



sobota, 26 czerwca 2021

 Szwaczka albo Skojarzenie


 link

piątek, 25 czerwca 2021

 Buk, horror i dziczyzna

Działo się tej doby, oj działo. Najpierw rekordowy upał, a po południu trąby powietrzne i burki gradowe. Na szczęście (dla mnie) głównie nad Kotliną Sądecką. Tam też największe zniszczenia. U mnie tylko nieprzespana, jasna od błyskawic noc, wyrwany z korzeniami buk i, jak zwykle o poranku, dziczyzna.

Podobno kiedyś codziennością będą trąby powietrzne - link





środa, 23 czerwca 2021

 W trawie



Link muzyczny

wtorek, 22 czerwca 2021

 Kosodrozd

Lejeni nie będzie mimo zamówienia, bo przychodzą w ilościach hurtowych, ale późno, po zmierzchu. Można je obserwować, ale fotografować już raczej nie ze względu na brak światła. Poroża wreszcie im odrosły i wytarły, więc wyglądają imponująco. Szkoda, że nie mam fotopułapki, ale te urządzenia lepszej klasy są bardzo drogie, a tanie szybko się psują. Ostatnie upały odsłoniły nowych mieszkańców okolic chaty. Łatwo teraz obserwować węże wygrzewające się na kamieniach. Drozdy już żerują samodzielnie, przyzwyczaiły się do mnie i kompletnie nie reagują na moja obecność. Wśród żerujących na skoszonym trawniku pojawia się jeden ptak wyglądający na skrzyżowanie drozda z kosem. Niby jest to samiczka kosa, ale kropki na piersiach odziedziczyła chyba po mamie drozdowej. Żeruje zresztą z młodymi drozdami i nie jest tak panicznie płochliwa jak kosy. Na obu zdjęciach można zauważyć, że kosodrozd ma kleszcze. To wina myszarek leśnych, które wyżywiły miliony nowych pasożytów.

Do regularnego zamieszczania zdjęć wrócę zapewne na początku lipca, kiedy dla zaszczepionych otworzą granice i będzie można pojechać do Słowacji i Rumunii.