WIELKIE ŚWIĘTO
Olga Tokarczuk dostała Nobla. Wspaniała wiadomość!
Przeczuwałem, bo zacząłem wczoraj czytać po raz trzeci "Księgi Jakubowe".
czwartek, 10 października 2019
środa, 9 października 2019
Piękne jesienie już były
Niefotogeniczny ten październik na razie. Jeszcze zielony, a już mroźny i deszczowy. Nie fotografuję więc, ale w archiwach mam tyle październikowych zdjęć, że wielu fotografów mógłbym nimi obdzielić. Chyba już wszystkie dostępne mi jesienie utrwaliłem, wszystkie przyjemności, zachwyty mi przeznaczone przeżyłem. Jeszcze pewnie trochę nieszczęść przede mną. One jednak dzięki bogu również bywają interesujące, więc jest szansa na nagrodę w konkursie World Press Photo.
Niefotogeniczny ten październik na razie. Jeszcze zielony, a już mroźny i deszczowy. Nie fotografuję więc, ale w archiwach mam tyle październikowych zdjęć, że wielu fotografów mógłbym nimi obdzielić. Chyba już wszystkie dostępne mi jesienie utrwaliłem, wszystkie przyjemności, zachwyty mi przeznaczone przeżyłem. Jeszcze pewnie trochę nieszczęść przede mną. One jednak dzięki bogu również bywają interesujące, więc jest szansa na nagrodę w konkursie World Press Photo.
poniedziałek, 7 października 2019
niedziela, 6 października 2019
Nowe doniesienia z frontu
Mafia "rumuńskich grzybiarzy" przeniosła swoją działalność w Beskid Niski w okolice Uścia Gorlickiego. Lokalsi boją się wchodzić do lasu i wychodzić z domów. Barykadują się i zbroją w co kto może. Odważniejsi próbują dogadać się z "Rumunami" przy pomocy translatora google. Dowiedzieli się już, że mafiozi rumuńscy są legalnie, "na urlopie". Cygan na urlopie! Tylko translator google mógł to wymyślić.
Trudności językowe można łatwo pokonać, posługując się językiem ogólnokarpackim. Jeśli spotkamy Cygana, mówimy: Dobyr deń, buna ziua Cigan. Palinka? Jeśli natomiast w leśnych ostępach natkniemy się na Cygankę, mówimy: Dobyr deń, buna ziua Cikanka szukara. Fiku miku?
Gdy dojdziemy do porozumienia, w pierwszym przypadku obudzimy się nazajutrz ślepi. W drugim ze wstydliwą chorobą.
Jeśli natomiast do porozumienia nie dojdzie, w przypadku pierwszym zostaniemy zamiast palinką poczęstowani kosą pod żebra, a w drugim stekiem cygańskich przekleństw, co jest chyba najprzyjemniejszym doświadczeniem ze spotkania z bogatą kulturą Romów karpackich.
Na zdjęciu rumuńscy Cyganie z przełęczy Szetref ostrzeliwują z broni maszynowej polskiego fotoreportera wojennego.
Mafia "rumuńskich grzybiarzy" przeniosła swoją działalność w Beskid Niski w okolice Uścia Gorlickiego. Lokalsi boją się wchodzić do lasu i wychodzić z domów. Barykadują się i zbroją w co kto może. Odważniejsi próbują dogadać się z "Rumunami" przy pomocy translatora google. Dowiedzieli się już, że mafiozi rumuńscy są legalnie, "na urlopie". Cygan na urlopie! Tylko translator google mógł to wymyślić.
Trudności językowe można łatwo pokonać, posługując się językiem ogólnokarpackim. Jeśli spotkamy Cygana, mówimy: Dobyr deń, buna ziua Cigan. Palinka? Jeśli natomiast w leśnych ostępach natkniemy się na Cygankę, mówimy: Dobyr deń, buna ziua Cikanka szukara. Fiku miku?
Gdy dojdziemy do porozumienia, w pierwszym przypadku obudzimy się nazajutrz ślepi. W drugim ze wstydliwą chorobą.
Jeśli natomiast do porozumienia nie dojdzie, w przypadku pierwszym zostaniemy zamiast palinką poczęstowani kosą pod żebra, a w drugim stekiem cygańskich przekleństw, co jest chyba najprzyjemniejszym doświadczeniem ze spotkania z bogatą kulturą Romów karpackich.
Na zdjęciu rumuńscy Cyganie z przełęczy Szetref ostrzeliwują z broni maszynowej polskiego fotoreportera wojennego.
sobota, 5 października 2019
Starosądeccy cykliści krótko cieszyli się z nowych ścieżek rowerowych, których gmina zbudowała ostatnio kilkanaście.
