Galicyanie, pamiątki rabacji
Ryglice, grób Michała Witalisa, wójta Bistuszowej, który, według tradycji, uratował przed rabantami rodzinę Bossowskich i Rychterów oraz zapobiegł rabunkowi dworów.
D.O.M.
Ś. p.
MICHAŁA WITALISA
byłego posła do
rady państwa z r. 1865
przeżywszy lat 86 i żony
MARYJANNY WITALISOWY
przeżywszy lat 81
proszą o westchnienie
do BOGA
Na stronie ryglice.pl w zakładce Bistuszowa umieszczono informację powielaną bezkrytycznie w innych źródłach: 1846 - Pośród powszechnie panującej nienawiści, szału namiętności
ludzkich, pożogi, mordu i rabunków znalazły się chwalebne wyjątki. Do
takich wyjątkowych wsi należała Bistuszowa, w której wójtem był Michał
Witalis - 19-letni stolarz, powszechnie ceniony i lubiany. Chłopi
tutejsi nie byli tak rozbestwieni jak w sąsiednich wioskach i wójt miał
na nich dobry wpływ. W czasie rabacji zwołał on swoją gromadę do dworu
Bossowskich w Bistuszowej, kazał zabić wieprza, rozkopać starte
ziemniaków, wytoczyć beczkę wina z piwnicy i powiedział: "Jedzcie i
pijcie, ale pilnujcie, aby tu inni nie napadali i nie mordowali".
Właścicieli dworu ukrył i uratował im życie, a kiedy nastał głód i
choroby m.in. cholera, Witalis sprowadził lekarza, zakwaterował go we
własnym domu, starał się o lekarstwa i wielu ludziom uratował życie.
Potem Witalis zrobił zawrotną karierę. Dwukrotnie został wybrany na
posła do sejmu wiedeńskiego, był członkiem Rady Państwa. Zawsze
reprezentował interesy chłopów, z których się sam wywodził. Zmarł 20
marca 1888 r. jego mogiła znajduje się na cmentarzu w Ryglicach. Wieś
należy do Bossowskich. Tymczasem Dembiński podaje, że "w Bistuszowej nie zamordowali nikogo, gdyż państwo ze dworu wyjechali wcześniej do Tarnowa". Poza tym Witalis urodził się prawdopodobnie w 1804 r. (Wikipedia), więc w 1846 nie był już dziewiętnastolatkiem. Chłopi z Bistuszowej oszczędzili miejscowy dwór, ale wiadomo, że 19 lutego wzięli udział w napadzie na dwór Aleksandra Różyckiego w sąsiednim Burzynie. Dwór zrabowali, domowników srogo pobili i odstawili do Tarnowa (S.W., s. 195).

