Po ulewie albo Chciwość
Kto by pomyślał, że przed dwoma godzinami brodząc po kolana w wodzie, w strugach deszczu wyganiałem miotłą wodę spod ściany, bo zatkała się rynna spustowa. Dodam, że nie przemoczyłem ubrania ;)
A w PS-ie: To już ostatnie chwile, żeby nie zmoczyć ubrania w ulewie. Kiedy przed półwieczem kupiłem zrujnowaną szkołę, na Kordowcu pasły się krowy, rósł chudy owiesek, a jedynym tu widzianym pojazdem był konny zaprzęg. Wczoraj wieczorem po polanie jeździł hulajnogą elektryczną (!) jakiś małolat, a drugi na elektrycznym rowerze darł mordę, skutecznie płosząc jelenie. Nowi inwestorzy kombinują, jak wyremontować drogę dojazdową, a ja zostałem wezwany do korekty zobowiązania podatkowego i w urzędzie gminy dowiedziałem się, że 10 arów mojego pola stało się nagle terenem budowlanym. Tylko patrzeć, jak stanie tu wieża widokowa, skąd będzie można obserwować jak Seba, czyniąc sobie ziemię poddaną, grilluje karkówkę.