Kolejny krok w chmurach
Ten kolejny zdaje się być piękniejszy niż pierwszy, pewnie to nie była sobota.
Do soboty zabrakło jednego dnia. Może to i dobrze, bo kiedy na drugi dzień opuszczałem góry, padał już w wyższych partiach śnieg. Zamiast świętej Marii Sobotniej zjawił się nieco mniej, ale też przecież święty Mikołaj. Na łyżwach.
Ten kolejny zdaje się być piękniejszy niż pierwszy, pewnie to nie była sobota.
OdpowiedzUsuńDo soboty zabrakło jednego dnia. Może to i dobrze, bo kiedy na drugi dzień opuszczałem góry, padał już w wyższych partiach śnieg. Zamiast świętej Marii Sobotniej zjawił się nieco mniej, ale też przecież święty Mikołaj. Na łyżwach.
Usuń