Obrazki z podróży
Dwór Błotnickich w Dzikowcu |
Pałac Tyszkiewiczów w Weryni |
Galicyanie, pamiątki rabacji
Pisarzowa, grób baronów Brunickich
Maurycy baron Brunicki 4 lipca 1833 r. nabył na licytacji za 25100 złr. wieś Pisarzową z osadami Żmiąca, Kamionka i Krosna, które wcześniej wchodziły w skład dóbr klasztoru starosądeckiego. Słabo Brunicki dbał o swoich poddanych, skoro w interesującym nas roku 1846 mieszkańcy dotknięci klęską suszy jedli sieczkę, plewy i korę, a w kolejnym roku wymarła jedna piąta wsi. Historia mówiona mieszkańców Żmiącej podaje, że chłopi z tej wsi barona Brunickiego ukrywali przed rabantami na Gołej Górze pod Kretówką.
Galicyanie, pamiątki rabacji
W Siedlcach w województwie mazowieckim jest szczególna pamiątka związana z powstaniem 1846 roku. Na miejscu stracenia dowódcy oddziału powstańczego Pantaleona Potockiego ustawiono bowiem w 1919 r. krzyż upamiętniający to zdarzenie. Potocki namówiony do powstania przez Karola Ruprechta miał opanować Siedlce, by uniemożliwić Rosjanom marsz na Warszawę. Spodziewano się bowiem, że kiedy powstańcy zajmą Wielkopolskę i Galicję, powstanie rozleje się na cały kraj. Nieświadomy klęski powstania w Galicji, Potocki po nieudanej próbie opanowania miasta i wzniecenia powstania udał się z towarzyszami w kierunku rodzinnej wsi Cisie, by zdobyć pieniądze na ucieczkę za granicę. Został jednak zdradzony przez młynarza Jaworskiego z Kotunia i ujęty przez chłopów. Broniąc się zastrzelił jednego z nich. Jego dwaj towarzysze, Kociszewski i Żarski również złapani przez chłopów, zostali straceni w Cytadeli warszawskiej 16 marca. Potockiego przewieziono natomiast do Siedlec i powieszono publicznie na miejscowym targu 17 marca 1846 roku.
Post ten umieszczam jako "pamiątkę rabacji", bo choć wypadki tu opisane rozegrały się całe mile od Galicji, ich przebieg przypomina zupełnie nieszczęsne próby "Polaków" zamierzających wywołać powstanie narodowe w Galicji, niesławny, choć zrozumiały bunt chłopów i reakcję władzy, która jednak w zaborze rosyjskim była ostrzejsza. W Galicji powieszono we Lwowie tylko Wiśniowskiego i Kapuścińskiego, i choć wyroków śmierci wydano więcej, po apelacjach zamieniono je na kary długoletniego więzienia, które zresztą anulowała amnestia 1848 r.
Do Siedlec niestety się nie wybieram, bo to zbyt daleka podróż dla jednej pamiątki, a innych interesów tam nie mam. Wyjątkowo więc zamieszczam poniżej zdjęcia M. Przeździaka opublikowane na stronie www.siedlce-zwiedzanie.pl.
Galicyanie, pamiątki rabacji
Pilzno, grób ks. Ignacego Wieniawy Długoszewskiego
Pochodzący z Falkowej ks. Długoszewski (w niektórych źródłach mylnie: Długoszowski) w 1846 r. był katechetą w Bochni i krakowskim Podgórzu. Zaangażowany w działania powstańcze jako jeden z kapelanów powstania krakowskiego, trafił w epicentrum rzezi chłopskiej zwanej "bitwą pod Gdowem". Udało mu się schronić w dzwonnicy kościoła, którego bronili miejscowi parafianie. Aresztowany, skazany na 8 lat, więzienie opuścił na mocy amnestii w 1848 r.