Uchwalono bowiem w Starym Sączu wiekopomną rezolucję, czyniącą miasto strefą wolną od gender i LGBT. Mimo że uchwała jest niezgodna z konstytucją i zdrowym rozsądkiem, weszła w życie przegłosowana przez radnych z jedynie słusznej partii. Jedna z radnych biorących udział w dyskusji argumentowała, że nie wyobraża sobie, aby w grodzie św. Kingi mogło dochodzić do jakichś wynaturzeń. Ciekawy to argument, bo przywołana patronka miasta miała zdaje się dość poważne problemy seksualne, przekładając nad biednego męża Bolesława kobiety, którym zapewniła wygodny klasztor i całkiem spory biznes. Obecna uchwała przypomina mi inną, którą rajcy sądeccy podjęli w wiekach średnich. Na prośbę jednego z miast Sądecczyzny o wypożyczenie kata odpowiedzieli: Kata wam nie pożyczymy, bo go trzymamy dla siebie i dla naszych dzieci.
Uchwała ta mniej więcej ma takie znaczenie, jakby podjęto decyzję, że miasto jest wolne od afrykańskiej malarii. W żaden sposób nie wpłynie ona bowiem na przeludnienie i urbanizację dolin Popradu i Dunajca. Gdyby ogłoszono Sądecczyznę strefą wolną od idiotów, zaludnienie zmniejszyłoby się do poziomu tego z czasów świętej patronki, a do puszczy karpackiej powróciłyby nosorożce włochate.
Uchwalono bowiem w Starym Sączu wiekopomną rezolucję, czyniącą miasto strefą wolną od gender i LGBT. Mimo że uchwała jest niezgodna z konstytucją i zdrowym rozsądkiem, weszła w życie przegłosowana przez radnych z jedynie słusznej partii. Jedna z radnych biorących udział w dyskusji argumentowała, że nie wyobraża sobie, aby w grodzie św. Kingi mogło dochodzić do jakichś wynaturzeń. Ciekawy to argument, bo przywołana patronka miasta miała zdaje się dość poważne problemy seksualne, przekładając nad biednego męża Bolesława kobiety, którym zapewniła wygodny klasztor i całkiem spory biznes. Obecna uchwała przypomina mi inną, którą rajcy sądeccy podjęli w wiekach średnich. Na prośbę jednego z miast Sądecczyzny o wypożyczenie kata odpowiedzieli: Kata wam nie pożyczymy, bo go trzymamy dla siebie i dla naszych dzieci.
Uchwała ta mniej więcej ma takie znaczenie, jakby podjęto decyzję, że miasto jest wolne od afrykańskiej malarii. W żaden sposób nie wpłynie ona bowiem na przeludnienie i urbanizację dolin Popradu i Dunajca. Gdyby ogłoszono Sądecczyznę strefą wolną od idiotów, zaludnienie zmniejszyłoby się do poziomu tego z czasów świętej patronki, a do puszczy karpackiej powróciłyby nosorożce włochate.
piątek, 4 października 2019
Wędrówki kosteczek Iwana Rilskiego
Iwan Rilski był pustelnikiem, który w IX w. zaszył się w górskiej jaskini, żywił jaszczurkami i żarliwie modlił. Kiedy oddał udręczonego ducha, pochowano go na miejscu, tuż przy jaskini. Nie na długo jednak, bo wkrótce zawleczono trupa do Sofii, gdzie też długo nie odpoczął, gdyż Bela III wywiózł go do Esztergomu, by czynił cuda dla Węgrów. Po czterech latach wrócił znów do Sofii, ale za chwilę car Iwan Asen I zażyczył sobie swojego imiennika w Wielkim Tyrnowie. Wreszcie w roku 1469 żona sułtana Murada II sprowadziła kosteczki z powrotem do monastyru rilskiego, czyli prawie na miejsce. Jeśli kosteczek w podróżach nie zamieniono, spoczywa tam sobie do dziś ten wielki święty i pierwszy podróżnik bułgarski.
Iwan Rilski był pustelnikiem, który w IX w. zaszył się w górskiej jaskini, żywił jaszczurkami i żarliwie modlił. Kiedy oddał udręczonego ducha, pochowano go na miejscu, tuż przy jaskini. Nie na długo jednak, bo wkrótce zawleczono trupa do Sofii, gdzie też długo nie odpoczął, gdyż Bela III wywiózł go do Esztergomu, by czynił cuda dla Węgrów. Po czterech latach wrócił znów do Sofii, ale za chwilę car Iwan Asen I zażyczył sobie swojego imiennika w Wielkim Tyrnowie. Wreszcie w roku 1469 żona sułtana Murada II sprowadziła kosteczki z powrotem do monastyru rilskiego, czyli prawie na miejsce. Jeśli kosteczek w podróżach nie zamieniono, spoczywa tam sobie do dziś ten wielki święty i pierwszy podróżnik bułgarski.
![]() |
Wejście do groty Iwana |
![]() |
Wyjście z groty Iwana |
![]() |
Skała modlitewna Iwana z karteczkami życzeń do wiernych |
![]() |
Kaplica na miejscu pierwszego pochówku Iwana |
Subskrybuj:
Posty (Atom)