Galicyanie
Cieklin, grób Bolesława Fiałkowskiego "prawnuka" Kościuszki
Galicyanie, pamiątki rabacji
Cieklin, grób ks. Jana Dyszyńskiego
W 176 rocznicę rewolucji chłopskiej w Galicji
Jan Krzysztof Dyszyński urodził się 21 (27?) stycznia 1807 roku w Węgierce par. Pruchnik w rodzinie zagrodnika. Po wyświęceniu w 1832 pracował jako wikary w Stobiernej i Grodzisku. W 1835 administrował parafią w Cieklinie, której probostwo objął w 1840. Zmarł w Cieklinie 2 września 1897.
Do spisku namówił go Franciszek Wolański, który organizował powstanie w Jasielskiem. W nocy 19/20 lutego 1846 do ks. Dyszyńskiego dotarł posłaniec Józef Pieniążek z rozkazem, aby oddział kosynierów zorganizowany z miejscowych chłopów przybył 21 pod Jasło. Oddział z Cieklinia nie wyruszył jednak na miejsce zbiórki, gdyż niespodziewanie zjawił się w Cieklinie Wolański, który na wieść o wypadkach w Tarnowskiem odwoływał napad na Jasło. Razem z ks. Dyszyńskim udał się 21 lutego do ks. Jana Maciejewskiego, który w Załężu organizował oddział chłopski. Gdy Maciejewski odwołał akcję, ci sami chłopi aresztowali go i odstawili do cyrkułu. Wolański, który usiłował przedostać się na Węgry, schwytany został przez chłopów w Korczynie i "wyśpiewawszy wszystko (...) i skompromitowawszy wiele osób, został c. k. urzędnikiem". Kosynierzy Dyszyńskiego obronili przed rabusiami dwór w Cieklinie, a jego właściciela Józefa Nowotnego ukrytego w oborniku wywieźli na saniach w pola. Nowotny w dowód wdzięczności dobudował do ówczesnego kościoła kaplicę najświętszego Serca Jezusowego.
Organizacja kosynierów istnieje w Cieklinie po dziś dzień. Informację o niej można znaleźć na stronie internetowej miejscowości.
Romantyczny Beskid Niski albo Mordęga w śniegach i krzokach.
Trasa na mapie |
Trasa z daleka |
Czarny szlak i czarny las |
Ani kroku w przód |
"Słynne" skały |
Oznaczenie "słynnych" skał |
Kornuty szczyt |
Chaos I |
Wątkowa szczyt |
Chcesz odznakę? |
Obiad w budzie pod Wątkową |
JP II tu był i mszył |
Zmierz se temperaturę |
Darek Zając tu był i utrwalał |
Obfity wybór czyli Chaos II |
Rafał Wałach tu był i tworzył |
Tatry tu były |
Człowiek, niestety, któregoś dnia osiąga wiek, którego nie nazywa jeszcze matuzalemowym, ale gdziekolwiek się znajdzie, zaczyna szukać wspomnień. [Sándor Márai W podróży]
Zgromadziłem wreszcie dokumenty, które, jak mniemałem, pozwolą mi pojechać sentymentalnie na Vabec i dalej, do Tatr, ale niestety, nie udało mi się zarejestrować na zmodyfikowanym formularzu e-hranica. Trzeba tam bowiem wpisać miejsce lokacji, czyli adres, pod którym przebywać się będzie na Słowacji. Z rozwijanej listy ma się do dyspozycji miejscowości od A do G, dalej nie ma już nic. Pod C nie ma Cyganka, bo pewnie nie ma stałego adresu, a Milenka jest na M. Tak więc zamiast ku Tatrom ruszę ku Beskidom Niskim. Pewnie dopiero w weekend, gdy uspokoi się aura, bo dziś huraganowe wiatry i dywanowe opady deszczu. Wstęp do Magurskiego Parku Narodowego jest do maja darmowy, za Bieszczady i zimą trzeba płacić. Bilety drogie nie są, ale fotografowanie według cennika, który zamieszczono na stronach parków, jest dostępne wyłącznie dla milionerów. Zdaje się, że niedługo taniej wyjdzie wycieczka na Mont Blanc niż na Kornuty.
Na razie obrazek sentymentalnie długi:
mały
i większyPartyzanci niepoprawni politycznie
W 1971 r. na Hali Koniecznej odsłonięto pomnik zabitych w tym miejscu trzech partyzantów z oddziału Aleksieja Botiana. W szałasie na hali spędzało noc kilku partyzantów, którzy wracali na Przehybę z zaopatrzeniem z Rytra. 24 czerwca 1944 roku zostali nad ranem zaskoczeni przez oddział niemiecki, który na miejsce przyprowadził ryterski leśniczy Longin Chowaniec. W walce zginęli Józef Wroński, Kita Imieriszwili i Aleksander Michajłowicz Adrianow. W odwecie partyzanci zabili zdrajcę leśniczego Chowańca. Ukryty na strychu leśniczówki został zastrzelony przez Stefana Pawlika, obecnego patrona Szkoły Podstawowej w Rytrze.
Na skraju polany znajdował się kiedyś monumentalny stalowy pomnik z niewielkim amfiteatrem, w którym odbywały się uroczystości "ku czci". W latach osiemdziesiątych przygotowywałem do występu w tym miejscu grupę dzieci ze Szkoły Podstawowej w Kosarzyskach. Na uroczystość dotarliśmy z Kosarzysk pieszo przez Rogacze i Radziejową. Po występie dzieci poczęstowano grochówką, rozdano cukierki i zwieziono uazami do Rytra. Ja natomiast od obecnych tam weteranów otrzymałem książkę "Przyjaźń wojennych lat" Iwana Zołotara obecnie uważanego za bandytę i mordercę polskich partyzantów z AK. Stefan Pawlik z oddziału Zołotara miał więcej szczęścia, gdy w 1944 roku w Szczawnicy, gdzie imprezował z towarzyszami z AK, trafił na oddział esesmanów. Zginął jako bohater, bo wtedy jeszcze nie było IPN-u. W latach dziewięćdziesiątych zwalony pomnik leżał już w krzakach, a złomiarze pracowicie odkuwali z napisu brązowe litery. Pewien górnik strzałowy, którego spotkałem kiedyś w tamtych okolicach, przekonywał mnie, że pomnik został fachowo wysadzony, ale jego teorię podobnie jak sławną akcję uratowania Krakowa przez oddział Aleksieja Botiana włożyć należy między bajki.
Obecnie uroczystości "ku czci" przeniesiono na Halę Łabowską, gdzie wystawiono obelisk ks. Władysława Gurgacza, wyklętego jezuity, kapelana "bandy zorganizowanej wyłącznie na zasadach katolickich", która grubo po wojnie rabowała państwowe spółdzielnie i banki. Na coroczne uroczystości przybywa tam sławny ekspert domniemanych zamachów Antoni Macierewicz, ale co rozdaje dzieciom prowadzonym tam ze szkół w Łabowej i w Łomnicy, nie wiem.