Pan Dutkiewicz lekarz od pułku Nugent sprawujący ten sam obowiązek przy powstańcach i ks. Długoszewski prawie szczególną opieką Opatrzności ocaleni zostali. Ukrywszy się na dzwonnicy kościoła Gdowskiego i uszedłszy szczęśliwie poszukiwań chłopów, bawią tam aż do niedzieli krzepiąc jedynie anodynami [opium?] opadające od zimna, głodu i pragnienia siły - tego dnia dopiero postrzegłszy nadkomisarza od strony straży p. Jamkowskiego, poddają mu się, który ich do Bochni odwozi. [S.W, s. 138]
Galicyanie, pamiątki rabacji
Klimkówka, grób Wojciecha Teofila Ostaszewskiego
Teofil Ostaszewski właściciel Wzdowa ze względu na postępowe poglądy był uważany za czołowego organizatora spisku powstańczego w Sanockiem. Często gościli u niego Goslar, Wiśniowski i Urbański. We Wzdowie u Ostaszewskiego miał się zebrać oddział powstańczy Urbańskiego, by stąd ruszyć pod Sanok i połączyć się z oddziałami dowodzonymi przez Bułharyna.
Zdaje się jednak, że Ostaszewski do powstania przekonany nie był, a kiedy już miało dojść do akcji zbrojnej na Sanok, wpadł w panikę. Tak przynajmniej wyświetla jego zachowanie rękopis, którego fragment poniżej:
Teofil Ostaszewski właściciel Wzdowa i Grabownicy. Siostra jego Maria Grotowska, robiła starania, by go z więzienia śledczego we Lwowie z powodu słabości przeniesiono do więzienia w domu prywatnym. Nim to załatwiono w Wiedniu przyszła amnestia w r. [1]848. Był on już dawniej w dochodzeniu z powodu, iż zbierał składki na polską szkołę wojskową w Paryżu, jak również miał on tę powszechnie rozgłaszaną rozmowę ze starostą w Sanoku (Ostermanem) o rewolucji, która miała wybuchnąć w Wielki Piątek 1845 r., w toku której starosta mu powiedział: "Rewolucji się nie boimy, bo jak chłopom oznajmię, że pańszczyzna zostaje darowana i ustaje, to mnie sami od razu wszystkich tych obywateli dostawią, których będę chciał mieć w swoim ręku".
18 lutego 1846 przybywają do niego Goslar i Miączyński, uzbrojeni z wezwaniem, ażeby wziął udział w powstaniu, ogłosił manifest, zebrał ludzi, uzbroił ich i pociągnął na punkt zborny dla zdobycia Sanoka.
[Ostaszewski] waha się, boi... Po ich odjeździe jedzie do swego stryja Józefa Ostaszewskiego w Klimkówce.
Wśród drogi spotyka się z dobrym znajomym Wojciechem Leszczyńskim z Turzepola. Powstaje wielka zamieć śniegowa, więc jadą do Textorisa do Trześniowa, gdzie nocują. 19 lutego jedzie do Bukowa, wraca do domu do Wzdowa. 20 lutego przyjeżdżają do niego ks. Piękoś, proboszcz z Janinowa i wikary x. Winnicki. [Trwają] narady co do proklamowania rewolucji i pociągnięcia do niej chłopów, którzy niespokojni już się gromadzą. Jacyś ludzie pod okna dworu podchodzą, szpiegują. 21 lutego rano zajeżdża przed dwór kilka sań. Wysiada 30 - 40 uzbrojonych. Przyjmuje [Ostaszewski] ich gościnnie, zaczynają się narady. Urbański radzi, by się cofnąć, rozjechać, lecz uzbrojonych coraz więcej przybywa. Kuchnia i wszystkie pokoje pełne. Jest około 80 osób; jest w kłopocie co robić. Wieczór odjeżdża więc z Wzdowa do Jaćmierza z Urbańskim, by ze swoim szwagrem Grotowskim się naradzić. Tymczasem powstańcy odeszli dalej. Wraca i nie zastaje już nikogo. 22 lutego właśni poddani otaczają dwór, rewidują i przewracają wszystko. Ostaszewski ucieka przed nimi do Jaćmierza, lecz tam wpada z deszczu pod rynnę. Dzieje się to samo, chłopi jaćmierscy aresztują go, biją i odwożą do Sanoka, mówiąc: "Taki Befehl mamy". [Rok 1846 w Galicji, materiały źródłowe zebrali i opracowali Józef Sieradzki i Czesław Wycech.., s. 80, 81]
Panegiryk na cześć Ostaszewskiego: link
Stary cmentarz w Klimkówce Groby Ostaszewskich po prawej stronie alei |
Grób i pomnik Teofila Ostaszewskiego |
Napis na płycie grobowej |
Napis na pomniku |
Dwór Ostaszewskich w Klimkówce obecne hotel i restauracja |