wtorek, 25 stycznia 2022

 Galicyanie, pamiątki rabacji

W Siedlcach w województwie mazowieckim jest szczególna pamiątka związana z powstaniem 1846 roku. Na miejscu stracenia dowódcy oddziału powstańczego Pantaleona Potockiego ustawiono bowiem w 1919 r. krzyż upamiętniający to zdarzenie. Potocki namówiony do powstania przez Karola Ruprechta miał opanować Siedlce, by uniemożliwić Rosjanom marsz na Warszawę. Spodziewano się bowiem, że kiedy powstańcy zajmą Wielkopolskę i Galicję, powstanie rozleje się na cały kraj. Nieświadomy klęski powstania w Galicji, Potocki po nieudanej próbie opanowania miasta i wzniecenia powstania udał się z towarzyszami w kierunku rodzinnej wsi Cisie, by zdobyć pieniądze na ucieczkę za granicę. Został jednak zdradzony przez młynarza Jaworskiego z Kotunia i ujęty przez chłopów. Broniąc się zastrzelił jednego z nich. Jego dwaj towarzysze, Kociszewski i Żarski również złapani przez chłopów, zostali straceni w Cytadeli warszawskiej 16 marca. Potockiego przewieziono natomiast do Siedlec i powieszono publicznie na miejscowym targu 17 marca 1846 roku.

Post ten umieszczam jako "pamiątkę rabacji", bo choć wypadki tu opisane rozegrały się całe mile od Galicji, ich przebieg przypomina zupełnie nieszczęsne próby "Polaków" zamierzających wywołać powstanie narodowe w Galicji, niesławny, choć zrozumiały bunt chłopów i reakcję władzy, która jednak w zaborze rosyjskim była ostrzejsza. W Galicji powieszono we Lwowie tylko Wiśniowskiego i Kapuścińskiego, i choć wyroków śmierci wydano więcej, po apelacjach zamieniono je na kary długoletniego więzienia, które zresztą anulowała amnestia 1848 r.

Do Siedlec niestety się nie wybieram, bo to zbyt daleka podróż dla jednej pamiątki, a innych interesów tam nie mam. Wyjątkowo więc zamieszczam poniżej zdjęcia M. Przeździaka opublikowane na stronie www.siedlce-zwiedzanie.pl. 



 


poniedziałek, 24 stycznia 2022

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Pilzno, grób ks. Ignacego Wieniawy Długoszewskiego

Pochodzący z Falkowej ks. Długoszewski (w niektórych źródłach mylnie: Długoszowski) w 1846 r. był katechetą w Bochni i krakowskim Podgórzu. Zaangażowany w działania powstańcze jako jeden z kapelanów powstania krakowskiego, trafił w epicentrum rzezi chłopskiej zwanej "bitwą pod Gdowem". Udało mu się schronić w dzwonnicy kościoła, którego bronili miejscowi parafianie. Aresztowany, skazany na 8 lat, więzienie opuścił na mocy amnestii w 1848 r. 

Pan Dutkiewicz lekarz od pułku Nugent sprawujący ten sam obowiązek przy powstańcach i ks. Długoszewski prawie szczególną opieką Opatrzności ocaleni zostali. Ukrywszy się na dzwonnicy kościoła Gdowskiego i uszedłszy szczęśliwie poszukiwań chłopów, bawią tam aż do niedzieli krzepiąc jedynie anodynami [opium?] opadające od zimna, głodu i pragnienia siły - tego dnia dopiero postrzegłszy nadkomisarza od strony straży p. Jamkowskiego, poddają mu się, który ich do Bochni odwozi. [S.W, s. 138]




niedziela, 23 stycznia 2022

 Galicyanie, grobowiec Malczewskich w Domosławicach

Pochowani: Maria z Gralewskich Malczewska, żona malarza, Julia z Malczewskich Meysner, córka, Józefa Jacenta Rymar z d. Meysner, wnuczka.





 


sobota, 22 stycznia 2022

 Galicyanie, pamiątki rabacji 

Klimkówka, grób Wojciecha Teofila Ostaszewskiego

Teofil Ostaszewski  właściciel Wzdowa ze względu na postępowe poglądy był uważany za czołowego organizatora spisku powstańczego w Sanockiem. Często gościli u niego Goslar, Wiśniowski i Urbański. We Wzdowie u Ostaszewskiego miał się zebrać oddział powstańczy Urbańskiego, by stąd ruszyć pod Sanok i połączyć się z oddziałami dowodzonymi przez Bułharyna. 

