wtorek, 20 sierpnia 2024

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Szczyrk, grób ks. Kazimierza Sypowskiego

O przebiegu rabacji w Dąbrowie Tarnowskiej pisałem już w poście o ks. Kitrysie, który był świadkiem, ofiarą i kronikarzem zajść w tym miasteczku (link). Nieco więcej światła na te tragiczne wydarzenia rzuca relacja ks. Kazimierza Sypowskiego zamieszczona przez Józefa Sieradzkiego w „Kwartalniku Historycznym” R.57 (1949).
Kazimierz Sypowski urodził się 27 XII 1818 w Lanckoronie w rodzinie Mikołaja Sypowskiego i Tekli Król. W wieku 4 lat uległ wypadkowi i był leczony u bonifratrów w Zebrzydowicach. Po ukończeniu „trywiatki” lanckorońskiej oddano go do szkoły głównej w Wadowicach. Po jej ukończeniu przyjęty został do 2 klasy gimnazjum w Podolińcu. Studia filozoficzne rozpoczął w Tarnopolu, a ukończył w Tarnowie, gdzie 6 X 1844 został wyświęcony na kapłana.
Pracę duszpasterską rozpoczął na wikariacie w Olesnie u ks. proboszcza Józefa Karnowskiego. 15 V 1845 został skierowany do Dąbrowy, gdzie zaskoczyła go rabacja.
Sypowski już w Olesnie słyszał o przygotowaniach do powstania, ale zbytnio w jego wybuch nie wierzył. Nie utrzymywał też bliższych kontaktów ze szlachtą, a informacje czerpał z rozmów z chłopami. 16 lutego w Dąbrowie wrzało. Młodzi mieszczanie zamierzali uciec do lasów w obawie, że szlachta przymusi ich do udziału w powstaniu. Do zamku zjeżdżali zaś ziemianie uzbrojeni głównie w broń myśliwską. Stąd udali się, jak przypuszcza Sypowski, na punkt zborny do Jurkowa. Wkrótce z wyprawy wrócili, gdyż na punkcie zbornym nie zastali nikogo (patrz link).
Młody wikary, opierając się na pogłoskach, twierdzi, że do spisku należał również ks. proboszcz Kitrys (por. link). W piątek banda chłopów przybyłych z Lisogóry [Lisiej Góry] rozbiła dąbrowski browar. Interweniującego Stojowskiego zrzucono z konia, obito cepami, związano i wsadzono na bryczkę, by odwieźć go do Tarnowa. Następnie chłopi grożąc spaleniem zamku zostali do niego wpuszczeni. Pod pozorem szukania broni splądrowali doszczętnie zamkowe wnętrza, piwnice, spiżarnie i kogoś (Sypowski nie wie kogo) zabili.
Ks. Sypowski wraz z drugim wikariuszem ks. Weisskopfem ukryli w piwniczce swoje cenniejsze rzeczy i udali się na nocleg do miejscowego organisty. Proboszcz ks. Kitrys schronił się zaś u kościelnego. Na drugi dzień mieszczanie zgromadzili się przy plebanii szukając proboszcza, którego zamierzali zabić. Ten ukryty był wówczas w kościelnym skarbcu. Zdemaskowany uprosił, aby pozwolono mu zostać na nabożeństwie, które odprawił wikary Sypowski. Potem odprowadzono go na plebanię, gdzie zamierzano go związać i odstawić do cyrkułu. Zarzucano mu, że agitował do powstania. Ks. Kitrys płakał, płakały kobiety. Proboszcza uratował „jeden z najznakomitszych mieszczan dąbrowskich” szewc Wajda, który wpadł na plebanię, rozbroił napastników i rozpędził tłum.
Ks. Sypowski tymczasem ratował młodego mieszczanina, którego oskarżono o udział w spisku i chciano zabić. Tu wystarczyło przemówić do sumień, zagrozić konsekwencjami i młodzieniec ocalał.
W sobotę do Dabrowy przybył niewielki oddział szwoleżerów i pod jego eskortą odwieziono do Tarnowa ocalałych z rzezi. Wyjechał z nimi również ks. Kitrys. W Dąbrowie zapanował względny spokój. Wkrótce na prośbę parafian z Radgoszczy ks. Sypowski udał się tam na dwa tygodnie, by pełnić posługę za odstawionego do Tarnowa ks. Jabconia. W tym czasie chłopi próbowali napaść na pozostałego w Dąbrowie ks. Weisskopfa, podejrzewając go o udział w spisku, gdyż widziano, że często gościł w dąbrowskim zamku. Ten utalentowany muzycznie wikary udzielał lekcji gry na fortepianie synom Stojowskiego, ale o tym chłopi nie wiedzieli. Tym razem napastników rozpędzili mieszczanie.
Na wiosnę ks. Sypowski został przeniesiony do Lubziny, potem administrował w Zawadzie. W 1848 trafił na wikariat do Czchowa, w 1850 do Andrychowa, potem do Rychwałdu. Od 27 I 1857 do 24 IV 1866 był kapelanem klarysek w Starym Sączu, a po śmierci Marcina Serwońskiego objął w 1866 probostwo w Szczyrku. Zmarł tamże 16 VII 1893.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz