Polecenia
Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu - Wystawa fotografii Zofii Rydet. Zapis socjologiczny
Galicyanie, pamiątki rabacji
Łącko, kościół parafialny, tablica epitafijna księdza Tomasza Korab Pociłowskiego (1819 - 1897) i kaplica grobowa na cmentarzu parafialnym
Ks. Tomasz Pociłowski urodził się w 1819 roku w Kleczy Dolnej, powiat Wadowice, jako syn Jana Kantego i Anny z Kowalewskich. Ojciec Tomasza, zginął w zesłaniu na Sybir, a osierocone dzieci wychowywał stryj Wincenty. Kształcił się w Tarnowie, Podolińcu, Tarnopolu. Święcenia kapłańskie otrzymał 24.X.1844 r. Jako wikariusz pracował w Mikluszowicach, Wojniczu i Ryglicach. W 1850 został proboszczem w Brzozowej, skąd po osiemnastu latach przeniesiono go na probostwo do Łącka.
Rabacja zastała go w Wojniczu: "Pomimo gorącej miłości, jaką młodzieńcze serce jego pałało dla tego biednego, ciemnego i zbałamuconego podówczas ludu, padł on ofiarą strasznej rabacyi, jaka w r. 1846 w Tarnowskim i okolicznych powiatach szalała. Skrępowany bowiem przez chłopów powrozami, wraz z p. Dominikiem Dąbskim i innymi panami wrzuceni wóz drabiniasty, odstawieni zostali do »Cyrkułu« w Bochni. Na jednym z popasów pewna baba kijem nad nimi wywijała i bezbronnych obić zamierzała. Tę samą kobietę w jakiś czas, kiedy wybuchł tyfus głodowy, ks. Pociłowski na śmierć dysponował i widział własne jej dziecię upieczone, które ona przyciśniona głodem spożywała". [https://sbc.org.pl/Content/419631/ii642081-0000-00-0001.pdf]
Galicyanie, pamiątki rabacji
Kamienica, Maksymilian Marszałkowicz (1806 - 1878)
Właściciel Klucza Kamienieckiego był wybitnym gospodarzem, przedsiębiorcą, literatem, bibliofilem. Raczej nie angażował się w działalność spiskową, lecz można przyjąć, iż miał świadomość, że w jego dobrach prowadzono agitację i przygotowania zbrojne. Marszałkowicza aresztowano w Starym Sączu gdzie się schronił i osadzono dla śledztwa nowosądeckim więzieniu, skąd został po kilku miesiącach zwolniony, gdyż "opłacił się grubo". Oskarżono go, że wziął czynny udział w zjeździe spiskowców w Łukowicy u Głebockiego oraz nie podjął kroków przeciwstawiających się wrogim nastrojom służby. O uwolnienie Marszałkowicza zabiegał jego brat Felicjan ze Stronia, który całą winę zrzucił na nieszczęsnego mandatariusza Skąpskiego, domniemanego przywódcę powstania w cyrkule sądeckim. Oświadczył nawet, że spiskowcy grozili Maksymilianowi śmiercią za zdradę przygotowań do wystąpienia zbrojnego. Skąpskiemu zasądzono 10 lat Spielbergu. Dwór w Kamienicy nie został zrabowany, gdyż chronili go miejscowi robotnicy. Żona Maksymiliana Kornelia z domu Kirchner po śmierci męża sprzedała dobra kamienieckie i przeniosła się do Krakowa. Zwłoki męża sprowadziła na Cmentarz Rakowicki, ale na cmentarzu w Kamienicy zachował się jego pierwotny nagrobek.
Galicyanie, pamiątki rabacji
Kamienica, pomnik na domniemanym grobie przywódcy powstania chochołowskiego Jana Kantego Andrusikiewicza
Po upadku chochołowskiego poruseństwa Andrusikiewicz ukrywał się w dworze Maksymiliana Marszałkowicza w Kamienicy. Razem z właścicielem dworu trafił wkrótce do więzienia w Nowym Sączu. Marszałkowicz został zwolniony, a Andrusikiewiczowi zasądzono 20 lat Szpilbergu. Zwolniony po dwóch latach przez jakiś czas tułał się na Podhalu, aż w końcu znalazł zatrudnienie i pomieszkanie w Kamienicy. Tutaj też 9 stycznia 1850 roku zmarł na tyfus w wieku zaledwie 34 lat. Pochowano go na miejscowym cmentarzu, ale oryginalny grób się nie zachował.
Galicyanie, pamiątki rabacji
Tęgoborze, grób ks. Antoniego Wieczorka
"W Tęgoborzy dwór całkiem zrabowali i stłukli, a to tak dalece, że tylko gołe ściany pozostały, zaś państwo tego dworu o dwie godziny wprzód przed temże rabunkiem do Sącza wyjechali. Tutejsi parafianie, dzięki Bogu, nie zabili nikogo, tylko w Łyczance do tutejszej parafii należącej poddani z Łososiny, a parafianie jakubowscy, zamordowali leśniczego. Po uczynionym rabunku na dworze przyszło około 300 chłopów do podpisanego na plebanię i to właśni parafianie, z kosami, widłami, siekierami, a widząc to wyszedłem na ganek przeciwko nim, a widząc ich tak rozjudzonych, pytałem się po co przyszli, gdy mi żaden nie odpowiedział, tylko po sobie spoglądali, a widząc, co już indziej uczynili i poznawszy ich zamiar, przemówiłem do tychże treściowo w religijnym sposobie, róbcie co się wam podoba, ale wznieście oczy swoje ku niebu, że Pan Bóg patrzy na was, potłuczcie wszystko, zrabujcie, mnie możecie zamordować, ale w czasie swoim ciężki rachunek Panu Bogu z tego zdać musicie itp., to ich wzruszyło, dopiero zaczęli czapki i kapelusze z głowy zdejmować i powoli porozchodzili się. Drugiego dnia z rana podobna chmara nowa się zgromadziła na plebanię, a odezwawszy się znowu do nich słowami religijnymi, wystąpił jeden z pomiędzy nich i oświadczył w imieniu wszystkich, że najmniejszej szkody nie zrobią, a jeżeli by mi któren krzywdę wyrządził, iż go sami surowo ukarzą, ale że rewizję przedsięwziąć muszą, więc na to pozwoliłem; a wszędzie najostrzejszą rewizję przedsięwzięli, nawet w kościele, ale do tegoż nie wszyscy weszli, jedynie sześciu i tamże wszedłszy popatrzyli się i zaraz na powrót wyszli. Pytając się tychże, czego by szukali, lecz na to żaden nic nie odpowiedział". [Fragment Pamiętnika kościoła i parafii Tęgoborzy]
Ks. Prałat Antoni Wieczorek urodził się w Kaniowie 31 maja 1806 roku. Był proboszczem w Tęgoborzy koło Nowego Sącza, gdzie zmarł 10 grudnia 1882 roku i tam został pochowany. W 1876 roku ufundował w Kaniowie kościół, plebanię i cmentarz. Oprócz funduszy na ich budowę przekazał również majątek gruntowy o powierzchni 11.3989 ha w celu zapewnienia utrzymania księdza po utworzeniu nowej parafii. Kronikę parafialną Tęgoborzy, skąd powyższy fragment, prowadził od 1841 roku.