Po zachodzie
Cycuś z lewej to Lipi (902 m) w Beskidzie Śląsko - Morawskim
niedziela, 17 lutego 2019
czwartek, 14 lutego 2019
Szczał z lufy przez okno, obrazek kolejny
Dziś przed zachodem zaświeciło jak za starych dobrych czasów. Nie mogłem sobie odmówić strzału. Mam nadzieję, że weekend będzie owocny fotograficznie, bo pogoda się wyraźnie klaruje. Już nie ma nocnych przymrozków, wiatr nie dokucza i nic nie spada z nieba. Prócz właśnie takiego światełka. Kosy się uaktywniły, ale jeszcze nie śpiewają na wierzchołkach drzew. Bażant, który żeruje całą zimę na kompoście, śpiewa już wieczorami, okropnie, jak zardzewiałe zawiasy. Może dlatego mój sąsiad uparcie nazywa go kuropatwą. Czasami przyznaję mu rację.
PS Po uczynieniu bloga prywatnym oglądalność spadła z 80 do 20 wejść dziennie. Nie wiem, czy dobrze uczyniłem, czy komuś, podglądaczowi jakiemuś, cichemu pocieszycielowi, nie zrobiłem przykrości.
Dziś przed zachodem zaświeciło jak za starych dobrych czasów. Nie mogłem sobie odmówić strzału. Mam nadzieję, że weekend będzie owocny fotograficznie, bo pogoda się wyraźnie klaruje. Już nie ma nocnych przymrozków, wiatr nie dokucza i nic nie spada z nieba. Prócz właśnie takiego światełka. Kosy się uaktywniły, ale jeszcze nie śpiewają na wierzchołkach drzew. Bażant, który żeruje całą zimę na kompoście, śpiewa już wieczorami, okropnie, jak zardzewiałe zawiasy. Może dlatego mój sąsiad uparcie nazywa go kuropatwą. Czasami przyznaję mu rację.
PS Po uczynieniu bloga prywatnym oglądalność spadła z 80 do 20 wejść dziennie. Nie wiem, czy dobrze uczyniłem, czy komuś, podglądaczowi jakiemuś, cichemu pocieszycielowi, nie zrobiłem przykrości.
środa, 13 lutego 2019
Na Walentynki
Wisława Szymborska do Zbigniewa Herberta
Kochany Zbyszku! Moje Ty srebro i złoto
do Pragi bym poszła za Tobą nawet piechotą
i boso i w parcianej koszuli na grzbiecie
żeby Cię widzieć jak sobie jedziesz rozparty w karecie
Bo ja Ci oddałam swój honor i serce
chociaż jak mówią Ty wciąż siedzisz przy tej rudej Walerce
ale ja jej tak pokażę jak tylko przyjadę do stolicy
że się dwa tygodnie nie będzie mogła kręcić po ulicy
Żalu do Ciebie o nią nie mam tylko o jedno Cie proszę
żebyś mi oddał te dwieście sześćdziesiąt trzy złote pięćdziesiąt cztery grosze
coś je sobie wziął jak swoje chociaż w materacu schowałam
nawet nie wiem kiedyś to zrobił bo przecież oka z Ciebie nie spuszczałam
i jeszcze ten pierścionek z oczkiem i to najlepsze prześcieradło
które się przecież samo z łóżka nie ukradło
nie wspominam już o żarówce coś ją wykręcił w kuchni! niech Ci Bóg przebaczy
że teraz muszę ten list pisać w ciemności i rozpaczy
ze mną to się nawet jeden gospodarz chce teraz żenić
ale ja jestem głupia i nie mogę sobie serca odmienić
a on mi przysięga że mnie bić nie będzie i chodzi do mnie z kwaterką wódki
a od Ciebie co ja mam? same boleści i smutki
On zrobi ze mnie panią i mówi że w kapeluszu będę doić krowy
a Tobie nic takiego nigdy nie przyszło do głowy!
ja jestem prosta dziewczyna i piszę wszystko co myślę
a jak się będziesz śmiał ze mnie to ja się utopię w Wiśle.
Wisława Szymborska do Zbigniewa Herberta
Kochany Zbyszku! Moje Ty srebro i złoto
do Pragi bym poszła za Tobą nawet piechotą
i boso i w parcianej koszuli na grzbiecie
żeby Cię widzieć jak sobie jedziesz rozparty w karecie
Bo ja Ci oddałam swój honor i serce
chociaż jak mówią Ty wciąż siedzisz przy tej rudej Walerce
ale ja jej tak pokażę jak tylko przyjadę do stolicy
że się dwa tygodnie nie będzie mogła kręcić po ulicy
Żalu do Ciebie o nią nie mam tylko o jedno Cie proszę
żebyś mi oddał te dwieście sześćdziesiąt trzy złote pięćdziesiąt cztery grosze
coś je sobie wziął jak swoje chociaż w materacu schowałam
nawet nie wiem kiedyś to zrobił bo przecież oka z Ciebie nie spuszczałam
i jeszcze ten pierścionek z oczkiem i to najlepsze prześcieradło
które się przecież samo z łóżka nie ukradło
nie wspominam już o żarówce coś ją wykręcił w kuchni! niech Ci Bóg przebaczy
że teraz muszę ten list pisać w ciemności i rozpaczy
ze mną to się nawet jeden gospodarz chce teraz żenić
ale ja jestem głupia i nie mogę sobie serca odmienić
a on mi przysięga że mnie bić nie będzie i chodzi do mnie z kwaterką wódki
a od Ciebie co ja mam? same boleści i smutki
On zrobi ze mnie panią i mówi że w kapeluszu będę doić krowy
a Tobie nic takiego nigdy nie przyszło do głowy!
ja jestem prosta dziewczyna i piszę wszystko co myślę
a jak się będziesz śmiał ze mnie to ja się utopię w Wiśle.