Zdaje się jednak, że Ostaszewski do powstania przekonany nie był, a kiedy już miało dojść do akcji zbrojnej na Sanok, wpadł w panikę. Tak przynajmniej wyświetla jego zachowanie rękopis, którego fragment poniżej:

Teofil Ostaszewski właściciel Wzdowa i Grabownicy. Siostra jego Maria Grotowska, robiła starania, by go z więzienia śledczego we Lwowie z powodu słabości przeniesiono do więzienia w domu prywatnym. Nim to załatwiono w Wiedniu przyszła amnestia w r. [1]848. Był on już dawniej w dochodzeniu z powodu, iż zbierał składki na polską szkołę wojskową w Paryżu, jak również miał on tę powszechnie rozgłaszaną rozmowę ze starostą w Sanoku (Ostermanem) o rewolucji, która miała wybuchnąć w Wielki Piątek 1845 r., w toku której starosta mu powiedział: "Rewolucji się nie boimy, bo jak chłopom oznajmię, że pańszczyzna zostaje darowana i ustaje, to mnie sami od razu wszystkich tych obywateli dostawią, których będę chciał mieć w swoim ręku".
18 lutego 1846 przybywają do niego Goslar i Miączyński, uzbrojeni z wezwaniem, ażeby wziął udział w powstaniu, ogłosił manifest, zebrał ludzi, uzbroił ich i pociągnął na punkt zborny dla zdobycia Sanoka.
[Ostaszewski] waha się, boi... Po ich odjeździe jedzie do swego stryja Józefa Ostaszewskiego w Klimkówce.
Wśród drogi spotyka się z dobrym znajomym Wojciechem Leszczyńskim z Turzepola. Powstaje wielka zamieć śniegowa, więc jadą do Textorisa do Trześniowa, gdzie nocują. 19 lutego jedzie do Bukowa, wraca do domu do Wzdowa. 20 lutego przyjeżdżają do niego ks. Piękoś, proboszcz z Janinowa i wikary x. Winnicki. [Trwają] narady co do proklamowania rewolucji i pociągnięcia do niej chłopów, którzy niespokojni już się gromadzą. Jacyś ludzie pod okna dworu podchodzą, szpiegują. 21 lutego rano zajeżdża przed dwór kilka sań. Wysiada 30 - 40 uzbrojonych. Przyjmuje [Ostaszewski] ich gościnnie, zaczynają się narady. Urbański radzi, by się cofnąć, rozjechać, lecz uzbrojonych coraz więcej przybywa. Kuchnia i wszystkie pokoje pełne. Jest około 80 osób; jest w kłopocie co robić. Wieczór odjeżdża więc z Wzdowa do Jaćmierza z Urbańskim, by ze swoim szwagrem Grotowskim się naradzić. Tymczasem powstańcy odeszli dalej. Wraca i nie zastaje już nikogo. 22 lutego właśni poddani otaczają dwór, rewidują i przewracają wszystko. Ostaszewski ucieka przed nimi do Jaćmierza, lecz tam wpada z deszczu pod rynnę. Dzieje się to samo, chłopi jaćmierscy aresztują go, biją i odwożą do Sanoka, mówiąc: "Taki Befehl mamy".
[Rok 1846 w Galicji, materiały źródłowe zebrali i opracowali Józef Sieradzki i Czesław Wycech.., s. 80, 81]

Panegiryk na cześć Ostaszewskiego: link

Stary cmentarz w Klimkówce
Groby Ostaszewskich po prawej stronie alei

Grób i pomnik Teofila Ostaszewskiego

Napis na płycie grobowej

Napis na pomniku

Dwór Ostaszewskich w Klimkówce
obecne hotel i restauracja

 


piątek, 21 stycznia 2022

 Galicyanie, pamiątki rabacji

Dębowiec, grób ks. Jana Antoniego Kopystyńskiego

Powoli, powoli to może i my będziemy tylko posiewem przyszłości, żeby choć to, ale może bańka się rozpryśnie i rozejdzie się we wszechświecie. Ks. Jan z Dembowca

Ks. Kopystyński pochowany jest wraz z tragicznie zmarłym ks. Julianem Żuławą w krypcie pod kościołem św. Krzyża w Dębowcu. Urodził się 12. 05. 1818 r. w Osobnicy w rodzinie szlacheckiej Józefa i Agnieszki z d. Bielakowicz Kopystyńskich h. Leliwa. W Ropie, gdzie zastała go rabacja, był najpierw wikariuszem, a potem do 1865 r. proboszczem. Następnie do śmierci 20. 04. 1897 r. zawiadywał parafią w Dębowcu.

