Litmanova z Kordowca przez Eliaszówkę tam i nazad
Na górę Żwir, gdzie objawiła się Matka Boska chodziłem już kilka razy w różnym czasie, w różnych celach i w rożnym towarzystwie. Wczoraj pomknąłem tam sam, żeby sprawdzić, czy mam jeszcze kondycję do gór, a przy okazji odwiedzić Eliášovkę (1025), najwyższy szczyt słowackiego pasma Ľubovnianska vrchovina. Kondycja dopisuje, bo mimo upału zdążyłem oblecieć w osiem godzin, w dodatku z dłuższą przerwą na jetboilowy obiad japoński Oyakata. Power na trasie powrotnej zyskuje się dzięki wodzie ze źródła św. Jana Chrzciciela zaprawionej pastylkami active energy complex. Wody ze źródła wziąłem więcej, bo pomaga na ból głowy, gdyż jak wiadomo Jana Chrzciciela głowa co prawda raz bolała, ale tak krótko, że nawet nie zdążył się zorientować.
|
Plan |
|
O świcie na Niemcowej
|
|
Eliaszówka |
|
Hora Zvir
|
|
Na mszę
|
|
Do spowiedzi kolejka ponad 100 grzeszników
|