![]() |
Wersja karpacka |
poniedziałek, 11 lutego 2019
niedziela, 10 lutego 2019
Kartki z podróży - kościół pw. św. Mikołaja w Lubli
Jeden z najstarszych i najpiękniejszych na Pogórzu Karpackim, nieco oddalony od szosy Frysztak - Jasło, wart obejrzenia. Świątynię tę ufundował opat cystersów Mikołaj Grot ok. połowy XV wieku. Zbudowana na zrąb z drewna modrzewiowego, wielokrotnie remontowana jest obecnie w znakomitym stanie. Ostatnie ulepszenie obecnego proboszcza to ogrzewana posadzka, która na szczęście nie zakłóca zabytkowego póżnobarokowego wystroju wnętrza. Gdy akurat wierni opuścili kościół po mszy, udało mi się porozmawiać z proboszczem Julianem Bartnikiem, Jest w Lubli od dwudziestu lat i stara się kontynuować dzieło fundatorów - cystersów. Założył pasiekę, stawy hodowlane, stadninę z 24 konikami huculskimi. Ukończył kiedyś technikum leśne, więc na robocie się zna i gazduje na całego. Właśnie rozpoczął remont dziewiętnastowiecznej plebanii. Mój rówieśnik, a wygląda znakomicie, bo jak sam mi powiedział, w przeciwieństwie do mnie, nie ma żony. W czasie przygotowań do kolejnej mszy uraczył mnie tuzinem wierszyków o miodzie, bo jak powiada, nazwisko go do tego zobowiązuje. Mimo że ksiądz, zyskał moją szczególną sympatię, gdy zwiedzając gospodarstwo próbowałem zliczyć budki lęgowe dla ptaków. I zliczyć nie potrafiłem. Poza tym pozwolił mi sfotografować wnętrze kościoła, gdyż jak widać to nie jego biznesowa tajemnica, ale po prostu duma.
Jeden z najstarszych i najpiękniejszych na Pogórzu Karpackim, nieco oddalony od szosy Frysztak - Jasło, wart obejrzenia. Świątynię tę ufundował opat cystersów Mikołaj Grot ok. połowy XV wieku. Zbudowana na zrąb z drewna modrzewiowego, wielokrotnie remontowana jest obecnie w znakomitym stanie. Ostatnie ulepszenie obecnego proboszcza to ogrzewana posadzka, która na szczęście nie zakłóca zabytkowego póżnobarokowego wystroju wnętrza. Gdy akurat wierni opuścili kościół po mszy, udało mi się porozmawiać z proboszczem Julianem Bartnikiem, Jest w Lubli od dwudziestu lat i stara się kontynuować dzieło fundatorów - cystersów. Założył pasiekę, stawy hodowlane, stadninę z 24 konikami huculskimi. Ukończył kiedyś technikum leśne, więc na robocie się zna i gazduje na całego. Właśnie rozpoczął remont dziewiętnastowiecznej plebanii. Mój rówieśnik, a wygląda znakomicie, bo jak sam mi powiedział, w przeciwieństwie do mnie, nie ma żony. W czasie przygotowań do kolejnej mszy uraczył mnie tuzinem wierszyków o miodzie, bo jak powiada, nazwisko go do tego zobowiązuje. Mimo że ksiądz, zyskał moją szczególną sympatię, gdy zwiedzając gospodarstwo próbowałem zliczyć budki lęgowe dla ptaków. I zliczyć nie potrafiłem. Poza tym pozwolił mi sfotografować wnętrze kościoła, gdyż jak widać to nie jego biznesowa tajemnica, ale po prostu duma.
![]() | |
Kościół na wzgórzu |
![]() |
Elewacja południowa |
![]() | ||
św. Franciszek. Rzeźba z niszy muru otaczającego kościół |
![]() | ||
św. Józef |
![]() | |
Wnętrze świątyni |
![]() | |
Pasieka |
![]() | |||||||||||||||||
Hucuły parafialne |
![]() | ||
Odległość: 100 metrów i siedem wieków |
czwartek, 7 lutego 2019
środa, 6 lutego 2019
Płot jaki jest zawalony każdy widzi
Wyjechałem dziś ślizgami na Połom zerknąć w Dolinę Popradu, srebrnego żuczka. Śniegu na polanach właściwie już nie ma, ale tam gdzie przy drogach postawiono płoty przeciwśnieżne, leżą piętrowe zaspy. Dojechać chciałem do wiatraka, skąd najlepszy widok, ale właśnie taka zaspa stanęła mi na drodze. W przyrodzie ruch się nie zaczął, ptaków nie widać, cisza w powietrzu, tylko kundle parszywe ujadają wściekle przy budach. Gdy zjeżdżałem z Połomi drogę przeciął mi lis, jedyna nieludzka istota.
Wyjechałem dziś ślizgami na Połom zerknąć w Dolinę Popradu, srebrnego żuczka. Śniegu na polanach właściwie już nie ma, ale tam gdzie przy drogach postawiono płoty przeciwśnieżne, leżą piętrowe zaspy. Dojechać chciałem do wiatraka, skąd najlepszy widok, ale właśnie taka zaspa stanęła mi na drodze. W przyrodzie ruch się nie zaczął, ptaków nie widać, cisza w powietrzu, tylko kundle parszywe ujadają wściekle przy budach. Gdy zjeżdżałem z Połomi drogę przeciął mi lis, jedyna nieludzka istota.
Subskrybuj:
Posty (Atom)