Na wieść, że chłopi zrabowali dwory w Bystrej, Białej i ciągnęli na Ropę, ks. Kopystyński na niedzielnym kazaniu uspokoił lud, a potem zorganizował obronę wsi. Jedna gromada uzbrojonych parobków pilnowała dworu, druga kościoła i plebanii. Proboszcz zaś chodził po domach, uspokajał nastroje, zachęcał do obrony i pilnował trzeźwości. Kiedy przybył posłaniec od Korygi, ropianie nie posłuchali jego namowy do rabunku i odprowadzili go pod strażą do innej wsi. Podobnie wypędzili chłopów z sąsiednich wsi, którzy przybywali z workami  w nadziei, że się łatwo obłowią, bo dwór w Ropie należący do hr. Siemieńskiego, a dzierżawiony przez Paulina Nowotnego, był bardzo zasobny. W środę przybył do Ropy komisarz cyrkularny Poch z wojskiem i pochwalił całą wieś za spokój i porządek. Coś tam i jeszcze podobno obiecał, ale zdaje się puste były to obietnice, skoro niedługo potem trzeba był siłą przymuszać ropian do pańszczyzny.
Ks. Kopystyński swój udział w tłumieniu rabacji skwitował skromnie w liście pisanym w Dębowcu w roku 1879 do ks. Wojciecha Michny: Ja w Ropie tyle tylko miałem udziału w tej sprawie, żem przez 3 dni z chłopami chodził, gadał, a oni lubiąc mię, słuchali, bo to dobry naród jak ani spodziewać się mogłem, bo tam za pańszczyznę była 1 1/2 roku komisja i dużo biedy podżyli, ale nie ze strony dworu, ale przez złą informację cyrkułu.

W Dębowcu w 1846 roku proboszczem był ks. Karol Krzanowicz, a wikariuszem dwudziestopięcioletni ks. Ludwik Dimet [Dimmel - Dembiński]. Ten ostatni był pod silnym wpływem agitatora Franciszka Wolańskiego, którego w Jasielskie przysłał Wiesiołowski, zatrudniając go jako pisarza w majątku Wincentego Pola i dając zadanie zwerbowania w Jasielskiem ludzi do uderzenia na Jasło i Duklę. Wikary odprawił 21 lutego uroczystą mszę, jak się domyślano w intencji powstania. Zdradzony przez feldfebla Stanisława Biernackiego trafił na krótko do więzienia, skąd został po śledztwie uwolniony z braku dowodów. W czasie rewizji na wikarówce znaleziono u niego dwa pistolety. Do wystąpień chłopskich w Dębowcu nie doszło.

Kościół cmentarny św. Krzyża w Dębowcu

Groby za prezbiterium,
z prawej Julii z Kopystyńskich Alexandrowiczowej



Tablice epitafijne księży

Epitafium ks. Jana Kopystyńskiego

Portret księdza


czwartek, 20 stycznia 2022

 Dworek Marii Konopnickiej w Żarnowcu (tak przy okazji podroży funeralnych)






środa, 19 stycznia 2022

Galicyanie, pamiątki rabacji

Zręcin

Ignacy Łukasiewicz, znany wynalazca i przedsiębiorca naftowy w latach 1841 - 1846 praktykował w aptece w Rzeszowie. Wciągnięty do spisku powstańczego przez Edwarda Dembowskiego miał organizować przygotowania w Rzeszowskiem. Aresztowany 19 lutego 1846 r. został z braku dowodów winy zwolniony 13 lutego 1848 (S.W.) lub co bardziej prawdopodobne 27. 12. 1847 r. (Wikipedia).

Tablica informacyjna na ogrodzeniu cmentarza

Grobowiec Łukasiewiczów


Żona (i siostrzenica) Łukasiewicza Honorata
po śmierci męża wyprzedała majątek i zmarła
w przytułku dla ubogich w Krakowie.